Gmina Korsze, podobnie jak wiele innych gmin w kraju, zmaga się z problemem coraz mniejszej liczby dzieci w szkołach. W gminie są cztery szkoły podstawowe. Roczne ich utrzymanie to wydatek rzędu ośmiu milionów złotych. Na ostatniej sesji rady gminy burmistrz zaproponował likwidację szkoły w Sątocznie, gdzie uczy się 42 dzieci i przeniesienie ich do placówki w Łankiejmach. Dla wielu uczniów bliżej było jednak do szkoły w Korszach.
- Co innego jest mieć kolegów ze wsi, a co innego z miasta. Może lepiej sytuowanych, może lepiej ubranych. (...) Jak bardzo te dzieci się różnią. Z zewnątrz, bo może wewnętrznie te dzieci są takie same. Ich ubiór pokazuje, że ci rodzice nie mają pieniędzy. Widać po nich, z jakiego środowiska pochodzą. Wrzucenie tych dzieci teraz do szkoły w Korszach to dla wielu byłoby traumą. A Łankiejmy są podobnym środowiskiem - powiedział na sesji burmistrz Adamowicz.
Słowa wywołały burzę
Słowa te wywołały burzę, która od tygodnia nie cichnie. We wpisach internetowych niektórzy mieszkańcy domagają się referendum w sprawie odwołania burmistrza. Inni uważają, że wypowiedź ta tak go skompromitowała, że sam powinien ustąpić.
- Gdy idę na zakupy, ludzie mnie o tę sytuację pytają, a ja się wstydzę. Jedni uważają, że to skandal, innym żal burmistrza, że pada ofiarą hejtu. To jest sytuacja tak przykra, że nie ma słów, by ją opisać - powiedziała radna Korsz Krystyna Borzęcka, która od razu po wypowiedzi burmistrza chciała się do tych słów odnieść, ale na sesji nie udzielono jej głosu.
Na mównicę po burmistrzu weszła matka ucznia z Sątoczna i wyraźnie poruszona powiedziała: - Bardzo nas ubodło, że nasze dzieci są gorzej ubrane. Mam rozumieć, że nasze dzieci idą do Łankiejm, bo tam też są dzieci gorzej ubrane i biedniejsze? Może nie była to intencja pana burmistrza, ale tak to wybrzmiało.
Burmistrz przeprosił
Jeszcze na tej samej sesji burmistrz przeprosił tych, którzy poczuli się urażeni, bo - jak stwierdził - w latach 70. on sam, chłopak ze wsi, gorzej się poczuł wśród lepiej ubranych uczniów szkoły w Olsztynie, do której poszedł się uczyć. Po kilku dniach przeprosiny zamieścił też na swoim koncie w portalu społecznościowym.
W rozmowie z portalem tvn24.pl powiedział, iż "żałuje tego, że w ten sposób sformułował swoją wypowiedź". Natomiast - jak podkreślił - nie był tego świadomy.
- Moja wypowiedź trwała około 17 minut. Owszem niektórych to mogło zaboleć. Od razu na sesji przeprosiłem. W moim odczuciu nie było to nic złego, ponieważ nie chciałem nikogo urazić. Rozumiem natomiast, że ktoś inny mógł poczuć się dotknięty - podkreślił Jan Adamowicz. Dodał, że na kolejnej sesji, która odbędzie się 18 listopada, przeprosi jeszcze raz. Wówczas będzie dyskusja i głosowanie nad uchwałą intencyjną dotyczącą przekształceń w szkołach.
- Ze względu na depopulację te zmiany w szkolnictwie muszą się odbyć. Mamy 30 dzieci, które za sześć lat pójdą do pierwszej klasy. Nie możemy mieć czterech szkół podstawowych. Nie da się tego obronić - zaznaczył Jan Adamowicz.
Burmistrz nie chce likwidować szkoły w Sątocznie. Dąży do tego, by działała w ten sposób, by funkcjonował oddział przedszkolny oraz klasy 1-3 w połączeniu na przykład z gminną biblioteką, klubem seniora czy świetlicą.
- Skoro od przyszłego roku szkolnego zmienia się ustawa Prawo oświatowe, która dopuszcza tego typu możliwość, to może warto było spróbować. Szkoła w Sątocznie jest najmniejsza. Uczy się w niej 42 dzieci, gdzie na jeden etat nauczycielski przypada 2,89 ucznia. Dokładamy do tej szkoły prawie 1,8 miliona złotych rocznie - wyliczył burmistrz.
I zapewnił: - Nie chcę całkowitej likwidacji szkoły.
"Nasze dzieci najgorzej to przeżywają"
Matka jednego z uczniów z Sątoczna powiedziała dziennikarzom, że zamieszczone w internecie przeprosiny burmistrza jej nie satysfakcjonują. Oczekuje, że burmistrz publicznie przeprosi rodziców i uczniów.
- Nasze dzieci najgorzej to przeżywają, bo czytają to w internecie. Jedno drugiemu pokazuje, co burmistrz o nich powiedział. Radni niektórzy się boją zadrzeć z burmistrzem, ludzie żałują go, że pada ofiarą hejtu. Zaraz burmistrza gotowi będą przepraszać, a nasze dzieci? Ich krzywdy, ich wstydu nikt nie widzi? - pytała jedna z matek z Sątoczna.
Dopytywana, czy w jej ocenie dzieci z Sątoczna faktycznie są gorzej ubrane od tych z Korsz, zaprzeczyła.
- Dziś dzieci noszą za duże bluzy i porwane spodnie, czy to wieś, czy miasto. Burmistrz na dziecięcej modzie się nie zna i skrzywdził nas i nasze dzieci - stwierdziła.
Autorka/Autor: mm/gp
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock