Po trzech tygodniach aktywistka kolektywu Stop Bzdurom została zwolniona z aresztu tymczasowego. - Teraz spokojnie czekamy na postępowanie, bo oczywiście ono się tutaj nie kończy - zaznaczył na antenie TVN24 obrońca Margot profesor Piotr Girdwoyń.
- Jak przekazał pełnomocnik Margot, profesor Piotr Girdwoyń, w piątek sąd zwolnił aktywistkę z aresztu tymczasowego - ustaliła reporterka "Czarno na białym" Magdalena Raczkowska. Jak dodała, na decyzję wpływ miały między innymi listy poparcia od osób, które poręczyły za aresztowaną aktywistkę. Wśród nich znaleźli się między innymi ksiądz Adam Boniecki, naczelny rabin Polski Michael Schudrich, Jacek Taylor, adwokat broniący więźniów politycznych komunizmu, a także aktorka Maja Komorowska.
- Sąd uwzględnił zażalenie na postanowienie o tymczasowym aresztowaniu – potwierdził Girdwoyń na antenie TVN24 i dodał, że decyzja ta zapadła w piątek w godzinach popołudniowych. Wyjaśnił również, że w zażaleniu zakwestionowane zostały podstawy tymczasowego aresztowania, które są wymienione w kodeksie postępowania karnego. - To są zarzuty odnoszące się do konkretnych elementów sprawy - powiedział Girdowyń, ale zastrzegł, że nie może podać, co konkretnie zostało zakwestionowane, bo posiedzenie sądu było niejawne.
"Naszym partnerem w postępowaniu jest prokurator"
Jak wspomniał prowadzący, Ordo Iuris zapowiedziało odwołanie do prokuratury w sprawie Margot i wniosek o zmianę kwalifikacji czynu na próbę rozboju. - Każdy ma prawo składać rożnego rodzaju wnioski. Naszym partnerem w postępowaniu jest prokurator i to on jest podmiotem uprawnionym do prowadzenia postępowania przygotowawczego, do stawiania zarzutów i ich zmiany. Spokojnie czekamy na postępowanie, bo oczywiście ono się tutaj nie kończy, jednak nie szukałbym sensacji - odpowiedział profesor i zastrzegł, że nie chce odnosić się do prywatnych komentarzy, wniosków i pomysłów.
Zapytany o samopoczucie Margot, Girdwoyń stwierdził, że nie jest uprawiony do przekazywania takich informacji. - Ale łatwo sobie wyobrazić, że każda osoba po trzech tygodniach spędzonych w odosobnieniu zdecydowanie lepiej czuje się w domu - podsumował.
Polska Agencja Prasowa poinformowała, że według źródeł zbliżonych do sprawy, sąd uchylając areszt tymczasowy, zdecydował o zastosowaniu wobec Margot dozoru policji, poręczenia majątkowego w kwocie siedmiu tysięcy złotych i o przyjęciu poręczenia przez trzy osoby godne zaufania. PAP zaznaczył, że orzeczenie sądu jest natychmiast wykonalne.
Protesty po decyzji sądu
W połowie lipca, zgodnie z decyzją sądu, wobec Margot z kolektywu Stop Bzdurom zastosowano policyjny dozór i poręczenie w kwocie siedmiu tysięcy złotych. Wcześniej aktywistka została zatrzymana przez policję. Zarzucono jej, że 27 czerwca "wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami uszkodziła samochód marki renault master, poprzez przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, uszkodzenie kamery cofania oraz pobrudzenie pojazdu farbą". Jak poinformowała wtedy prokuratura, łączna wartość strat wyniosła ponad sześć tysięcy złotych na szkodę Fundacji "Pro-Prawo do Życia".
Aktywistce zarzucono również, że w trakcie zajścia przewróciła kierowcę furgonetki na chodnik, czym spowodowała u niego obrażenia w okolicy pleców i lewego nadgarstka. Na wspomnianej furgonetce znajdowały się treści antyaborcyjne i - jak podał kolektyw Stop Bzdurom - homofobiczne.
7 sierpnia Sąd Okręgowy w Warszawie podjął decyzję o dwumiesięcznym areszcie dla Margot. Aresztowanie aktywistki doprowadziło do spontanicznego protestu, podczas którego policja zatrzymała 48 osób. Zatrzymani usłyszeli zarzuty, między innymi udziału w zbiegowisku.
Źródło: tvnwarszawa.pl