Odchodził w atmosferze skandalu, teraz szykuje się awans - Krajowa Rada Sądownictwa zarekomendowała w piątek nominację Łukasza Piebiaka do Naczelnego Sądu Administracyjnego. To zgoda na znaczący awans byłego wiceministra sprawiedliwości. Łukasz Piebiak to były wiceminister sprawiedliwości, zastępca Zbigniewa Ziobry. Z resortu odszedł po opisanej przez Onet "aferze hejterskiej". Materiał magazynu "Polska i Świat".
Stanowisko w Naczelnym Sądzie Administracyjnym to zazwyczaj nagroda, to ukoronowanie wielu lat sędziowskiej kariery, najwyższy prestiż i honor - zazwyczaj. W tajnym głosowaniu nowa Krajowa Rada Sądownictwa do awansu do NSA zgłosiła Łukasza Piebiaka, byłego wiceministra i człowieka Zbigniewa Ziobry. - Wpuszczenie Łukasza Piebiaka na wyższe stanowiska sędziowskie to jak wpuszczenie podpalacza do fabryki zapałek - uważa Krzysztof Śmiszek z Lewicy.
Łukasz Piebiak uważany jest za jednego z najbliższych współpracowników Zbigniewa Ziobry, za autora i twarz dotychczasowych zmian w sądownictwie. - Im Piebiak absolutnie pasuje, bo wiedzą, że on poza PiS nie ma życia. Oni mają na niego haki, więc on będzie ich bezwzględnie posłusznym człowiekiem - twierdzi Adam Szłapka z Nowoczesnej.
"Afera hejterska"
Władza chwali Łukasza Piebiaka, ale niechętnie przypomina, w jaki sposób odszedł z ministerstwa. - To on stał za zorganizowaną grupą w Ministerstwie Sprawiedliwości, która zorganizowała akcję nienawistną wobec niezależnych sędziów - przypomina Śmiszek.
CZYTAJ WIĘCEJ: HEJT WOBEC SĘDZIÓW. CO WIEMY O SPRAWIE? >>>
Łukasz Piebiak odszedł z resortu sprawiedliwości po tym, gdy Onet napisał o tak zwanej aferze hejterskiej - o tajnej grupie, która miała stać za zorganizowanym hejtowaniem niepokornych wobec władzy sędziów. To ta grupa miała szukać haków na sędziów, oczerniać ich w zależnych od władzy mediach i stać za akcją pisania obrzydliwych wiadomości do pierwszej prezes Sądu Najwyższego.
Na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie sędziów. Uczestniczący w niej Piebiak miał utrzymywać w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów sprzeciwiających się zmianom wprowadzanym przez rząd PiS, w tym prezesa stowarzyszenia Iustitia Krystiana Markiewicza. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra.
W jednej z wymienionych przez Onet korespondencji Emilii z Piebiakiem, kobieta napisała: "Pogadam z dziennikarzami i porozsyłam pisma. Anonimowo, mailem. Ale i listami. Jedyny problem to nie mam adresów i maili. Zrobię wszystko tak jak umiem, jak zawsze. Za rezultat nie ręczę ale postaram się. Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą" (pisownia oryginalna).
Łukasz Piebiak miał jej odpowiedzieć: "Za czynienie dobra nie wsadzamy".
- Jak donoszą media, w odczuciu jego kolegów i koleżanek, którzy z nim współpracowali, to był herszt całej grupy - ocenia Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". On sam wielokrotnie zaprzeczał. "Nie było żadnej afery w ministerstwie. Ta rzekoma afera zaistniała tylko w sferze medialnej" - przekonywał Łukasz Piebiak w jednym z wywiadów. - Trudno blokować możliwości aspirowania do różnych instytucji - uważa z kolei Marek Ast z Prawa i Sprawiedliwości.
Związki członków nowej KRS z Piebiakiem
Problemów nie widziała też nowa Krajowa Rada Sądownictwa - dwunastu jej członków było za awansem, a pięć osób przeciw. - Powtarzanie tego rodzaju niesprawdzonych informacji, które nie znalazły żadnego finału sądowego, gdzie mamy do czynienia z ewidentnym pokrzywdzeniem osoby, która kandyduje na stanowisko sędziowskie stanowi o braku obiektywizmu - przekonuje prezes olsztyńskiego Sądu Rejonowego Maciej Nawacki.
Braku obiektywizmu Rada nie widziała w tym, że część jej członków w swoim zawodowym życiu dużo zawdzięcza właśnie Piebiakowi. Teraz ta sama Rada wybrała go do NSA. - Oczywiście na mojej nominacji na prezesa sądu widnieje podpis Łukasza Piebiaka - przyznaje Dagmara Pawełczyk-Woicka, sędzia z nowej KRS i prezes Sądu Okręgowego w Krakowie.
Łukasz Piebiak kandyduje zresztą jeszcze do Sądu Najwyższego i samej Krajowej Rady Sądownictwa, wybieranej przez polityków. – To jest człowiek, który jest twarzą tego wszystkiego, co się działo. To jest człowiek absolutnie związany z członkami Krajowej Rady Sądownictwa - mówi Monika Frąckowiak ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
"Prokuratura działa tak i robi wszystko, aby ta afera nie została wyjaśniona"
Od wybuchu "afery hejterskiej" za chwilę miną dwa lata. Sędziowski rzecznik dyscypliny powołany przez Zbigniewa Ziobrę do tej pory nie uznał, by należało komukolwiek postawić za nią zarzuty - podobnie prokuratura, też kierowana przez Ziobrę. - Prokuratura działa tak i robi wszystko, aby ta afera nie została wyjaśniona, żeby sprawcy nie ponieśli żadnych konsekwencji – uważa Monika Frąckowiak.
Sam Piebiak dziękuje w internecie za okazane mu zaufanie. O tym, czy ostatecznie zostanie sędzią Naczelnego Sądu Administracyjnego, zdecyduje prezydent Andrzej Duda.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24