Znów ponad 500 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. 12 osób zmarło. Ministerstwo Zdrowia podaje najnowsze dane, a eksperci przypominają, aby nie lekceważyć i tak poluzowanych obostrzeń. W centrach handlowych ludzie często maszerują z odsłoniętymi twarzami. W Europie za brak maseczki grożą wysokie kary. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Eksperyment jest prosty, wymowny i łatwy do powtórzenia w domowych warunkach - im trudniej zdmuchnąć świeczkę, tym lepiej chroni maseczka. Jak sprawdzają reporterzy magazynu "Polska i Świat" w Centrum Nauki Kopernik maseczka kupiona w aptece uniemożliwia zdmuchnięcie płomienia. - Teraz wykorzystamy maseczkę jednowarstwową bawełnianą i tu nie ma problemu - zwraca uwagę Angelika Gumkowska z CNK.
"Mało kto odważy się zaprotestować"
Problem jest natomiast widoczny gołym okiem w polskich zatłoczonych kurortach i w galeriach handlowych, gdzie klienci często nie pamiętają o maseczkach. Ministerstwo Zdrowia przypomina, że to obowiązek i prosi, by każdy, kto prowadzi sklep czy kawiarnię, zwracał na to klientom uwagę. - Mało który klient odważy się zaprotestować, jeśli ekspedient prosi i nalega na założenie maseczki - uważa Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
Przepisy wymagają by zasłaniać nos i usta między innymi w środkach publicznego transportu, w sklepach i na targowiskach, zakładach pracy i budynkach użyteczności publicznej, kościołach, a także w restauracjach i kawiarniach nim siądziemy do stolika. Na świeżym powietrzu maseczek można nie nosić tylko wtedy, gdy zachowuje się 1,5-metrowy dystans.
Jakie kary za brak maseczek?
W wielu krajach europejskich sankcje za nienoszenie maseczek mogą być dotkliwe. W Belgii mandat wynosi 250 euro, a obowiązek dotyczy też otwartych przestrzeni na świeżym powietrzu. We Francji można zostać ukaranym mandatem w wysokości 135 euro, w Hiszpanii za niestosowanie się do przepisów zapłacimy 100 euro. W Polsce policja i straż miejska zaczynają od ostrzeżenia. - Często rozmowa czy pouczenie jest całkowicie wystarczające. Ta forma dyscyplinowania kupujących przynosi efekty - informuje st. insp. Joanna Wojtach, rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej w Szczecinie.
Zupełnie nieprzekonanych może przekonać mandat w wysokości 500 złotych, a nawet skierowanie sprawy do sądu - tu grzywna może wynieść nawet pięć tysięcy złotych. Polska policja do tej pory udzieliła 54 tysięcy pouczeń i wystawiła 14 tysięcy mandatów na łączną kwotę siedmiu milionów złotych. Do sądów wpłynęło też sześć tysięcy wniosków o ukaranie. Czasem negocjacje są trudne, bo nienoszący maseczek zasłaniają się złym stanem zdrowia - na przykład astmą. - Kiedy mamy osobę, która jest w sile wieku, która uprawia różnego rodzaju sporty, która jest po prostu policjantom znana i oni wiedzą, że się nigdy nie leczyła, to są to dla nas sytuacje wątpliwe - mówi insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji.
Częściej w szpitalu niż w galerii
Przepisy rzeczywiście dopuszczają rezygnację z maseczki w przypadku problemów zdrowotnych. W takich sytuacjach nie wymaga się też zaświadczenia. Lekarze podkreślają jednak: schorzenia, przy których maseczki są niewskazane, nie zdarzają się zbyt często. - Albo są to zaburzenia rozwojowe, albo psychiczne, które powodują, że osoba, która nosi maseczkę nie ma świadomości, po co to robi i przekonanie jej o tym może być trudne, albo są to ekstremalnie ciężkie stany niewydolności oddechowej lub układu krążenia - mówi dr Paweł Grzesiowski z Centrum Medycyny Zapobiegawczej i Rehabilitacji. A osobę z takim problemem, jak tłumaczy dr Grzesiowski, częściej można spotkać w szpitalu niż w galerii handlowej.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24