- Klaudia Zwolińska jako pierwsza zawodniczka w historii wywalczyła trzy indywidualne medale podczas jednych mistrzostw świata w kajakarstwie górskim.
- Już myśli o igrzyskach olimpijskich w Los Angeles i mierzy wysoko. Złożyła nawet obietnicę, co zrobi, jeśli dokona czegoś wyjątkowego.
- Swoje sukcesy chce przekuć w coś namacalnego. Z inicjatywy mistrzyni rusza specjalny program skierowany do dzieci i młodzieży. Chce inspirować do kajaków i sportu.
- CZYTAJ WIĘCEJ SPORTU TUTAJ
Co tam się działo, cóż to były za emocje. Ale po kolei.
Kanadyjki, C1 (zawodniczka płynie w jednoosobowej kanadyjce, tzw. klasycznym kajaku, przy użyciu jednopiórowego wiosła) - najwyższy stopień podium.
Kajaki, K1 (w jednoosobowym kajaku, z dwupiórowym wiosłem, pokonując trasę z 20 bramkami w jak najkrótszym czasie) - też.
Cross (startują cztery kajakarki jednocześnie, na torze pełnym bramek, które trzeba minąć) - stopień najniższy. W dalekim Penrith Zwolińska, rocznik 1998, zachwyciła, trzy indywidualne medale jednych mistrzostw świata w kajakarstwie górskim zdobywając jako pierwsza zawodniczka w historii.
Jaki był plan w drodze do Australii? - Ten minimum przewidywał jeden medal, w kajaku, jeden, ale złoty - opowiada Zwolińska. - A plan idealny to zahaczenie o dwa medale, bo wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana.
Jej koronną konkurencją, w której w sezonie ubiegłym sięgnęła w Paryżu po olimpijskie srebro, jest K1. Triumf w C1 był zatem zaskoczeniem? Szokiem? - Sam medal nie, za to szokujący był czas, jaki wykręciłam. Naprawdę dobry przejazd miałam, takiego wyniku na pewno się nie spodziewałam - przyznaje.
Wolała odpoczywać. Spać
48 godzin, od 2 do 4 października, start za startem. - Najgorsze i najtrudniejsze było przestawianie się z zupełnie innych konkurencji w tak krótkim czasie. Dałam radę dzięki temu, że pracowałam na to latami, po drodze popełniając dużo błędów, które były znakomitą lekcją. Na igrzyskach w Paryżu też byłam przygotowana, by walczyć o najwyższe cele, może nie o złota w C1 i crossie, ale o medale na pewno. Zdobyłam jeden, trzeba było potem usiąść i przeanalizować, co poszło nie tak.
Teraz, w Australii, wiedziała, że bardzo ważna będzie logistyka. Organizacja, sztab musiał jej pomagać we wszystkim, żeby nie marnowała energii.