Konferencja Episkopatu Polski przyjęła stanowisko w sprawie mniejszości homoseksualnych. Podkreślono, że "nie do zaakceptowania są jakiekolwiek akty przemocy fizycznej lub werbalnej, wszelkie formy chuligańskich zachowań i agresji wobec osób LGBT+". W dokumencie też jednak mowa o czymś, co brzmi jak apel o tworzenie poradni pomagających w powrocie do heteroseksualizmu. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Komunikat płynący w piątek z Jasnej Góry został odebrany jednoznacznie przez tych, których bezpośrednio on dotyczy. – To jest skandal – mówi aktywista LGBT Mateusz Sulwiński. W przyjętym właśnie przez Konferencję Episkopatu Polski (KEP), czyli wszystkich polskich biskupów, dokumencie, Kościół mówi o "tworzeniu poradni pomagających odzyskać zdrowie seksualne i naturalną orientację płciową".
– Wolą księży biskupów jest to, żeby takie poradnie były, żeby tacy ludzie mogli znaleźć miejsce pomocy, jeśli chcą takiej pomocy, jeśli będą takiej pomocy szukać – tłumaczy ks. Leszek Gęsiak, rzecznik KEP. – Natomiast nie leży w kompetencji księży biskupów określanie, jak ta pomoc ma wyglądać – dodaje.
"To przesłanie, żeby Biblię traktować jak podręcznik do psychologii i konstytucję"
- Tak zwane leczenie homoseksualizmu, terapia reparatywna jest zakazana w wielu krajach na świecie – komentuje Mateusz Sulwiński. Eksperci na temat "leczenia homoseksualizmu" od lat wypowiadają się jednoznacznie. Polskie Towarzystwo Seksuologiczne wielokrotnie potępiało tego typu terapie. - W międzynarodowej klasyfikacji chorób i problemów Światowej Organizacji Zdrowia nie ma choroby o nazwie homoseksualizm – zwraca uwagę prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
Zapis o poradniach dla homoseksualistów pojawił się w 27-stronicowym dokumencie dotyczącym osób LGBT+. - Ten dokument jest konsekwentnym trzymaniem się katolickiej doktryny, która jest sprzeczna z tym, co mówi współczesna psychologia i seksuologia na temat seksualności człowieka – ocenia teolog dr Piotr Szeląg.
Jezuita i psychoterapeuta ks. Jacek Prusak mówi, że "to jest przesłanie, żeby Biblię traktować jak podręcznik do psychologii i konstytucję dla wszystkich Polaków, a tak się nie da".
Wśród zapisów przeczytać można, że "Kościół nie może się zgodzić na rozszerzenie rozumienia małżeństwa", "zrównania praw i przywilejów małżeństw heteroseksualnych i homoseksualnych", "uznanie związków partnerskich tworzonych przez pary tej samej płci", a także "umożliwienie związkom monopłciowym adopcji dzieci" i przyznanie osobom do 16. roku życia prawa do określenia swojej płci. Sprzeciwia się również istnieniu "tak zwanej trzeciej płci".
"Te prawa Kościół w niektórych aspektach uważa za nieakceptowalne"
Episkopat pracował nad stanowiskiem rok - na przyjęcie dokumentu zdecydował się teraz. Ksiądz Leszek Gęsiak podkreśla, że dokument ogłoszono nie dlatego, że akurat "mamy jakieś sytuacje, które wymagałyby wyjaśnienia".
Ale piątkowa publikacja dla wielu nie jest przypadkowa. – Kościół przyjmuje ten dokument dlatego, że próbuje ustosunkować się w sposób oficjalny do tego, co dzieje się w polskim społeczeństwie – uważa dr Piotr Szeląg. Z kolei ks. Jacek Prusak podkreśla, że dokument ten "nie pojawia się w próżni i nie jest tylko po to, by usłyszeli go wierni w Kościele, ale również, by usłyszeli go politycy sympatyzujący z poglądami Kościoła".
Kościół tym dokumentem trafia w sam środek konfliktu pomiędzy władzą a społecznością LGBT, przypominając o swoim stanowisku w tej sprawie. - Coraz głośniejszy jest głos środowisk LGBT, domagających się poszanowania swoich praw i te prawa Kościół w niektórych aspektach uważa za nieakceptowalne – zwraca uwagę dr Szeląg.
Biskupi w dokumencie podkreślają, że każdemu należy się szacunek, a przemoc wobec osób LGBT jest niedopuszczalna, od razu dodają jednak, jak mówi ks. Leszek Gęsiak, że to "nie oznacza bezkrytycznego akceptowania ich poglądów". Dokument zawiera też zapis o dialogu z każdym "człowiekiem dobrej woli".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24