Brytyjski system jest skonstruowany w taki sposób, że król czy następca tronu publicznie o polityce nie mówi - powiedział w TVN24 Marcin Przydacz, prezydencki minister, odnosząc się do wizyty księcia Williama w Polsce. - Nawet gdyby temat ewentualnego wsparcia militarnego był przedmiotem rozmowy z księciem Williamem, nie miałbym upoważnienia, by dyskutować o tym publicznie - odpowiedział na pytanie prowadzącego.
Książę William, następca tronu Wielkiej Brytanii, przybył w środę z niezapowiadaną publicznie wizytą do Polski. Spotkał się między innymi z brytyjskimi żołnierzami stacjonującymi w Rzeszowie. Wieczorem odwiedził punkt pobytowy dla uchodźców w Warszawie i spotkał się z Rafałem Trzaskowskim. W czwartek ma się spotkać z prezydentem Andrzejem Dudą.
Przydacz: nawet jeśli to byłby temat, nie mógłbym o tym mówić
O wizycie następcy brytyjskiego tronu w Polsce mówił w czwartek w "Rozmowie Piaseckiego" Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej.
- Tak się umówiliśmy ze stroną brytyjską, że nie podajemy do informacji publicznej, kto i dokładnie kiedy przylatuje. Taka była prośba strony brytyjskiej, jak rozumiem, także ze względów bezpieczeństwa - nie tylko bezpieczeństwa fizycznego, ale też wizerunkowego. My uszanowaliśmy prośbę brytyjskiego protokołu - tłumaczył prezydencki minister.
Mówił też o tym, że stosunki polsko-brytyjskie "układają się bardzo dobrze", a ta wizyta "na pewno je umocni". - To kolejny raz, kiedy książę William wizytuje Polskę. (...) Takie odnawianie tych specyficznych, w zasadzie strategicznych relacji polsko-brytyjskich - myślę, że na tym powinniśmy się dzisiaj koncentrować. Natomiast konkrety są ustalane już kanałami dyplomatycznymi i w relacjach politycznych z Downing Street - powiedział.
Pytany, czy w rozmowach z księciem Williamem mogą paść jakieś deklaracje dotyczące brytyjskiego wsparcia militarnego, gość "Rozmowy Piaseckiego" odparł: - Nawet gdyby to było przedmiotem rozmowy z księciem Williamem, nie miałbym upoważnienia, by dyskutować o tym publicznie.
- Bowiem system brytyjski jest skonstruowany w taki sposób, że czy to król, czy następca tronu publicznie o polityce nie dyskutuje. Od tego są rzecznicy, ministrowie - wyjaśnił Przydacz.
Przydacz: Chiny mają dwie ścieżki. Piłka jest ciągle w grze
Prezydencki minister komentował także wizytę prezydenta Chin Xi Jinpinga w Moskwie i spotkanie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. - Z całą pewnością Władimir Putin zabiegał o zbliżenie z Chinami. Ja śmiem twierdzić, że Rosja staje się klientem Chin, państwem niejako podporządkowanym gospodarczo i politycznie Chinom. To jest proces dla bezpieczeństwa światowego, architektury bezpieczeństwa niepożądany - mówił.
Ocenił, że "Chiny grają w swoją globalną grę". - Ja powtarzam, że Chiny mają dwie ścieżki. Mogą odegrać konstruktywną rolę w sprawie tego konfliktu [w Ukrainie - przyp. red.], bo mogą zatrzymać Rosję, odcinając kanały kontaktów gospodarczych. Ale niestety mogą odegrać też rolę negatywną - zaznaczył Przydacz.
Jego zdaniem "piłka jest ciągle w grze, strona chińska jeszcze w pełni nie przesądziła co do prowadzenia swojej polityki w tym kontekście". - Z całą pewnością Władimir Putin o to zabiegał. Nie mamy wiedzy, jakich konkretnych argumentów używał i co zaoferował Chinom. Bo to, że chce i oczekuje wsparcia militarnego, nie ma wątpliwości. Rosja nie jest przygotowana na dłuższą metę do prowadzenia aktywnej operacji wojskowej i poszukuje innych partnerów - podkreślił gość TVN24.
Pytania o kandydata Polski na szefa NATO
Prowadzący zapytał Przydacza, czy Polska ma ambicje, by wystawić kandydata na nowego sekretarza generalnego NATO. Kadencja Jensa Stoltenberga ma się skończyć w październiku. - Polska ma ambicje, by sekretarzem generalnym NATO była osoba przyjazna Polsce i rozumiejąca wyzwania na wschodzie - odpowiedział minister.
Dopytywany o ewentualną kandydaturę byłego prezydenta Aleksanda Kwaśniewskiego, odparł: - Kandydaturę pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego zaproponował jeden z polskich dziennikarzy mediów elektronicznych. Nigdzie indziej na forach międzynarodowych to nazwisko się nie pojawiło.
Przydacz: nie ma wniosku o odwołanie ambasadora w Paryżu
Przydacz był też pytany o wypowiedź Jana Emeryka Rościszewskiego, polskiego ambasadora w Paryżu, która padła w wywiadzie dla francuskiej telewizji LCI. Na Twitterze stacji zamieszczono cytat z wypowiedzi Rościszewskiego o następującej treści: "Jeśli Ukraina nie obroni swojej niepodległości, nie będziemy mieli innego wyjścia, jak wejść w konflikt". Za tę wypowiedź na ambasadora spadła krytyka.
CZYTAJ TAKŻE: Oświadczenie w sprawie wypowiedzi ambasadora. "Interpretowana w oderwaniu od kontekstu" >>>
Przydacz powiedział, że "nie ma wniosku na biurku pana prezydenta, by odwoływać ambasadora z Paryża". - W szerszym kontekście całej tej wypowiedzi myśl jest jasna, że skoro Ukraina padłaby w przyszłości, to apetyt Władimira Putina będzie rósł i są kolejne państwa - mówił. - W szerszym kontekście ta wypowiedź ma swoje uzasadnienie - podkreślił.
Źródło: TVN24