Tomasz Siemoniak, szef MSWiA oraz koordynator służb specjalnych, powiedział w "Kropce nad i" w TVN24, że działanie Rosjan, polegające na zlecaniu ludziom aktów dywersji na terytorium innego państwa, jest "przekroczeniem wszelkich granic" i że to "wojna hybrydowa". Dodał, że w związku z tego typu przypadkami do tej pory na terenie Polski zostało aresztowanych kilkanaście osób.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował o "wycofaniu zgody na funkcjonowanie konsulatu Rosji w Poznaniu". - Jej personel zostanie uznany za osoby niepożądane w Rzeczpospolitej Polskiej - przekazał. Wyjaśnił, że dysponuje informacjami, iż za próbami dywersji w Polsce i w krajach sojuszniczych stoi Rosja. Do decyzji polskiego MSZ odniosła się rzeczniczka rosyjskiego resortu dyplomacji Maria Zacharowa. Określiła ten ruch jako "kolejny wrogi krok" i zapowiedziała "bolesną odpowiedź".
Siemoniak o aktach dywersji: to przekroczenie wszelkich granic
O tej sprawie mówił w "Kropce nad i" w TVN24 Tomasz Siemoniak, minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych.
- Nasza decyzja jest odpowiedzią na to, co robi Rosja, na wysyłanie ludzi, którzy mają podpalać różne obiekty w Polsce, przeprowadzać akty dywersji. W związku z tym kilkanaście osób siedzi w polskich aresztach. Mamy pierwszą sprawę, która stanęła przed sądem i ta decyzja ministra Sikorskiego, przedyskutowana, przeanalizowana przez nas ze wszystkich stron, jest po prostu odpowiedzią - wyjaśnił. Stwierdził, że "zlecanie ludziom aktów dywersji na terytorium innego państwa jest przekroczeniem wszelkich granic". - To jest wojna hybrydowa - podkreślił.
Mówiąc szerzej o aktach dywersji, Siemoniak dodał: - Walczymy, współpracujemy z sojusznikami. To nie jest tylko polski problem, to jest problem Czechów, Niemców, Francuzów, Litwinów, problem Amerykanów też. Tych spraw jest bardzo dużo i Zachód, w tym Polska, muszą powiedzieć Rosji: mamy tego dość - kontynuował.
- Nie może tak być, że tu utrzymywane są - wprawdzie na niskim poziomie - stosunki dyplomatyczne, a z drugiej strony wysyłani są wynajęci agenci, po to, żeby szkodzić, żeby działać w taki właśnie sposób - przekonywał szef MSWiA.
Siemoniak o "agentach jednorazowych". "Szalenie groźne"
Siemoniak mówił też o sprawie Ukraińca, który w styczniu tego roku został zatrzymany przez ABW, prawdopodobnie działał na zlecenie Rosjan, a planował podpalić obiekty na terenie Wrocławia. - Problem polega na tym - ten przypadek to ilustruje - że to są agenci jednorazowi, wynajmowani za nieduże pieniądze, często bez świadomości tak do końca, w czym biorą udział. To jest szalenie groźne - powiedział.
Minister mówił też o innych tego typu przypadkach, do których doszło lub miało dojść na terenie Polski. - Mówimy o różnych sytuacjach, o kilkunastu aresztowanych. Ich natura jest co do swojej istoty podobna. Są to podpalenia bądź próby podpalenia różnych obiektów w Polsce - tłumaczył. Dodał, że wykonawcami takich aktów dywersji byli lub mieli być obywatele różnych państw. - Ten przypadek to jest przypadek obywatela Ukrainy, natomiast (...) rosyjskie służby zlecają po prostu obywatelom różnych państw - zaznaczył.
Siemoniak: prowadzimy bardzo restrykcyjną politykę wizową wobec obywateli Rosji
- Polska jest tym państwem Schengen, które udziela najmniej wiz obywatelom Federacji Rosyjskiej, (...), prowadzimy bardzo restrykcyjną politykę wizową wobec obywateli Federacji Rosyjskiej - zapewnił szef MSWiA.
Wyliczał, że w pewnych sytuacjach są wydawane wizy humanitarne, wizy na Kartę Polaka, wizy w sytuacjach, gdy w Polsce są na przykład inni członkowie rodziny i wizy "w związku ze sprawami naukowymi".
Siemoniak: konstytucja mówi o możliwości udzielenia azylu, a nie o obowiązku
We wtorek przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów odbyła się manifestacja przeciwko polityce migracyjnej rządu i zapowiadanemu zawieszeniu prawa do azylu. Przed budynkiem zgromadziło się około czterdziestu osób. Organizatorzy - Obywatele RP i Ogólnopolski Strajk Kobiet - chcieli spotkać się z członkami rządu przybywającymi na posiedzenie Rady Ministrów. Do spotkania jednak nie doszło. W zgromadzeniu wzięła udział także reżyserka Agnieszka Holland.
Siemoniak, zapytany w "Kropce nad i" o ten protest oraz o słowa Agnieszki Holland, która miała powiedzieć, że czasowe zawieszenie prawa do azylu jest łamaniem konstytucji, zaznaczył, że "na pewno" tak nie jest. - Konstytucja wyraźnie mówi o tym, że może Rzeczpospolita udzielić azylu. Tutaj nie ma żadnego obowiązku, to jest możliwość i szczegóły tej możliwości są określone w ustawach - powiedział Siemoniak. Dodał, że strategia migracyjna mówi o tym, iż Polska powinna mieć takie narzędzie, jak możliwość czasowego zawieszenia złożenia wniosku o azyl. - To będzie przedmiotem ustaw i późniejszej dyskusji i jest związane z tym, że migracja jest instrumentalizowana na polskiej granicy i jest elementem wojny hybrydowej - ocenił.
Siemoniak: w najbliższy piątek zasiadamy do rozmów z policyjnymi związkowcami
Siemoniak odniósł się też do doniesień, że policjanci planują zaostrzyć protest i masowo brać zwolnienia lekarskie m.in. w czasie święta 11 listopada. Akcja pod kryptonimem "Lucyna" ma zostać przeprowadzona między 30 października a 12 listopada.
- Ta sytuacja to element działania w jednym ze związków zawodowych, gdzie dochodzi do rywalizacji. Z innymi związkami zawodowymi siadamy do rozmów w najbliższy piątek - mówił szef MSWiA. Ocenił, że podwyżki dla mundurowych, które wynikały z podwyżek dla całej sfery budżetowej, były wysokie, choć - jak dodał - chciałby, żeby funkcjonariusze policji i innych służb zarabiali jak najwięcej.
- Mamy dodatkowe środki na policję w budżecie na rok 2025, dodatkowy miliard, i jesteśmy gotowi ze związkami zawodowymi - odpowiedzialnymi - siadać i rozmawiać. Będziemy rozmawiali z komendantem głównym, ze wszystkimi przedstawicielami, także i tymi, którzy próbują protestować, że to jest fatalna droga - zapowiedział. - Rozmawiajmy o tym, jak poprawiać sytuację w policji, bo to nie tylko kwestia wynagrodzeń, kwestia dodatków mieszkaniowych, różnych działań, które chcemy podjąć na rzecz policjantów.
Ukrainiec miał współpracować z rosyjskim wywiadem
Pod koniec stycznia tego roku obywatel Ukrainy Serhii S. został zatrzymany przez funkcjonariuszy ABW. Dwa dni później sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu. Planował - jak przekazywała ABW - "podpalanie obiektów na terenie miasta Wrocławia, które znajdują się w bliskiej odległości od elementów infrastruktury o znaczeniu strategicznym", miał współpracować z rosyjskim wywiadem.
Serhii S. chciał dobrowolnie poddać się karze i uzgodnił z wrocławskimi śledczymi wyrok dla siebie. 16 października sprawą zajął się wrocławski sąd okręgowy. Nie zaakceptował układu uzgodnionego pomiędzy prokuraturą a oskarżonym. Według sądu ustalona kara trzech lat więzienia jest zbyt łagodna. Zgodnie z procedurą wniosek o karę upada i prokuratura musi wnieść nowy akt oskarżenia. Będzie prowadzony zwyczajny proces sądowy z przesłuchiwaniem świadków i analizowaniem wszelkich dowodów.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24