- Pomnikami brata są jego dzieła, jego pomysły, które są realizowane po jego śmierci - mówi o Arkadiuszu "Aramie" Rybickim jego brat Sławomir. W rozmowie z reporterką TVN24 Barbarą Sobską zaznacza, że jego starszy brat w pamięci pozostaje jako "wzór człowieka przyzwoitego".
Arkadiusz "Aram" Rybicki był opozycjonistą w czasie PRL-u, działaczem społecznym, posłem V i VI kadencji i wiceministrem kultury i dziedzictwa narodowego w rządzie Jerzego Buzka.
- Po pierwsze był autorytetem dla rodzeństwa. Był naszym starszym bratem. Można powiedzieć, że wytyczał nam drogi i szlaki. Wszyscy podążaliśmy jego ścieżkami, stąd nasza aktywność polityczna w latach 70. i w latach późniejszych. Zaszczepił w nas działalność publiczną i społeczną. Był bardzo wrażliwy na kwestie społeczne - mówi senator Sławomir Rybicki o swoim bracie Arkadiuszu "Aramie".
- Pomnikami brata są jego dzieła, jego pomysły, które są realizowane po jego śmierci. Jednym z nich jest wspólnota dorosłych osób autystycznych, która dzięki inicjatywie brata - kontynuowanej przez małżonkę, przyjaciół i wielu ludzi dobrej woli - to wspólnota duchowa, która opiekuje się osobami autystycznymi w wieku dorosłym. Zadaniem brata i jego wielkim marzeniem było to, aby jego syn autystyczny mógł mieć w wieku dorosłym godną opiekę po jego odejściu. I tak się stało - ocenia.
Rybicki zwraca uwagę, że jego brat pozostaje w pamięci jako człowiek otwarty, "dobry - w najlepszym tego słowa znaczeniu" oraz przyzwoity. - Z niezwykłą empatią wsłuchiwał się w głosy swoich rozmówców. To, co go tak bardzo charakteryzowało - co do dzisiaj wspominają jego koledzy, przyjaciele - to to, że mimo różnicy w poglądach politycznych potrafił odnaleźć płaszczyznę do rozmowy z przeciwnikiem politycznym i wydobyć z niego to, co łączy, a niekoniecznie to, co dzieli - opisuje brata Sławomir Rybicki.
"Był po prostu człowiekiem prawdziwym"
- Był stworzony do działalności publicznej, polityki. Gdy w Stoczni Gdańskiej zaczęto rozbierać żurawie stoczniowe, dźwigi, był pierwszą osobą publiczną, która upomniała się o to, żeby pozostawić w krajobrazie historycznym Stoczni, Gdańska, Pomorza, dźwigi. To one najlepiej i w sposób najbardziej charakterystyczny przypominają o wspólnym dziedzictwie, jakim były strajk sierpniowy, Solidarność. To było jego niewątpliwe dokonanie, które później wielu kontynuowało - zaznacza.
- Przez kilkanaście lat był bardzo aktywny. Jednym z niewielu - trzeba powiedzieć - który pod własnym nazwiskiem i adresem działał w opozycji demokratycznej, narażając się na poważne represje: na wyrzucenie z pracy, na grzywny, areszty, na więzienie. Wszedł do polityki już w wolnej Polsce przygotowany i ukształtowany. Mimo ogromnej ilości zajęć, mimo że był aktywny politycznie, pełnił ważne funkcje, pracował często w Warszawie, to znajdywał jednak czas, żeby skupiać rodzinę wokół ogniska domowego. Był takim samym w życiu prywatnym, jak i życiu publicznym. Był po prostu człowiekiem prawdziwym - zaznacza.
- Aram zawsze wtedy, gdy chodziło o obronę ideałów, które wyznawał, uniwersalnych wartości, potrafił być twardy i stanowczy. Takim go zapamiętamy: jako wzór przyzwoitości.
Źródło: tvn24.pl