Ja bym nie robił z tego fetyszu, że jedna lista opozycji daje 100-procentowe zwycięstwo i jak nie ma jednej listy, to przegramy wybory - mówił Grzegorz Schetyna z Koalicji Obywatelskiej w TVN24. Zdaniem byłego przewodniczącego PO "im mniej list, tym lepiej", bo "trzeba szukać takich konstrukcji, by ułatwić sobie funkcjonowanie".
Opozycja nadal nie zdecydowała, w jakiej formie, na ilu listach wyborczych pójdzie do jesiennych wyborów parlamentarnych. Gościem "Rozmowy Piaseckiego" był poseł, były przewodniczący Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.
- Trochę naszych wyborców zaczęliśmy karmić pomysłem jednej listy, pokazując, że tylko jedna lista może wygrać z PiS. Jeżeli tej jednej listy nie ma, jeżeli się nie materializuje ten pomysł, to wyborcy opozycji, wyborcy anty-PiS, mówią: "nie mogą się dogadać, nie mogą się porozumieć, nie wygrają wyborów" - mówił.
Schetyna zauważył też, że "PiS wraca do poparcia sondażowego sprzed kilku miesięcy", a wynika to - jego zdaniem - z tego, że "PiS jest teflonowy, bardzo twardo i skutecznie walczy z tymi wszystkimi aferami, nie przekładając ich na wyniki sondażowe".
Schetyna: zawsze będę mówił, że im mniej list, tym lepiej
Wskazywał, że "jedna lista opozycji bardzo mobilizuje wyborców PiS i trzeba to wziąć pod uwagę". - Ja bym to (pomysł jednej listy - red.) zostawił, ale nie robił z tego fetyszu, że jedna lista daje 100-procentowe zwycięstwo i jak nie ma jednej listy, to przegramy wybory - mówił Schetyna.
- Budujemy relacje między liderami i ludźmi opozycji, uczymy się nie konkurować, nie walczyć ze sobą w tej prekampanii. Szukamy wspólnego mianownika programowego - powiedział.
- Zawsze będę mówił, że im mniej list, tym lepiej. Trzeba szukać takich konstrukcji, by ułatwić sobie funkcjonowanie, bo te wybory będą się decydować o kilka czy kilkanaście głosów - dodał były szef PO.
Zdaniem Schetyny jednak "część wyborców Koalicji Obywatelskiej nie chciałaby" wspólnej listy z Lewicą. - Z powodu historycznych zaszłości. To nie będzie motywować wszystkich wyborców Koalicji Obywatelskiej - ocenił.
- Jestem zwolennikiem oparcia się o pracownie badań, ale żeby zrobili to wszyscy liderzy opozycji. Cała opozycja powinna umówić się, by podeprzeć swoje intuicje badaniami, którym można zaufać. To jest klucz do tego, by znaleźć porozumienie. Nie ma jednego złotego kluczyka, który otworzy wszystkie drzwi - zaznaczył.
Schetyna o "babciowym": ja tego pomysłu będę bronił
Schetyna mówił też o zaproponowanym przez Donalda Tuska "babciowym". Pomysł ten spotkał się z krytyką Leszka Balcerowicza, byłego premiera i ministra finansów.
- Z całym szacunkiem nie zgodzę się z panem profesorem Balcerowiczem. Gdybyśmy my powiedzieli: "1000 złotych czy 1200 złotych zamiast 500 plus", to wtedy można mówić o populizmie - powiedział Schetyna.
Zaznaczył jednak, że w przypadku "babciowego" chodzi o "poszukiwanie możliwości powrotu do pracy". - Uruchomienie tego mechanizmu jest ciekawe i nie jest prostym populizmem. Ja będę tego pomysłu bronił - dodał.
Schetyna: samorządowcy powinni być na pierwszej linii opozycji
Prowadzący przytoczył wyniki badań, z których wynika, że 75 procent wyborców opozycji chciałoby, żeby premierem został Rafał Trzaskowski, a Donalda Tuska w tej roli widzi 67 procent z nich. - To świadczy o wielkim kapitale i potencjale społecznym i politycznym Rafała Trzaskowskiego - stwierdził Schetyna.
- Uważam, że on, jak i wielu samorządowców, powinien być w pierwszej linii opozycji demokratycznej, (oni - red.) powinni być z nami w tych wyborach - powiedział.
Dopytywany, czy dojdzie do "detronizacji" Tuska, odparł: - Detronizacja jest porażką, odejściem. Nikt nie powinien odchodzić.
- To, co robi dzisiaj Donald Tusk, nie może powodować, że my zamkniemy ten etap i będziemy szukać nowego. My musimy się wzmacniać, otworzyć, pokazać, że opozycja się buduje, że jest silna - podkreślił gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24