Jarosław Kaczyński stwierdził na środowej konferencji prasowej, że "nie widział" gestu, który pod koniec grudnia na posiedzeniu Sejmu wykonał Mariusz Kamiński, skazany polityk PiS i były minister spraw wewnętrznych i administracji. Chodziło o "gest Kozakiewicza" w stronę większości rządzącej.
- Dlatego uważam, że to jest po prostu jakiś element manipulacji - powiedział prezes PiS.
Kaczyński o geście Kamińskiego: nic nie widziałem, to element manipulacji
Lubnauer: to jest prawdziwa umiejętność nie widzieć rzeczy, które widziało całe społeczeństwo
Do tej wypowiedzi, a także do całej sprawy związanej z wyrokiem w sprawie Kamińskiego i Macieja Wąsika odnieśli się w "Kropce nad i" w TVN24 Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej, wiceministra edukacji narodowej oraz Kamil Bortniczuk z klubu PiS, były minister sportu i turystyki.
- W tej chwili mamy taką sytuację, że po geście Lichockiej, co przypominam - też miało miejsce w Sejmie - teraz jest "gest Kozakiewicza", to świadczy o tym, jak partia do niedawna rządząca traktuje w ogóle Sejm, miejsce, które powinno być jednak miejscem pewnej kultury i pewnej debaty, jako miejsce, gdzie się pokazuje obraźliwe gesty - skomentowała Lubnauer.
- To jest prawdziwa umiejętność nie widzieć rzeczy, które widzi całe społeczeństwo. Aczkolwiek być może dlatego przegrali (wybory - red.) - stwierdziła.
Bortniczuk: gest, który wykonał Kamiński, nie był najgorszym, który widział polski parlament
Bortniczuk mówił, że jego zdaniem "gest Kozakiewicza" nie jest "gestem chamskim". - Szczególnie znając historię tego gestu, jak nasz wybitny lekkoatleta pokazywał go gwiżdżącym na niego radzieckim kibicom w trakcie Igrzysk Olimpijskich - dodał.
Dopytywany, do kogo według niego był skierowany ten gest, odparł: - Myślę, że w stosunku do Mariusza Kamińskiego bardzo wielu posłów (do niedawna - red.) opozycji wypowiadało słowa życząc mu jak najszybszego więzienia, więc być może o to chodzi.
- Naprawdę nie uważam, żeby ten gest, którym posłużył się Mariusz Kamiński, był najgorszym, co widział polski parlament i polska sala plenarna, również już w tej kadencji. Jakby pani posiedziała chwilę na sali sejmowej, to słyszałaby pani pewne odzywki płynące z różnych stron, żeby było jasne, (...), które są obraźliwe często ad personam - zwrócił się do prowadzącej. - A tutaj to był bardzo ogólny gest, który jest przyjęty w kulturze jako taki gest pokazywany bardzo często w różnych okolicznościach - ocenił Bortniczuk.
Jednocześnie stwierdził, że "premier Kaczyński miał prawo tego gestu nie widzieć".
Lubnauer: prezydent nie powinien wtedy zastosować prawa łaski
Goście programu dyskutowali także o zastosowaniu w 2015 roku przez prezydenta Andrzeja Dudę prawa łaski wobec Kamińskiego i Wąsika, mimo że jeszcze wtedy nie byli skazani prawomocnym wyrokiem.
- Uważam, że pan prezydent ma prawo ułaskawić, kogo chce, kiedy chce. I w tym momencie sąd powinien przestać sądzić kogoś, kto został ułaskawiony, chociażby zaoszczędzając swój czas i pieniądze podatników na prowadzenie tej sprawy zupełnie bez sensu - powiedział Bortniczuk.
Katarzyna Lubnauer mówiła, że "w polskiej konstytucji nie ma abolicji". - Jest tylko prawo łaski. Łaska to nie jest nawet uniewinnienie. To jest stwierdzenie, że ktoś uniknie kary - bo z przyczyn różnych, społecznych i innych, można tak uznać - zwracała uwagę.
- Oczywiście, że pan prezydent nie powinien (wówczas - red.) zastosować prawa łaski. Bo to była abolicja, a nie prawo łaski, którego nie ma w polskiej konstytucji - stwierdziła. Jednocześnie dodała, że "pan prezydent teraz mógłby zastosować prawo łaski".
W sprawie ewentualnego zastosowania ponownego prawa łaski wypowiedziała się szefowa KPRP Grażyna Ignaczak-Bandych. "Nie wiem, skąd się bierze, ani z czego wynika rozpowszechnianie informacji o tym, że prezydent Andrzej Duda się ugnie, że drugi raz podpisze ułaskawienie - napisała w mediach społecznościowych. "Nie przyjmujemy takiej możliwości. To jak dwukrotnie złożyć podpis pod umową, jest to zaprzeczanie własnym kompetencjom" - dodała.
Autorka/Autor: mjz
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24