Chociaż bez lwiej grzywy, to jednak z lwią siłą bronił Mariana Krzaklewskiego w programie "Piaskiem po oczach" Janusz Palikot. Ale nic bezinteresownie. Były lider AWS, który do PE kandydował będzie z list Platformy, może stać się dla partii bardzo ważnym kołkiem. Kołkiem osikowym, który przebije serce braci Kaczyńskich na Podkarpaciu.
Palikot zjawił się w studiu TVN24 ze zmienioną fryzurą, ale szybko okazało się, że choć w ostatnich dniach stracił trochę włosów, to cięty język pozostał na swoim miejscu. I chociaż przyznał, że Marian Krzaklewski rzeczywiście "nie jest bohaterem z jego wyobraźni" to - w przeciwieństwie do niektórych wpływowych działaczy partii - "nie ma kaca moralnego", że były kandydat na prezydenta będzie ubiegał się o mandat europosła z listy PO.
Jeśli ma być on (Marian Krzaklewski) kołkiem osinowym, którym przebijemy serce braci Kaczyńskich na Podkarpaciu to bardzo dobrze. Janusz Palikot
Liga hiszpańska wg Palikota: Real PO ogrywa Barcę PiS?
- Jeśli ma być on kołkiem osikowym, którym przebijemy serce braci Kaczyńskich na Podkarpaciu, to bardzo dobrze - zaznaczał poseł PO. I mimo że Palikot i Krzaklewski w jednej bajce nie występują, to bajkowych porównań przy okazji rozmowy o byłym liderze AWS pojawiło się więcej. To właśnie Krzaklewskim Platforma będzie bowiem "odczarowywała zaklęte miejsca, w których zawsze wygrywało PiS".
W obecności Mariana Krzaklewskiego nie tylko czarownice są niestraszne Palikotowi, ale i "zawodnicy" Barcelony (w tej roli oczywiście politycy PiS). - Bo my jesteśmy takim Realem Madryt, który Barcelonie chce strzelić bramkę. Budujemy taką ekipę, żeby to się udało i z Krzaklewskim się uda. Już dzisiaj jest w nim element drużyny Platformy - zauważał przenikliwie były przewodniczący sejmowej komisji "Przyjazne Państwo".
"Rzygać się chce"
Kilka tygodni temu Janusz Palikot w programie "Teraz My" w grze "pierwszych skojarzeń" na hasło "poseł" odpowiadał "Jarosław Gowin". Gdyby w "Piaskiem po oczach" padło pytanie, kto kojarzy się posłowi PO z jego partią, zapewne odparłby: Mojżesz. – Jesteśmy nim. Przeprowadzimy Polskę przez kryzys – deklarował. A kto przy tym przeprowadzaniu utonie? – Bracia Kaczyńscy i LPR – wyliczał z łatwością.
Powody braku sympatii Palikota do byłego premiera i obecnego prezydenta to temat rzeka. Za co tym razem oberwali bracia Kaczyńscy? Jarosław za liczne konferencje prasowe, na których zarzuca Donaldowi Tuskowi absurdalne zdaniem posła PO rzeczy (na przykład, że premier miał przekonywać Grażynę Gęsicką by weszła do rządu). Lech za zachowanie na ostatnim szczycie unijnym, kiedy "niemal się rzucał na szyję liderowi Platformy". edług Palikota oczywiście nieszczerze. – Donald Tusk był zażenowany tymi reakcjami prezydenta, ale chciał być uprzejmy. Rzygać się chce, jak się na to patrzy (na "pozorowaną" sympatię Lecha Kaczyńskiego do premiera) – tłumaczył Palikot.
Poseł powtórzył też w TVN24 deklarację, która niedawno już padła z jego ust. - Nie ma żadnych powodów, żebym nie mógł walczyć o funkcję przewodniczącego PO. Nie zależy mi jednak na stanowisku, ale na tym żeby Platforma była bardziej Platformą Palikota, a nie Gowina – tłumaczył. A czy w szefowaniu dużej partii nie przeszkodzą Palikotowi showmeńskie występy na konferencjach prasowych, na przykład z wibratorem w ręku? - W sytuacji gdy gwałcone są kobiety i nikt nie robi nic, by takim czynom zapobiec, nie ma nic poważniejszego niż występ z wibratorem - przekonywał wiceszef "Przyjaznego Państwa".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24