Nowa Zelandia słynie z malowniczych krajobrazów i bujnej roślinności, która niezmiennie zachwyca przyjezdnych. Władze kraju postanowiły wykorzystać popularność najbardziej obleganych przez turystów miejsc, by pozyskać środki na nowe inwestycje. Nowozelandzki rząd zdecydował, że od zagranicznych gości będą pobierane opłaty za wstęp do czterech szczególnie chętnie odwiedzanych atrakcji - między innymi rezerwatu morskiego, na terenie którego nakręcono "Opowieści z Narni".
Nowa Zelandia nie bez powodu uznawana jest za jeden z najpiękniejszych krajów świata. Wyspiarskie państwo położone na południowo-zachodnim Pacyfiku słynie z oszałamiających krajobrazów, które nieustannie przyciągają tłumy turystów pragnących zobaczyć na własne oczy lodowce, gejzery, wulkany i malownicze wysepki pełne bujnej roślinności.
Władze kraju postanowiły wykorzystać popularność kilku szczególnie obleganych miejsc, by pozyskać fundusze na ochronę przyrody i nowe inwestycje.
Dodatkowe opłaty od 2027 roku
Od 2027 roku za wstęp do czterech najbardziej kultowych atrakcji przyrodniczych przyjezdni będą musieli uiścić opłaty w wysokości od 20 do 40 dolarów nowozelandzkich (ok. 23-87 zł).
Na liście znalazły się: rezerwat morski Te Whanganui-A-Hei, na terenie którego nakręcono "Opowieści z Narni", Tongariro Alpine Crossing, czyli spektakularna trasa na masywie wulkanicznym Tongariro, będąca najwyższym szczytem Nowej Zelandii, położona w Alpach Południowych Góra Cooka oraz Szlak Milforda - najsłynniejszy szlak turystyczny kraju, a zarazem jeden z najbardziej znanych na całym świecie.
Z opłat zwolnieni zostaną natomiast mieszkańcy kraju.
Rząd liczy na około 62 mln dolarów zysku
- Turyści wnoszą ogromny wkład w naszą gospodarkę i nikt nie chce tego zmienić. Wielokrotnie słyszałem jednak od znajomych z zagranicy, jak bardzo są zszokowani, że mogą zwiedzać najpiękniejsze miejsca na Ziemi zupełnie za darmo. Sprawiedliwym jest, aby zagraniczni turyści, którzy stanowią blisko 80 proc. wszystkich zwiedzających, wnieśli swój wkład. To nasze wspólne dziedzictwo, dlatego Nowozelandczycy nie powinni płacić za jego oglądanie – argumentował cytowany przez "The Guardian" minister ochrony środowiska Tama Potaka.
Polityk podkreśla, że opłaty wygenerują nawet 62 mln dolarów nowozelandzkich rocznie, co pozwoli na dokonanie dużych inwestycji w sektor turystyczny. Decyzja nowozelandzkiego rządu stanowi element szeroko zakrojonej reformy prawnej, która ułatwi także sprzedaż gruntów objętych ochroną i umożliwi prowadzenie większej liczby działalności gospodarczych bez konieczności uzyskiwania specjalnych zezwoleń.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: trabantos/Shutterstock