Szkoły i przedszkola mają być zamknięte do 25 marca. Ale tak naprawdę "zamknięte", choć powtarzane przez polityków, to nie jest właściwie słowo, bo w większości placówek czynne będą sekretariaty, a w części do pracy przychodzić będą nauczyciele. Jeszcze dziś (piątek) szkoły i przedszkola działają jak świetlice – przychodzą do nich pojedyncze dzieci, których rodzice nie zdołali zorganizować opieki. Ale od poniedziałku 16 marca dzieci nie będą już wpuszczane do placówek oświatowych.
Niech każdy pracuje w swojej sali
Co innego nauczyciele. W powiecie bełchatowskim dostali np. komunikat: "Nauczyciele szkół i placówek prowadzonych przez powiat bełchatowski przychodzą do pracy według harmonogramu dyżurów ustalonego przez dyrektora jednostki. Ze względu na sytuację nie skupiają się w pokoju nauczycielskim – każdy pracuje w swojej sali. Wszyscy podpisują listę obecności z określeniem liczby godzin dyżuru wynikających z uśrednienia etatu".
Na podobne sytuacje już w czwartek zareagował Związek Nauczycielstwa Polskiego i zaapelował o nowelizację rozporządzenia, które reguluje kwestie zawieszenia pracy placówek oświatowych. - Te przepisy są nieprecyzyjne. W efekcie część samorządów i dyrektorów oczekuje, że nauczyciele nie tyle będą w stanie gotowości, jak mówił minister Piontkowski, ale od poniedziałku będą normalnie przychodzić do szkół w takim wymiarze godzin, jaki wynika z ich planów zajęć – mówił Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Nauczyciele w gotowości
- Nauczyciele, zgodnie z Kodeksem pracy, będą w gotowości do pracy. Natomiast nie będziemy od nich wymagali, by przychodzili do szkoły – mówił w środę minister edukacji Dariusz Piontkowski podczas wspólnej konferencji z premierem Mateuszem Morawieckim i ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim.
W czwartek wieczorem biuro prasowe jego resortu doprecyzowało: "Do kompetencji dyrektora przedszkola, szkoły lub placówki należy zarówno decyzja o organizacji pracy nauczycieli w okresie zawieszenia działalności dydaktycznej, jak i sposobie realizacji gotowości do pracy".
W piątek ZNP postanowił zwrócić się w tej sprawie do premiera Morawieckiego. – Sytuacja jest absurdalna, na przykład w Zielonej Górze zaplanowano na poniedziałek i wtorek rady pedagogiczne, czyli po kilkudziesięciu nauczycieli będzie siedziało w jednym pomieszczeniu, co jest całkowicie sprzeczne z ideą zawieszenia pracy szkół ze względów bezpieczeństwa – mówi Broniarz w rozmowie z portalem tvn24.pl.
"Obowiązujące obecnie regulacje wywołują ogromny chaos i są zaprzeczeniem informacji powtarzanych przez przedstawicieli rządu, którzy apelują o ograniczanie kontaktów między ludźmi. Wobec bezczynności ministra Dariusza Piontkowskiego w sprawie nowelizacji rozporządzenia, Związek Nauczycielstwa Polskiego zwraca się do Pana Premiera o podjęcie pilnej interwencji" – czytamy w piśmie ZNP.
Autorka/Autor: Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl