Nie jestem z tego zadowolony, ale uważam, że działaliśmy w dobrej wierze - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" były wiceszef resortu zdrowia Janusz Cieszyński. Pytany był między innymi o sprawę zakupu respiratorów, za którą był odpowiedzialny. Polskie władze kupiły te urządzenia od firmy handlarza bronią.
Janusz Cieszyński ze stanowiskiem wiceministra zdrowia pożegnał się w sierpniu 2020 roku. Od listopada objął funkcję wiceprezydenta Chełma. W ostatnim roku pracy w Ministerstwie Zdrowia stał się, razem ze swoim ówczesnym szefem Łukaszem Szumowskim, odpowiedzialny za przygotowanie i prowadzenie walki z epidemią COVID-19, w tym zakupy, których dokonywał resort.
W poniedziałkowej "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 Cieszyński odpowiadał na pytania między innymi o zakup 1241 respiratorów od firmy E&K, należącej do byłego handlarza bronią. Rząd natychmiast po zawarciu umowy na 200 milionów złotych wypłacił 154 miliony złotych zaliczki, ale kontrahent nigdy nie wywiązał się ze swoich zobowiązań. Po wielomiesięcznych opóźnieniach dostarczył jedynie 200 respiratorów, a o zwrot ponad 70 milionów złotych wypłaconych w ramach zaliczki będzie musiała wystąpić Prokuratoria Generalna.
Były wiceminister: umowa została sprawdzona przez departament prawny ministerstwa
Według informacji posłów Koalicji Obywatelskiej Łukasz Szumowski i Janusz Cieszyński nie zrealizowali artykułu 18 ustawy o Prokuratorii Generalnej, który nakłada obowiązek uzyskania opinii prawnej PG w przypadku, gdy projekty umów opiewają na kwoty przekraczające 100 milionów złotych.
1. Podmioty reprezentujące Skarb Państwa są obowiązane uzyskać opinię prawną Prokuratorii Generalnej o projektach umów, ugód oraz jednostronnych czynności prawnych dokonywanych przez Skarb Państwa, jeżeli wartość przedmiotu czynności prawnej przekracza kwotę 100 000 000 zł. Wniosek o wydanie opinii prawnej przedkładany jest Prokuratorii Generalnej nie później niż na 15 dni, a w uzgodnieniu z Prezesem Prokuratorii Generalnej nie później niż na 4 dni, przed planowanym dokonaniem czynności prawnej.
Cieszyński, odpowiadając na pytania o kwestię braku zwrócenia się o opinię prawną Prokuratorii Generalnej, wyjaśniał, że umowa "została sprawdzona przez departament prawny Ministerstwa Zdrowia".
"Okazało się, że wiarygodna informacja się nie potwierdziła"
Według posłów Koalicji Obywatelskiej Cieszyński dodatkowo miał wycofać wniosek do Prokuratorii o zabezpieczenie roszczenia wobec byłego handlarza bronią. Także między innymi o to pytany był w TVN24 były wiceminister zdrowia. - Miałem wiarygodną informację na temat tego, że firma E&K zwróci środki do 31 października. Okazało się, ze kiedy 31 października tych pieniędzy nie było na koncie, Ministerstwo Zdrowia wróciło do Prokuratorii - odpowiedział.
- Okazało się, że wiarygodna informacja się nie potwierdziła - przyznał były wiceminister. - To była informacja oparta o wymianę korespondencji z kontrahentami naszego kontrahenta, z której wynikało, że zwrot środków będzie możliwy - tłumaczył. Jak mówił, handlarz nie "przetrzymuje" środków na swoim koncie, tylko "przekazał je swoim kontrahentom w celu dostarczenia sprzętu do Ministerstwa Zdrowia".
Zwrócił przy tym uwagę, że "wiele osób" zarzucało mu, że umowa w tej sprawie, którą wówczas podpisał, była wadliwa. - Nie była wadliwa, ponieważ sąd bardzo szybko, właściwie od ręki, wydał nakaz zapłaty - powiedział.
CZYTAJ TAKŻE: Sąd nakazał handlarzowi bronią zapłacić 70 milionów złotych za niedostarczone respiratory >>>
Dopytywany, czy ma poczucie porażki w tej kwestii, Janusz Cieszyński odparł, że ma poczucie tego, że "w momencie, kiedy do walki z epidemią weszła polityka", w tym posłowie Koalicji Obywatelskiej - jak wymienił - Dariusz Joński, Michał Szczerba [którzy zajmują się sprawami zakupów Ministerstwa Zdrowia - przyp. red.] i Sławomir Nitras, "to sytuacja zmieniła się o 180 stopni".
- Oceną moich poczynań najlepiej, aby zajmowali się inni. Samemu zawsze bardzo słabo się oceniać - dodał.
Handlarz bronią "był zweryfikowany przez CBA"
Prowadzący program Konrad Piasecki zapytał także o samego handlarza bronią. - To był kontrahent zweryfikowany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne - powiedział były wiceszef resortu. Czy ma w tej sprawie jakiś dokument? - To dokument, który jest do dyspozycji Ministerstwa Zdrowia i myślę, że to Ministerstwo Zdrowia powinno się wypowiadać na temat dokumentów, które są w ich posiadaniu. Ja już nie jestem pracownikiem Ministerstwa Zdrowia - odpowiadał gość TVN24.
- Jest pozytywna opinia Centralnego Biura Antykorupcyjnego wobec realizacji kontraktu z firmą E&K - dodał Janusz Cieszyński.
"Uważam, że działaliśmy w dobrej wierze"
W "Rozmowie Piaseckiego" padło także pytanie o pół miliona maseczek ochronnych od instruktora narciarstwa z Zakopanego. Maseczki miałby być dostarczone do ministerstwa pod koniec marca zeszłego roku. Cieszyński miał wtedy skontaktować się z Łukaszem G., instruktorem narciarstwa, dopiero na początku maja. Według relacji dziennikarzy "Gazety Wyborczej" stwierdził wtedy, że maseczki nie spełniają żadnych norm.
- Jestem spokojny o to, że dzięki stanowczym działaniom prokuratury uda się wszystkie pieniądze od oszustów odzyskać - oświadczył Cieszyński, komentując sprawę.
Dodał przy tym, że "Polska nie jest jedynym krajem, który dokonując zakupów na potrzeby walki z epidemią, padła ofiarą takich oszustów". - Przy tej skali zakupów to niestety się zdarzyło. Ja na pewno nie jestem z tego zadowolony, ale uważam, że działaliśmy w dobrej wierze, tak jak powinniśmy działać, to znaczy w dobrym celu - ocenił gość "Rozmowy Piaseckiego".
CZYTAJ TAKŻE: "Urodzony Górol" i łańcuszek transakcji, który doprowadził do zakupu bezużytecznych maseczek >>>
30 marca: Łukasz G. rejestruje działalność 31 marca: maseczki dostarczono do resortu zdrowia 4 maja: ministerstwo zleca badanie przydatności maseczek 5 maja: informacja, że maseczki nie spełniają norm 6 maja: spotkanie wiceministra Cieszyńskiego z Łukaszem G., żądanie wymiany maseczek 11 maja: ponowne spotkanie, Łukasz G. nie zgadza się na propozycję ministerstwa 12 maja: ukazuje się artykuł "Gazety Wyborczej" 13 maja: ministerstwo zawiadamia prokuraturę
Były wiceminister zdrowia, który z resortu odszedł w tym samym miesiącu, co jest ówczesny szef, przypomniał, że decyzję o odejściu przekazał Łukaszowi Szumowskiemu i premierowi Mateuszowi Morawieckiemu "na początku roku" 2020.
- Byliśmy umówieni, że zamknę projekty do końca marca. W momencie, gdy do Polski dotarł koronawirus [pierwszy przypadek zakażenia zanotowany był w marcu - przyp. red.] było oczywiste, że koniec marca to nie był moment na to, aby rezygnować z pracy - wyjaśniał gość TVN24.
Cieszyński: uznałem, że to dobry moment, aby moja rezygnacja nastąpiła
Pytany, czy z perspektywy czasu ocenia, że odejście w sierpniu było właściwe, Janusz Cieszyński mówił, że wiedział, że Łukasz Szumowski odchodzi z Ministerstwa Zdrowia. - W związku z tym uznałem, bo bardzo blisko współpracowaliśmy, że to dobry moment na to, aby także i moja rezygnacja nastąpiła. Przesłałem ją w trzeciej dekadzie lipca - dodał.
Cieszyński pytany był także, czy ma kontakt z Szumowskim. - U niego wszystko w porządku, pośrednio przyznaję się, że mam z nim kontakt, rozmawiamy - odparł, nie dodając więcej szczegółów.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24