Przed godz. 14 Zbigniew Ziobro, Jacek Kurski i Tadeusz Cymański przyjechali do siedziby PiS na spotkanie z rzecznikiem dyscypliny. Pierwotnie rozmowa miała się rozpocząć w południe, ale Zbigniew Ziobro pojechał do szpitala po żonę i nowo narodzonego syna. Wchodząc do budynku partii Ziobro jeszcze raz podkreślił, że zależy mu na jedności PiS. Europosłom towarzyszyli Arkadiusz Mularczyk i Marzena Wróbel.
W szpitalu europoseł pojawił się ok. godz. 13. Wychodząc, wraz z żoną i dzieckiem, chętnie rozmawiał z dziennikarzami - ale nie o polityce - i pokazywał małego Jasia. Zapewnił, że najpierw jedzie odwieźć go do domu, a potem przyjedzie do siedziby PiS.
Przeciwko spóźnieniu nie protestował rzecznik PiS. - Mogliśmy poczekać dłużej. Sam też mam syna. Wiem, że narodziny dziecka to ważna sprawa w życiu mężczyzny i kobiety. Spóźnienie z takich przyczyn jest zupełnie naturalne - powiedział Adam Hofman. I pogratulował partyjnemu koledze. Zapewnił też, że w całej sytuacji nie ma nic nadzwyczajnego i przekonywał, żeby "nie doszukiwać się tutaj sensacji". - Zdaje się, że był w tej sprawie telefon trochę wcześniej - zaznaczył rzecznik.
Rzecznik zapowiedział, że po zakończeniu spotkań z rzecznikiem dyscypliny odbędzie się posiedzenie Komitetu Politycznego. Nie wykluczył, że Karol Karski przedstawi wtedy swoje rekomendacje, wtedy komitet głosowałby nad nimi w głosowaniu tajnym. Ocenił, że jest "statutowa możliwość", by sprawa Ziobry, Kurskiego i Cymańskiego zakończyła się jeszcze w piątek.
Ważne spotkanie
Spotkanie może być decydujące dla politycznej przyszłości europosłów. Chodzi o sprawę m.in. medialnych wypowiedzi polityków. Ziobro mówił np. o konieczności demokratyzacji PiS i otwarcia się partii na inne środowiska. Spotkało się to z ostrą krytyką ze strony najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. Sam prezes Jarosław Kaczyński do siedziby partii przyjechał tuż przed godz. 11 i wraz z Karskim czekali na zbuntowanych "ziobrystów".
Na gorąco zachowanie europosłów skomentowała wiceszefowa PiS Beata Szydło. - Propozycja została złożona i moi koledzy muszą teraz podjąć decyzję. Była ona jasna i rzeczowa, i jeśli zależy im na tym, żeby PiS było silną partią to powinni tę propozycję przyjąć. Sprawa musi być rozwiązana i dlatego została przedstawiona ta propozycja - powiedziała Szydło.
Będzie decyzja?
W środę podczas posiedzenia Komitetu Politycznego politycy usłyszeli od prezesa PiS kompromisową propozycję. "Zaprzestaną działań w mediach szkodzących PiS oraz oddadzą się do dyspozycji prezesa partii" - w zamian pozostaną w partii. Ziobro tę propozycję uznał nie za kompromis, ale ultimatum. - To postawienie nas w stan obwinienia, wytoczenia postępowania dyscyplinarnego i żądanie podania się do dymisji oraz przyznania się do błędów, których nie popełniliśmy.
Bez rozłamu?
Oficjalnie członkowie PiS-u mówią, że do rozłamu nie dojdzie, bo nie wyobrażają sobie Zbigniewa Ziobry poza partią. Ale jeśli już Ziobro z PiS-u odejdzie, czeka go, według słów Ryszarda Czarneckiego, syndrom "trzech k": kompromitacja, klapa i klęska.
Nawet krytycy muszą jednak przyznać, że Ziobro to prawdziwa lokomotywa partii. W ostatnich wyborach był w Krakowie bezkonkurencyjny. W wyborach do Parlamentu Europejskiego zdobył więcej głosów niż wszyscy pozostali kandydaci z jego okręgu razem wzięci. Ziobro również regularnie wskazywany jest w sondażach jako następca Jarosława Kaczyńskiego.
Historia nie uczy
W przeszłości rozłamy w PiS kończyły się zazwyczaj klęską przeciwników Jarosława Kaczyńskiego. Prawica RP Marka Jurka niemal zniknęła z politycznej mapy kraju. Fiaskiem zakończyła się też próba zmiany prawej strony sceny politycznej po wcześniejszych wyborach w 2007 roku. W geście sprzeciwu wobec sposobu zarządzania partią przez Jarosława Kaczyńskiego PiS opuścili wówczas Kazimierz Michał Ujazdowski, Paweł Zalewski i Ludwik Dorn. Zalewski przeszedł do Platformy, dwaj pozostali do partii wrócili.
Rok temu, również występując przeciwko polityce wewnętrznej PiS, z partii odeszło kilkunastu posłów. Założyli PJN, który nie przekroczył w wyborach progu wyborczego.
Wieczorem ma odbyć się posiedzenie Komitetu Politycznego PiS. Wtedy o losie niepokornych posłów może zdecydować jednoosobowo prezes partii, który według statutu ma taką władzę.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24