Doszedłem do takiego rozeznania, że w stosunku do Margot zastosowano nieproporcjonalnie środki i że jest to represja - powiedział w "Kropce nad i" ksiądz profesor Alfred Wierzbicki. Etyk z Katedry Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego wyjaśniał tak powody podpisania poręczenia za aresztowaną i ostatecznie wypuszczoną na wolność aktywistkę LGBT. - Nie miałem żadnych wątpliwości, że należy tej osobie pomóc. Zwłaszcza że chciałem się przeciwstawić także eskalacji nienawiści i narastającej w Polsce homofobii - podkreślił. Za tę postawę, usunięcia duchownego z uczelni domaga się Fundacja Życie i Rodzina.
Ksiądz profesor Alfred Wierzbicki, teolog i etyk z Katedry Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego był wśród 12 osób, które podpisały się pod poręczeniem za aktywistkę LGBT Margot z kolektywu Stop Bzdurom. 7 sierpnia Sąd Okręgowy w Warszawie podjął wobec niej decyzję o dwumiesięcznym areszcie. Jest ona podejrzana o uszkodzenie furgonetki z homofobicznymi hasłami i atak na jej kierowcę. Po trzech tygodniach Margot została zwolniona z aresztu tymczasowego.
Wydarzenia te były szeroko komentowane. Wielokrotnie podnoszono argument, że umieszczenie aktywistki w areszcie na dwa miesiące jest środkiem zapobiegawczym nieadekwatnym do zarzucanego czynu.
Ksiądz profesor Wierzbicki: nie żałuję poręczenia za Margot
Ksiądz profesor Alfred Wierzbicki mówił w "Kropce nad i" w TVN24 o reakcjach, które spotykają go za wyrażone dla aktywistki LGBT wsparcie. - Nie wiem, czy wiele osób domaga się mojego wyrzucenia z KUL-u. Mam wrażenie, że to jest jednak jakaś hałaśliwa garstka - ocenił etyk z Katedry Etyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
- Ja oczywiście nie żałuję (poręczenia - przyp. red.), dlatego że doszedłem do takiego rozeznania, że w stosunku do Margot zastosowano nieproporcjonalnie środki - chyba nie ma potrzeby wyjaśniania, rozwijania tego – i że jest to represja - wyjaśniał, dodając, że "ma już tyle lat, że dobrze pamięta jeszcze czasy komuny, kiedy ludzi represjonowano".
Duchowny relacjonował moment, kiedy zwrócono się do niego o podpisanie dokumentu wspierającego Margot. - Nie miałem żadnych wątpliwości, że należy tej osobie pomóc. Zwłaszcza że chciałem się przeciwstawić także eskalacji nienawiści i narastającej w Polsce homofobii - powiedział.
"Rozumiem, ile wściekłości przeżywa"
Ksiądz Wierzbicki był również pytany, jaka była jego reakcja na wulgarny gest i słowa pod adresem prokuratora generalnego, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz Polski, ze strony Margot po opuszczeniu aresztu.
Ks. prof. Wierzbicki przyznał, że wzbudziło to jego "zdziwienie". - W tym sensie, że pomyślałem: "to nie jest właściwy język". (To) moim zdaniem język, który szkodzi sprawie LGBT, temu środowisku naprawdę bardzo dzisiaj napiętnowanemu - dodał.
- To był raczej rodzaj konfuzji, zmieszania niżeli zaskoczenia. Ale zmieszania też dlatego, że rozumiem, ile wściekłości przeżywa. Ja nie znam jej, nigdy jej nie spotkałem, ale słyszałem, że jest to osoba o wielkim potencjale intelektualnym i to też jest w jakimś kontraście - mówił dalej o aktywistce.
Wyraził również nadzieję, że "będzie się jednak pozytywnie rozwijać i że będzie bardziej zdolna także do dialogu i do wymiany takich zdań, które w nikogo nie uderzają, nikogo nie obrażają, a przedstawiają bardzo istotne racje".
"Naprawdę operujemy pewnymi kliszami i tu jest potrzeba nieco więcej wiedzy"
Gość "Kropki nad i" komentował również słowa prokuratora generalnego, ministra Ziobry który 10 sierpnia w Polskim Radiu 24 mówił, że Margot "to jest mężczyzna", który "dorabia sobie jakąś ideologię do swoich zachowań agresywnych i kryminalnych".
- Dziwi mnie to, że minister chce wypowiadać się za kogoś, że wchodzi w czyjąś duszę, świadomość, odczucia. Psychologia osób transseksualnych jest dzisiaj bardzo rozwinięta i mówi wiele na ten temat, jak człowiek właśnie buduje tę swoją tożsamość - wskazywał.
- Ja bym polecał panu ministrowi, żeby bodaj raz w życiu z taką osobą rozmawiał. Ja miałem okazję rozmawiać z taką osobą. To nie była Margot, to była inna osoba. Historia, którą mi opowiadała ta osoba transseksualna jest naprawdę historią wstrząsającą - podkreślił ks. prof. Wierzbicki.
Jego zdaniem "warto byłoby może też, aby ci ludzie pisali o sobie, na podstawie swoich własnych przeżyć". - My naprawdę operujemy pewnymi kliszami i tu jest potrzeba nieco więcej wiedzy - zauważył.
"Napisałem od razu list do rektora, że to jest krzywdząca opinia"
Rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego ks. prof. Mirosław Kalinowski wydał na początku września komunikat, w którym oświadczył, że opinie wygłaszane przez ks. prof. Alfreda Wierzbickiego przedstawiają wyłącznie jego prywatne poglądy.
"W żadnym przypadku nie można utożsamiać ich ze stanowiskiem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II" - napisał rektor. "KUL od ponad 100 lat kształtuje kolejne pokolenia studentów w duchu nauki społecznej i moralności Kościoła katolickiego, pozostając areną wymiany opinii i dyskusji. W kwestiach związanych z LGBT+ nasz uniwersytet w pełni utożsamia się ze stanowiskiem Konferencji Episkopatu Polski przyjętym podczas ostatniego Zebrania Plenarnego na Jasnej Górze" - dodał ks. prof. Kalinowski. W oświadczeniu nie sprecyzowano, o które konkretnie wypowiedzi duchownego chodzi.
Komentując to pismo w "Kropce nad i" ks. prof. Wierzbicki wskazywał, że nie zawiódł się na rektorze uniwersytetu, ale został zaskoczony takim oświadczeniem. - O to walczyłem w komunie, żeby móc mieć prawo – w miarę pewnych możliwości, ale trochę walczyłem - głosić poglądy, które są moje, które wypływają z chrześcijaństwa, które też są inspirowane i odzwierciedlają stanowisko Kościoła – wskazywał.
Zaznaczył, że chciałby mówić to, co myśli i co jest jego opinią. - Tak rozumiem też działalność pracownika naukowego, który szuka prawdy i który szuka sposobów uzasadnienia prawdy. Więc co mnie zaskoczyło w stanowisku księdza rektora? Nie wiem, (…) na jakiej podstawie sugeruje, że moje stanowisko jest niezgodne ze stanowiskiem Episkopatu - przyznał.
- Akurat przed oświadczeniem księdza rektora nie wypowiadałem się na temat tego stanowiska, choćby z tego powodu, że nikt mnie nie pytał, a sam się też nie rwałem do żadnych wypowiedzi – dodał.
- Napisałem od razu list do rektora, że to jest krzywdząca opinia i że obawiam się, że dostarczy tylko argumentów tym, którzy uważają, że moje poglądy, moje stanowisko nie mieści się w poglądach Kościoła – mówił dalej ksiądz. Jego zdaniem "dobrze byłoby, gdyby uniwersytet jednak nie był przestrzenią deklaracji takiej czy innej lojalności, ale miejscem dyskusji, miejscem debaty".
Ks. prof. Wierzbicki o stanowisk KEP: tam są tak zagmatwane wywody, że niewiele jest jasności
Ksiądz profesor Wierzbicki odniósł się także od przyjętego 29 sierpnia stanowiska Konferencji Episkopatu Polski w sprawie mniejszości homoseksualnych. Podkreśliła w nim między innymi, że "nie do zaakceptowania są jakiekolwiek akty przemocy fizycznej lub werbalnej, wszelkie formy chuligańskich zachowań i agresji wobec osób LGBT+". W 27-stronicowym dokumencie zawarto też pomysł tworzenia poradni mających pomagać w powrocie do heteroseksualizmu. Wzbudził on kontrowersje i liczne komentarze.
Biskup Józef Wróbel, przewodniczący Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski do spraw Bioetycznych, przekonywał później, że jest nieporozumieniem interpretacja nauczania biskupów, jakoby chcieli przymuszać osoby LGBT+ do poddania się terapii. Podkreślił, że dokument KEP mówi o "pomocy osobom pragnącym odzyskać zdrowie seksualne i naturalną orientację płciową".
Jak mówił ks. prof. Wierzbicki, "należałoby sobie życzyć, żeby Episkopat pracował w ten sposób, że wydaje szersze opracowania, w których jest wyrażone stanowisko". Mówiąc o stanowisku KEP, ocenił, że "tam są tak zagmatwane wywody, że niewiele jest jasności". - Nie dziwię się, że media koncentrują się na tym, że jest tam sugestia, czy wręcz wskazówka organizowania poradni - dodał.
Zauważył, że "poważni psychologowie mówią, że tego typu poradnie często prowadzą do wielkich dramatów, nawet do ludzkich samobójstw". - Więc gdyby to miała być jedyna praktyczna wskazówka, to zdecydowanie za mało - uznał.
Ks. prof. Wierzbicki: być może biskupi, duchowni mojego Kościoła, myślą racjonalnie, ale odchodzą od tego, co jest rdzeniem chrześcijaństwa
Zdaniem duchowego, w Polsce "jest miejsce i dla rodziny heteronormatywnej i dla innych typów związków". - Tu nie musi być konfliktu - przekonywał. I zaapelował: - Nauczmy się żyć w pokoju, w tolerancji i w akceptacji tego dziwnego, różnorodnego ludzkiego losu.
- Być może biskupi, duchowni mojego Kościoła, myślą racjonalnie – być może nawet myślą, że myślą w duchu wiary - ale odchodzą od tego, co jest rdzeniem chrześcijaństwa. Od miłości bliźniego - mówił. Podkreślił, że "miłość bliźniego nie ogranicza się tylko do swoich".
- Kościół, który nie ma współczucia, nie ma zrozumienia dla tej – ośmielę się tak powiedzieć – wielokrotniej tragedii, jaką przechodzą ludzie LGBT, którzy są wykluczani, napiętnowali, czy może być wiarygodnym głosicielem Ewangelii? - pytał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24