Platforma na skraju rozpadu - środowe spotkanie klubu z premierem miało mocno nerwowy przebieg. Według informacji "Faktów" TVN Donald Tusk postawił partyjnym konserwatystom jasne ultimatum - albo porozumienie w sprawie związków partnerskich, albo grupa Gowina będzie musiała szukać miejsca poza Platformą. Uzasadnienie też nie zostawiało złudzeń - to już nie walka o kompromis, tylko bój o przywództwo.
Platformę od rozpadu dzieli już tylko cienka linia. Nieoficjalnie Donald Tusk już negocjuje z konserwatystami warunki ich wyjścia z partii, przy równoczesnym popieraniu rządu. Tak źle w PO jeszcze nie było, a oficjalne deklaracje brzmią już jak zaklinanie rzeczywistości.
- Platforma się nie rozpadnie o związki partnerskie. O to jestem spokojny - zapewnia Sławomir Neumann. - Trudno przesądzić, ja jestem zawsze optymistą - dodaje Stefan Niesiołowski.
Próba sił
Konserwatyści pytani czy są gotowi opuścić partię nie zaprzeczają. - Zobaczymy. Ja nic nie wykluczam - mówi poseł PO John Godson.
Środowe spotkanie premiera z posłami PO ws. ustawy o związkach partnerskich stało się próbą sił pomiędzy konserwatystami a liberałami. Premier postawił na szali cały swój autorytet. - Premier powiedział, że partia ma być jednością i że może w niej być tylko jeden przywódca. Nie może być też frakcji. Związki partnerskie to pretekst - tłumaczy Małgorzata Kidawa-Błońska.
Tak naprawdę chodzi o władzę w partii i chęć osłabienia roli Donalda Tuska. Faktem jest jednak, że Tusk nadal jest jedynym gwarantem jedności PO, ale dla części posłów jedność w partii nie jest już wartością nadrzędną. - Pan premier podkreślił, że nie chciałby, żeby jego przywództwo było kontestowane. To nie oznacza, że konserwatyści nie mają mieć swojego zdania - przekonuje poseł PO z konserwatywnego skrzydła Jacek Żalek.
Zwarcie bezpośrednie
Tusk powiedział jasno i zdecydowanie, że albo konserwatyści zgodzą się na kompromis ws. związków partnerskich, albo nie będzie dla nich miejsca w PO. Zagroził, że jeśli dojdzie do jeszcze jednego spotkania konserwatystów we własnym gronie, będą musieli odejść.
Konserwatyści deklarację premiera przyjęli źle. Na spotkaniu premierowi odpowiedział Jarosław Gowin. Obarczył go winą za spadające sondaże i zarzucił, że dzieli PO forsując niepopularne ustawy zamiast koncentrować się na gospodarce i walce z bezrobociem.
Premier ostro zareagował na te słowa i przypomniał Gowinowi co się stąło z tymi, którzy podważali jego przywództwo. - Janka Rokity nie ma tutaj z nami, bo kwestionował fakt, że przywódca może być tylko jeden - powiedział premier.
Problem Schetyny
Jednak konserwatyści to nie jedyny problem premiera. Jest jeszcze grupa skupiona wokół Grzegorza Schetyny, która też buduje swoją pozycję w partii. W opozycji do Donalda Tuska.
Na środowe spotkanie nie przyszli, co wielu odebrało jako wotum nieufności dla kierownictwa partii.
Obecnie w PO trwa chwilowe zawieszenie broni. Partia dała sobie dwa tygodnie na dojście do kompromisu. Konserwatyści jednak stoją twardo przy swoim - na instytucjonalizację związków partnerskich nie zgodzą się nigdy. Tusk ma w tej sprawie zupełnie inne zdanie.
Autor: mn/tr / Źródło: Fakty TVN