Najwyższa Izba Kontroli nałożyła karę pieniężną na marszałek Sejmu Elżbietę Witek za to, że nie stawiła się na wezwanie NIK. Chodzi o kontrolę dotyczącą programu Polskie Szwalnie. - W przypadku dalszego uchylania się i niestawiennictwa na wezwanie kontrolerów zostanie rozważona kwestia złożenia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - zapowiedziała Ewelina Słyk, dyrektor Departamentu Prawnego i Orzecznictwa Kontrolnego NIK. - Żadnego zaproszenia nie otrzymałam. To jest próba zastraszenia marszałka Sejmu - oceniła Witek.
W środę do Najwyższej Izby Kontroli została zaproszona marszałek Sejmu Elżbieta Witek w związku z prowadzoną przez delegaturę w Szczecinie kontrolą, dotyczącą programu Polskie Szwalnie, który miał zapewnić dostępność maseczek ochronnych podczas pandemii. Do NIK - na przyszły tydzień - został wezwany także szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk.
- Marszałek Sejmu Elżbieta Witek nie pojawiła się dzisiaj na wezwanie Najwyższej Izby Kontroli celem przeprowadzenia przesłuchania - poinformował w środę rzecznik NIK Łukasz Pawelski. Jak podkreślił, "nie jest to pierwszy przypadek, kiedy pani marszałek wyrażała lekceważący stosunek wobec Najwyższej Izby Kontroli". - W dzisiejszych czynnościach nie był planowany udział pana prezesa Mariana Banasia. Na dzisiejsze czynności przyjechała specjalna grupa kontrolerów ze Szczecina. Więc nie jest to akt lekceważenia przez drugą osobę w państwie Mariana Banasia, tylko jest to akt lekceważenia Najwyższej Izby Kontroli i ciężkiej pracy kontrolerów. Możemy także mówić o marnowaniu publicznych środków pieniężnych - mówił Pawelski.
Kara pieniężna dla marszałek Sejmu
Ewelina Słyk, dyrektor Departamentu Prawnego i Orzecznictwa Kontrolnego NIK oświadczyła, że zgodnie z art. 42 ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli marszałek Witek miała obowiązek stawienia się na wezwanie NIK.
- Została w sposób prawidłowy powiadomiona pismem z 21 grudnia, a zatem miała czas na ustawienie kalendarza. Do chwili obecnej żadna informacja w zakresie jej nieobecności nie wpłynęła - przekazała Słyk. Poinformowała, że "w związku z faktem, że ta nieobecność jest nieusprawiedliwiona, zespół kontrolerski nałożył na panią marszałek Witek karę pieniężną w wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę".
Słyk dodała, że wyznaczono kolejny termin wezwania na przesłuchanie. - W przypadku dalszego uchylania się i niestawiennictwa na wezwanie kontrolerów zostanie rozważona kwestia złożenia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Będziemy to traktować jako utrudnianie przeprowadzenia kontroli przez NIK - zapowiedziała.
Witek o wezwaniu do NIK: próba zastraszenia marszałka Sejmu
Marszałek Sejmu na konferencji prasowej została zapytana o to, dlaczego się nie zjawiła w środę w Najwyższej Izbie Kontroli. - Żadnego zaproszenia do Najwyższej Izby Kontroli nie otrzymałam - oświadczyła Witek.
Odniosła się także do informacji, że została zaproszona przez ePUAP. - Przyszła przez ePUAP informacja, ale bez załącznika, pusta informacja i mimo prośby naszego pracownika, że otrzymaliśmy pustą informacje, po raz kolejny przyszło dokładnie to samo - pusta informacja - dodała.
Witek stwierdziła także, że najbardziej niepokojącym - w jej ocenie - jest wyjazd delegacji NIK na Białoruś w ubiegłym roku. Przekazała też, że wówczas wysłała pismo wyrażające oburzenie tym wyjazdem i żądające wyjaśnień w tej sprawie.
Marszałek przekazała, że w ubiegły piątek wysłała pismo w imieniu Sejmu do Banasia ws. tematu rozmów w Mińsku, czy podejmowano decyzje na piśmie i w jakiej formie współpraca została podejmowana. - Najbardziej niepokojące jest to, że to nie jest odpowiednik NIK, to jest odpowiednik tamtejszej prokuratury - powiedziała i dodała, że instytucja ta brała udział w inwigilacji tamtejszej opozycji. Zapowiedziała, że ws. delegacji NIK w przyszłym tygodniu odbędą się połączone komisje spraw zagranicznych i kontroli państwowej, które będą dotyczyły tej sprawy, a w środę komisja zajmie się immunitetem Mariana Banasia.
- To co się dzieje wokół tej sprawy i próba wmanewrowania mnie w aferę pana Banasia, skrojoną na jego miarę, jest próbą zastraszenia marszałka Sejmu po to właśnie, żebym podejmowała takie decyzje, których życzy sobie pan Marian Banaś - oceniła.
Nieprawidłowości w programie Polskie Szwalnie. Ustalenia "Superwizjera"
We wrześniu reporter "Superwizjera" TVN pokazał, że efektem programu Polskie Szwalnie było kilkadziesiąt milionów bezużytecznych maseczek zalegających w magazynach, nieczynna rządowa fabryka w Stalowej Woli, w której przeterminował się kupiony za 50 milionów złotych materiał medyczny, a także tajne i intratne kontrakty z dwiema firmami mającymi ratować rządową produkcję. Z działań Agencji Rozwoju Przemysłu (która realizowała program) wyłonił się obraz niekompetencji i marnotrawienia dziesiątek, jeśli nie setek milionów złotych z publicznych środków.
Praca nad reportażem "Jak rząd szył maseczki" trwała ponad rok głównie dlatego, że Agencja Rozwoju Przemysłu broniła dostępu do informacji, które z założenia powinny być jawne. Przedstawiciele ARP nie udostępnili bowiem dziennikarzom żadnej dokumentacji dotyczącej programu Polskie Szwalnie, nie chcieli też wypowiedzieć się przed kamerą. Przesłane pytania zostały w większości zignorowane, a otrzymane szczątkowe odpowiedzi pełne były niedopowiedzeń i rodziły jeszcze więcej wątpliwości.
Afera mailowa: marszałek Sejmu miała lobbować za firmą
Z informacji dziennikarzy wynika, że NIK chce zbadać program po wycieku maili z początku grudnia ubiegłego roku. Chodzi o korespondencję, która miała pochodzić z czasów początku epidemii COVID-19 w Polsce, czyli marca 2020 roku. Z ujawnionej korespondencji wynika, że Dworczyk miał otrzymać numery telefonów do właścicielki firmy Modesta, która "chce być bezpośrednim dostawcą maseczek".
Markę miała polecić Elżbieta Witek - wynika z opublikowanych maili. Modesta znalazła się wśród siedmiu spółek w programie "Polskie Szwalnie", w którym brały udział m.in takie duże firmy jak 4F i LPP.
Uprawnienia NIK
Najwyższa Izba Kontroli jest naczelnym organem kontroli państwowej. Kontroluje działalność organów administracji rządowej, Narodowego Banku Polskiego, państwowych osób prawnych i innych państwowych jednostek organizacyjnych. Może też kontrolować działalność organów samorządu terytorialnego, samorządowych osób prawnych i innych samorządowych jednostek organizacyjnych, jak również działalność innych jednostek organizacyjnych i podmiotów gospodarczych (przedsiębiorców) w zakresie, w jakim wykorzystują one majątek lub środki państwowe lub komunalne oraz wywiązują się z zobowiązań finansowych na rzecz państwa.
Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli mają prawo m.in. do swobodnego wstępu do obiektów i pomieszczeń jednostek kontrolowanych, wglądu do wszelkich dokumentów związanych z działalnością jednostek kontrolowanych, wzywania i przesłuchiwania świadków.
Źródło: TVN24, PAP