Bronisław Komorowski, były prezydent, odnosząc się w "Kropce nad i" w TVN24 do spotkania liderów opozycji, które sam zainicjował, mówił, że w kwestii startu w wyborach do Sejmu "są różne koncepcje i różne racje". Jak stwierdził, wyniki sondaży pokazują, że "największa szansa na odsunięcie PiS-u od władzy jest wtedy, kiedy startują dwie listy opozycyjne". - Pewnie tak się stanie. Ja bym nad tym nie bolał - dodał.
We wtorek przy okazji konferencji "Bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO - rola Polski", odbyło się spotkanie liderów opozycji, w którym udział wzięli Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz, Szymon Hołownia i Włodzimierz Czarzasty. Wydarzenie zainicjowali byli prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski.
Komorowski o starcie opozycji w wyborach do Sejmu: są różne koncepcje i różne racje
Więcej o spotkaniu Komorowski mówił wieczorem w "Kropce nad i" w TVN24. - Dzisiejsza konferencja, poświęcona sytuacji politycznej po napaści Rosji na Ukrainę, także dotyczy problemu zdolności opozycji demokratycznej do działania - powiedział.
Zapytany, czy jego zdaniem opozycja jest zdolna do takiego wspólnego działania, odparł: - Uważam, że nastąpił ogromny progres. Widać, że jest już wola umocnienia i utrwalenia paktu senackiego, który dał opozycji zwycięstwo w Senacie i kontrolę nad Senatem. To jest ważna nauka. Widzę i czuję, że tam się te partie polityczne dogadują.
- Inny jest problem z wyborami do Sejmu, dlatego, że są różne koncepcje i różne racje, między innymi wynikające z odczytywanych sondaży opinii publicznej. Sondaż Kantar dla "Gazety Wyborczej" wskazał jednoznacznie, że największa szansa na odsunięcie PiS-u od władzy jest wtedy, kiedy startują dwie listy opozycyjne. Pewnie tak się stanie. Ja bym nad tym nie bolał - stwierdził Komorowski.
- Dzisiejsza konferencja miała na celu pokazanie i opinii publicznej, ale i samyym liderom partyjnym, że jest możliwość posiadania podobnych poglądów, albo takich samych, na przykład na problemy bezpieczeństwa, obronności, pomimo różnic partyjnych - stwierdził gość TVN24.
Komorowski o planach PO w sprawie ustawy aborcyjnej: wahadło poleciało w drugą stronę
Bronisław Komorowski komentował także zapowiedź przewodniczącego PO Donalda Tuska z końca sierpnia, że po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych jego partia jest gotowa złożyć projekt, w którym jest zapisane, że aborcja jest dopuszczalna do 12. tygodnia, a decyzja należy wyłącznie do kobiety.
- Dla mnie jest jednak trudna do zaakceptowania tak głęboka zmiana stanowiska w kwestii ustawy antyaborcyjnej - przyznał.
Jak mówił, "nie do przyjęcia" była dla niego zmiana wprowadzona przez Prawo i Sprawiedliwość, którą określił jako "zaostrzenie prawa antyaborcyjnego i wymuszanie na kobietach heroizmu, czyli rodzenia nawet wtedy, kiedy jest zagrożone albo dziecko, albo kobieta". - Uważam, że to jest nieludzkie i przeciw temu protestowałem. A tu uważam, że wahadło poleciało w drugą stronę, nie tylko polityczne - mówił dalej Komorowski.
Jak mówił, jest zaskoczony deklaracją Donalda Tuska, który powiedział, że w tych sprawach będzie "bezwzględnie egzekwował swoją pozycję w Platformie w czasie kształtowania list do parlamentu". - Jeśli mówię, że gwarantujemy kobietom podejmowanie tej decyzji, to nie będę chciał się później wstydzić za to, że ktoś będzie prezentował inne zdanie, będąc na naszych listach - mówił wtedy Tusk.
- Tym jestem zaskoczony i zmartwiony, bo uważam, że to jest jakaś utrata możliwości zachowania cnoty wewnątrz partii, jaką jest tolerancja światopoglądowa - ocenił były prezydent. Przekonywał jednocześnie, że "nie jest ortodoksyjnym przeciwnikiem aborcji" i zapewniał, że "nie można podchodzić do tego z taką ostrością", z jaką robi to PiS. - Ale (tego pomysłu - red.) nie akceptuję, bo mam inny światopogląd - dodał.
Komorowski o "zbrodni na koncie Antoniego Macierewicza"
Komorowski odniósł się także do ustaleń reportera "Czarno na białym" Piotra Świerczka, który dotarł do dokumentów dotyczących katastrofy smoleńskiej, nieopublikowanych przez podkomisję smoleńską Antoniego Macierewicza. Wynika z nich, że ukrył on dokumenty i dowody, które nie pasują do tezy o bombie i zamachu.
Były prezydent stwierdził, że działania obozu rządowego i podkomisji w tej sprawie "to wszystko jest haniebną manipulacją, uprawianą jednak od 2010 roku pod kierownictwem Jarosława Kaczyńskiego, czy na jego zapotrzebowanie".
- Widzę niestety większą zbrodnię na koncie Antoniego Macierewicza. To jest naprawdę zbrodnia wobec narodu ze względu na to, że przyczynił się chyba w sposób nieporównywalny w historii Polski do podzielenia narodu, społeczeństwa polskiego. I to w sposób trwały, niesłychanie głęboki. On ma na sumieniu straszliwe podziały, które pod wieloma względami niszczą do dzisiaj nawet polskie rodziny - powiedział gość "Kropki nad i". Jak stwierdził, za takie działania "powinna być kara jakiejś anatemy w historii".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24