- Minister sprawiedliwości ustali, którzy sędziowie są nadal sędziami Sądu Najwyższego. Oni w istocie sędziami Sądu Najwyższego w sensie konstytucyjnym już nie będą, bo konstytucja mówi, że sędziów powołuje prezydent Rzeczpospolitej i nie przewiduje żadnego zatwierdzenia decyzji prezydenta Rzeczpospolitej przez Ministra Sprawiedliwości. Jeśli tak chcemy - zapiszmy to w konstytucji - powiedział w TVN24 doktor Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista, komentując forsowane przez PiS zmiany w sądownictwie.
Gość programu został zapytany, która z forsowanych przez PiS ustaw ma najpoważniejsze konsekwencje dla polskiego ustroju.
- Moim zdaniem najpoważniejsze konsekwencje rodzi ewentualne uchwalenie ustawy o Sądzie Najwyższym, ponieważ następuje tutaj zmiana pojęcia. To już nie będzie ten Sąd Najwyższy o którym mówi konstytucja, to będzie Sąd Najwyższy, w którym decydującą rolę przy kształtowaniu jego składu, będzie odgrywała władza wykonawcza, minister sprawiedliwości - powiedział konstytucjonalista.
- Sędziów powołuje prezydent, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, a tutaj dodatkowym ogniwem będzie jeszcze minister sprawiedliwości, wobec tego, ten Sąd Najwyższy, o którym mowa w konstytucji znika, pojawia się nowe ciało o wątpliwym statusie - zaznaczył.
"Jeżeli nie mamy Sądu Najwyższego, to kto ma stwierdzać ważność wyborów?"
- Najistotniejsze konsekwencje wiążą się z tym związkiem między Sądem Najwyższym, a suwerennością narodu. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. O tym mówi konstytucja. Legalizacja tej władzy narodu, wymaga działań ze strony Sądu Najwyższego. Sąd Najwyższy ma decydujące znaczenie dla rozpoznawania protestów wyborczych, stwierdzania ważności wyborów i ważności referendów - powiedział Ryszard Piotrowski.
- Jeżeli nie mamy Sądu Najwyższego, to kto ma stwierdzać ważność wyborów? To jest niebywale ryzykowne, ponieważ stwarza immanentne ryzyko dla możliwości sprawowania przez suwerena jego władzy. Odbędą się wybory, ale potem mogą być spory odnośnie ich wyniku, a Sądu Najwyższego już nie będzie, bo to nie jest taki organ, który nie jest kształtowany przez ministra sprawiedliwości - zaznaczył.
"To oznacza również, że nie ma trójpodziału władzy"
- Tu mamy konstrukcje polegającą na tym, że minister sprawiedliwości wyznacza skład Sądu Najwyższego. Ponadto mamy konstrukcję, która polega na tym, że minister sprawiedliwości będzie wnosił do Krajowej Rady Sądownictwa o powołanie nowych sędziów Sądu Najwyższego. To oznacza również, że nie ma trójpodziału władzy, ponieważ trójpodział władzy nie polega na tym, że są trzy władze, ale polega na tym, że istnieje możliwość niezależności od władzy polityków - ocenił konstytucjonalista. - W momencie, gdy ta niezależność znika, znika również sama istota podziału władzy - stwierdził.
Ryszard Piotrowski odniósł się też do słów posłów PiS-u, którzy twierdzą, że "oddają władzę obywatelom".
- To jest charakterystyczne dla nowego języka, który zmienia znaczenia pojęć, "oddajemy władzę obywatelom’" czytaj "oddajemy władzę politykom" - podkreślił.
- Ta zamiana znaczeń słów jest bardzo charakterystyczna, bo jeżeli o składzie Sądu Najwyższego, a następnie o kierunku orzekania przez ten Sąd Najwyższy będzie rozstrzygał polityk, to pamiętajmy, że ta przestrzeń bezpieczeństwa, którą mieli obywatele, którą mają obywatele, która polega na tym, że ich sprawy nie będą decydowane w gabinetach partyjnych, że te gwarancje znikają - powiedział konstytucjonalista.
"Ci sędziowie nie będą nimi w sensie konstytucyjnym"
- Cios w prawa obywateli jest ciosem w suwerenność narodu, a tym samym także w suwerenność państwa - ocenił Ryszard Piotrowski.
- Jeżeli powstanie sytuacja, w której będziemy mieli wybory, ale ich wynik będzie kontestowany i teraz ten kto rozstrzyga o ważności wyborów również będzie przedmiotem sporu, to kto to rozstrzygnie? - zapytał.
- Ustawa zakłada pewną specyficzną ciągłość polegającą na tym, że Sąd Najwyższy w dotychczasowym składzie przestaje istnieć, powstaje nowy organ w składzie znacznie okrojonym. Sędziów ma być według tego projektu 44, podzielonych na trzy izby i teraz minister sprawiedliwości ustali, którzy sędziowie są nadal sędziami Sądu Najwyższego. Oni w istocie sędziami Sądu Najwyższego w sensie konstytucyjnym już nie będą, bo konstytucja mówi, że sędziów powołuje prezydent Rzeczpospolitej i nie przewiduje żadnego zatwierdzenia decyzji prezydenta Rzeczpospolitej przez Ministra Sprawiedliwości. Jeśli tak chcemy - zapiszmy to w konstytucji - podkreślił doktor Piotrowski. - Dopóki tego w konstytucji nie ma, to ci sędziowie nie będą nimi w sensie konstytucyjnym - zaznaczył.
Autor: bpm/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24