- Nikomu nie zrobił krzywdy, a dwóm osobom pomógł. Atak na Piotrowicza to jest wręcz nieprawdopodobna hipokryzja - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Jarosław Kaczyński. Prezes PiS tłumaczy też, co rozumie przez "ucywilizowanie" działań opozycji. - Ani nie jestem premierem, ani dyktatorem - zaznacza.
W rozmowie z dziennikiem prezes PiS przekonuje, że Stanisław Piotrowicz - który w czasie stanu wojennego pełnił rolę prokuratora - nie jest obciążeniem dla partii.
- Wiem dobrze, jako działacz Komitetu Helsińskiego w PRL, że wielu sędziów i prokuratorów nam pomagało - mówi Kaczyński. - Tłumaczenia posła Piotrowicza wydawały mi się więc wiarygodne. Dziś, kiedy wiem więcej na ten temat, wiem, że tak po prostu było. Nikomu nie zrobił krzywdy, a dwóm osobom pomógł - dodaje.
Kaczyński podkreśla, że w czasie stanu wojennego z pracy zrezygnowała "garstka, maleńka grupa" sędziów i prokuratorów. - Przy takich wymogach, które mi państwo stawiają, trzeba by ogromną część mojego pokolenia wykluczyć z całego procesu demokratycznego - przekonuje.
Jego zdaniem "atak na Piotrowicza to wręcz nieprawdopodobna hipokryzja". - Trzeba też pamiętać, że przecież w klubie parlamentarnym PO jest sporo ludzi z partyjną przeszłością, z sekretarzem KC na czele - tłumaczy Kaczyński.
Dodaje, że w jego ocenie Brązowy Krzyż Zasługi przyznany Piotrowiczowi w 1984 r. przez Radę Państwa PRL "to było nic". - Brązowy medal? To wynikało z ustawy. Przychodziło wraz ze stażem pracy - twierdzi prezes PiS.
- Piotrowicz nie był heroiczny, ale zachowywał się przyzwoicie. Miał dwie sprawy polityczne i w obu pomógł - podkreśla.
"Akceptuję fakt, że premierem jest Szydło"
Kaczyński był też pytany o powrót Bartłomieja Misiewicza do funkcji rzecznika prasowego MON. W rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że o jego powrocie dowiaduje się od nich.
- Ani nie jestem premierem, ani dyktatorem, nie wszystko, co się dzieje, musi mi się podobać. Nie mam aż takiej władzy, a nawet gdybym ją miał, to musiałbym uznać, że ministrowie o dorobku takim jak Antoni Macierewicz powinni mieć pewien poziom autonomii - tłumaczy.
Prezes PiS wyjaśnia także, jak rozumie "ucywilizowanie" działań opozycji, o którym wspomniał w jednym z niedawnych wywiadów. - Ludzie nie rozumieją, że opozycja pełni bardzo ważną rolę - mówi Kaczyński i dodaje, że jej liderzy "powinni zostać specjalnie wyposażeni".
- Osobiście uważam, że lider opozycji powinien mieć taki status jak wicepremier - stwierdza.
Na pytanie, czy jest ktoś, kogo wyrzuciłby z rządu, gdyby był premierem, odpowiedział: - Akceptuję w pełni fakt, że premierem jest Beata Szydło. Jeśli ona uzna, że kogoś należy usunąć, wówczas taka osoba straci pracę w rządzie.
Dodał, że rozmawia z Szydło "często" i ostatnio "nie było mowy" na temat tego, czy chce się ona z kimś pożegnać.
Autor: ts/ja / Źródło: Rzeczpospolita