Portal Onet ustalił, że były już wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak miał stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę. Dzień po pierwszych doniesieniach medialnych Piebiak podał się do dymisji. Posłowie opozycji domagają się jednak również dymisji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.
HEJT WOBEC SĘDZIÓW. CO WIEMY O SPRAWIE>
Prokurator Wrzosek: akcja ewidentnie odbywała się za przyzwoleniem Ziobry
Prokurator Ewa Wrzosek ze Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia" powiedziała w TVN24 we wtorek, że "sytuacja, aby minister sprawiedliwości pełniący jednocześnie funkcję prokuratora generalnego nie miał wiedzy o tym, co się pod jego okiem dzieje w Ministerstwie Sprawiedliwości" wydaje jej się "nieprawdopodobna". Oceniła, że akcja ta "ewidentnie odbywała się za przyzwoleniem" Ziobry.Prokurator skomentowała decyzję ministra, który w poniedziałek odwołał sędziego Arkadiusza Cichockiego z delegacji do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. To właśnie Cichocki miał płacić hejterce Emilii S.
Wrzosek zauważyła, że to kolejne działanie ministra Ziobry w sprawie afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości, po dymisji wiceministra Łukasza Piebiaka i odwołaniu delegacji Jakuba Iwańca do resortu sprawiedliwości. - Nie zapominajmy o tym, że te osoby na stanowiska zostały właśnie wyniesione przez ministra Ziobrę - podkreśliła.
- Mam nieodparte wrażenie, że każde działanie ministra Ziobry jest reakcją na ujawnianie opinii publicznej kolejnych faktów tej afery, że gdyby media tej afery nie ujawniły, ta grupa hejterska funkcjonowałaby nadal - oceniła.
"Zmasowany atak na władzę sądowniczą"
Prokurator z Lex Super Omnia podkreśliła, że "nie można tej całej sytuacji sprowadzać do problemu - tak jak to próbuje przedstawić minister Ziobro - konfliktów w środowisku sędziowskim".
- Nie można zacierać granicy pomiędzy sędziami, którzy byli ewidentnie ofiarami grupy hejterskiej funkcjonującej w Ministerstwie Sprawiedliwości, a sprawcami. To były osoby, które tak zwana dobra zmiana w wymiarze sprawiedliwości wyniosła na ważne stanowiska - mówiła. Dodała, że "mieli odpowiednie narzędzia, odpowiednią władzę". W jej przekonaniu "korzystali z przyzwolenia w tym zakresie ministra Ziobry".
Zauważyła, że "to minister wielokrotnie wypowiadał się w mediach o kaście sędziowskiej, przywoływał te nieszczęsne przykłady kradzieży wiertarek, spodni, kiełbasy". Przypomniała, że "ta akcja była poprzedzona kampanią billboardową", odnosząc się do kampanii Sprawiedliwe sądy", organizowanej w 2017 roku przez Polską Fundację Narodową.
- W mojej ocenie i nie sądzę, że tylko w mojej, jest to zmasowany atak ze strony wykonawczej na władzę sądowniczą - powiedziała Wrzosek.
"W grę wchodzi cały szereg przestępstw"
Pytana, jakie zarzuty postawiłaby sędziom, którzy mieli uczestniczyć w zorganizowanym hejcie, powiedziała, że "w grę wchodzi cały szereg przestępstw".
- Począwszy od dosyć łagodnych ze względu na zagrożenie w Kodeksie karnym przestępstw w postaci zniesławienia, nękania. Ale mamy również ujawnienie tajemnicy służbowej. Pamiętajmy o tym, że z ministerstwa wyciekały dane wrażliwe dotyczące sędziów, do których dostęp miał bardzo ograniczony krąg osób. Mamy do czynienia z naruszeniem ustawy o ochronie danych osobowych - wymieniła prokurator Wrzosek.
Dodała, że niektóre z przestępstw "są bardzo poważnie zagrożone w Kodeksie karnym". Zauważyła, że być może zostaną ujawnione kolejne osoby związane ze sprawą. - Będzie zachodziła konieczność oceny nie tylko politycznej, ale również oceny prawnokarnej ich działania - podkreśliła.
Wrzosek: liczę się z tym, że być może jakieś działania represyjne jeszcze mnie dotkną
Pytana, gdzie się wybiera na delegację, skoro takie rzeczy mówi o swoim szefie, powiedziała, że ma już za sobą "okres delegacji po objęciu władzy w prokuraturze przez 'dobrą zmianę'".
- Wróciłam do macierzystej jednostki, aczkolwiek zdegradowana ze stanowiska funkcyjnego. Natomiast liczę się z tym, że być może jakieś działania represyjne jeszcze mnie dotkną, zwłaszcza że mam trzy postępowania dyscyplinarne, kolejne w toku, więc tutaj akurat nic ze strony przełożonych mnie już nie zadziwi - przyznała.
Postępowania te - jak wynika z raportu o naciskach wobec sędziów i prokuratorów, przygotowanego w lutym przez Komitet Obrony Sprawiedliwości - zostały wszczęte między innymi z powodu wypowiedzi w trakcie publicznego wysłuchania "ustaw sądowych" w gmachu Sejmu RP oraz z powodu wystąpienia na wiecu zorganizowanym przed Sądem Najwyższym w lipcu 2018 r. w obronie "wolnych sądów".
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24