Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki nie chciał odpowiadać na pytania o to, czy rząd ponosi odpowiedzialność za sytuację w Odrze. - Ale my jesteśmy w Rybnej, proszę pana - odparł reporterowi TVN24, odnosząc się do podkrakowskiej miejscowości, gdzie w poniedziałek otwierano obwodnicę. Z dziennikarzem nie chciał rozmawiać także minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, pytany o odszkodowania dla osób dotkniętych katastrofą ekologiczną.
Pomór ryb w Odrze obserwowany jest od końca lipca na odcinku od Oławy w dół. W czwartek minister klimatu i środowiska Anna Moskwa poinformowała, że Instytut Rybactwa Śródlądowego znalazł w próbkach wody z Odry rzadkie mikroorganizmy, tzw. złote algi, których zakwit może spowodować pojawienie się toksyn, zabójczych dla ryb i małży.
Złote algi zakwitają jednak w słonych, stojących wodach, co - jak podkreślają naukowcy i eksperci - wskazuje na prawdopodobne działanie człowieka, który doprowadził do zasolenia i w efekcie skażenia Odry.
O to, kto ponosi odpowiedzialność za katastrofę ekologiczną w Odrze, pytany był szef klubu PiS oraz wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, który wraz z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem brał w poniedziałek udział w otwarciu obwodnicy w Rybnej pod Krakowem.
- Ale my jesteśmy w Rybnej, proszę pana - odpowiedział, pytany o to, czy sytuacja w Odrze obciąża rząd. Mimo kolejnych prób zadania pytania przez reportera TVN24 Terlecki nie chciał na nie odpowiadać.
Minister Adamczyk dopytywany był z kolei o odszkodowania za katastrofę w Odrze. - O tym mówi pani minister Moskwa - uciął krótko szef resortu infrastruktury.
Czartoryski: czas poinformowania premiera jest zupełnie czymś innym niż wszczęcie procedury
Wiceminister sportu Arkadiusz Czartoryski powiedział, że "jak najbardziej" jest zadowolony z tempa działania ekipy rządzącej w sprawie Odry. Mówił przy tym, że "nie zna się na tym, jak dług trwa procedura sprawdzania", co mogło być powodem skażenia.
Na uwagę, że szef rządu dowiedział się o problemie dopiero po kilkunastu dniach od jego wystąpienia, Czartoryski stwierdził, że "czas poinformowania premiera jest zupełnie czymś innym niż wszczęcie procedury". - Moim zdaniem inspektorzy ochrony środowiska pracują i nie mamy powodu ich obrażać, mówiąc, że oni nie działają - dodał.
Pytany, za co został zatem odwołany szef GIOŚ, minister odparł: - Na pewno zabrakło komunikacji z panem premierem ze strony Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, ale to nie oznacza, że procedury nie trwają.
Strzeżek: wojewoda dolnośląski powinien natychmiast stracić stanowisko
O odpowiedzialność polityczną za katastrofę ekologiczną pytani byli także przedstawiciele opozycji. - Przede wszystkim wojewoda (Jarosław - red.) Obremski, wojewoda dolnośląski, powinien natychmiast stracić stanowisko - powiedział Jan Strzeżek z Porozumienia.
- Nie może być tak, że mamy wielki kryzys na Odrze, a wojewoda jedzie sobie na urlop, hulaj dusza, piekła nie ma, drinki z palemką, luzik, relaksik, piękne słoneczko i w sumie go nie interesuje, co się dzieje w województwie. Do wywalenia - dodał.
Gdula: odpowiedzialność musi ponieść ktoś, kto jest wyżej niż dyrektor Wód Polskich
- Bardzo chętnie zagłosowałbym za wnioskiem o odwołanie minister (klimatu i środowiska Anny - red.) Moskwy, bo mieliśmy olbrzymi chaos w sprawie Odry, mieliśmy taki pokaz niekompetencji i bezradności. Ludzie bardzo długo nie wiedzieli, co się dzieje i w sumie nadal nie wiedzą - powiedział poseł Lewicy Maciej Gdula.
- Ktoś musi ponieść odpowiedzialność, kto jest wyżej niż dyrektor Wód Polskich - dodał.
Hołownia: powinien polecieć wojewoda i to niejeden
Szymon Hołownia, lider ruchu Polska 2050, ocenił, że "zarządzanie kryzysowe w wykonaniu rządu Zjednoczonej Prawicy zawsze wygląda tak samo". - Zaciskamy, jak Alicja w Krainie Czarów, mocno oczy i krzyczymy: potworze nie ma cię - powiedział. - Oni myślą, że po prostu to przeczekają, że wystarczą dwie symboliczne dymisje, żeby mieć to z głowy - kontynuował.
Wskazywał, że "przez trzy tygodnie polskie państwo nie działało, nie mieliśmy zielonego pojęcia, co za syf, co za bród płynie". - Trzy tygodnie bez państwa. Powinien polecieć wojewoda, i to od tego powinniśmy zacząć, i to niejeden - dodał.
Szczerba: to państwo nie działa, to państwo nie jest w stanie ustalić, kto jest trucicielem
Poseł Michał Szczerba z Platformy Obywatelskiej mówił zaś, że to "premier jest koordynatorem wszelkich działań, to premier pisał o zatruciu Odry". - Komendant Główny (Policji - red.) wyznaczył nagrodę, a w tej chwili widzę, że jego ministrowie forsują inną wersję, że nie było zatrucia, tylko były przyczyny naturalne. Warto, żeby sobie tę jedną wersję w rządzie uzgodnili - mówił.
- Jedno jest pewne: to państwo nie działa, to państwo nie jest w stanie ustalić, kto jest trucicielem i to państwo nie gwarantuje, że winni będą odpowiadać za swoje czyny - dodał poseł PO.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24