Grillowanie, dociskanie partnerów, szachowanie to jest stały fragment gry Jarosława Kaczyńskiego i do pewnego stopnia ulubiony – powiedział w "Faktach po Faktach" historyk i politolog dr hab. Rafał Matyja, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Komentując sytuację w Zjednoczonej Prawicy ocenił, że drogi lidera Porozumienia Jarosława Gowina i prezesa PiS rozeszły się "w pewnym sensie raz na zawsze".
Porozumienie Jarosława Gowina wydało w piątek stanowisko, w którym przekazało, że nie widzi możliwości poparcia rządowego projektu ustawy o daninie medialnej w zaproponowanym kształcie. Krytyczna wobec tego pomysłu jest także opozycja. W minioną środę znaczna część prywatnych mediów protestowała we wspólnej akcji "Media bez wyboru".
W Porozumieniu toczą się także wewnętrzne spory personalne. Po wcześniejszym wykluczeniu Adama Bielana (który uważa, że to on teraz stoi na czele ugrupowania) i Kamila Bortniczuka, w sobotę partyjny sąd koleżeński zdecydował o wykluczeniu ośmiorga kolejnych członków partii.
Czytaj więcej na Konkret24: Kadencja Gowina jest dłuższa niż określa statut partii?
"To jest ulubiona polityczna rozrywka Jarosława Kaczyńskiego"
Historyk i politolog dr hab. Rafał Matyja, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, mówił w poniedziałkowych "Faktach po Faktach" w TVN24, że drogi Gowina i wicepremiera, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego rozeszły się "w pewnym sensie raz na zawsze".
- Tylko tu jest bardzo ciekawa gra z czasem: kiedy Gowin uzna, że należy tę współpracę zamknąć. Wydaje mi się, że na razie to raczej po jego stronie jest decyzja – dodał.
Zwrócił uwagę, że jest to również "pewnego rodzaju gra nerwów". - Ale ja pamiętam z poprzednich rządów kierowanych przez Jarosława Kaczyńskiego, kiedy koalicjanci byli zewnętrzni - jak Samoobrona i LPR – że to jest ulubiona polityczna rozrywka Jarosława Kaczyńskiego. Takie grillowanie, dociskanie partnerów, szachowanie, wprowadzanie ich w błąd. Raz robienie wrażenia, że wywali się ich z koalicji, inny raz przyjmowanie z powrotem – mówił Matyja. Jak dodał, "to jest stały fragment gry i do pewnego stopnia ulubiony".
Matyja: to, co robi Szymon Hołownia, wydaje się rozsądne
Matyja mówił także o sytuacji w ruchu Polska 2050. Kolejnym transferem w tym ugrupowaniu było przejście dotychczasowej posłanki Koalicji Obywatelskiej Pauliny Hennig-Kloski. Zmiana jej barw politycznych umożliwia ugrupowaniu Szymona Hołowni powołanie w Sejmie koła poselskiego.
Według gościa TVN24, "to jest krok do jakiegoś sukcesu, który przyjdzie dopiero w momencie wyborów". - To, co robi Szymon Hołownia, wydaje się rozsądne, dlatego że musi szukać częściowo polityków z doświadczeniem, żeby nie powtórzyć tego, co stało się udziałem i Ruchu Palikota wcześniej, i Pawła Kukiza, i Ryszarda Petru, którzy wchodzili do Sejmu z ludźmi, którzy nie mieli żadnego doświadczenia politycznego – mówił.
Politolog wyjaśniał, że "partia, jeżeli ma się utrzymać na scenie politycznej, musi mieć ludzi nowych, potwierdzających to, że to jest nowy ruch, ale musi mieć też trochę ludzi z doświadczeniem".
CZYTAJ TAKŻE: Hołownia: Toczymy rozmowy również z politykami z "tamtej strony". Tam się wszystko zaczyna sypać
Na uwagę, że działania Hołowni nie podnoszą zaufania do szefa Polski 2050 wśród innych opozycyjnych liderów, Matyja odparł: - Patrząc na to, jakie są stosunki w opozycji przez ostatnie 30 lat, ja bym powiedział, że pojęcie zaufanie między różnymi ugrupowaniami opozycyjnymi jest bardzo życzeniowym myśleniem.
Jak uznał, "zwykle tego zaufania nie ma". - To zaufanie można budować w zupełnie inny sposób. To nie jest kwestia kłusowania czy nie, przechodzenia ludzi czy nie. Przede wszystkim podejmując jakieś wspólne działania, wspólne akcje. Tylko to może jakoś zbliżyć opozycję – ocenił politolog.
Matyja: ten projekt wyglądałby inaczej
Na początku lutego odbyła się wspólna konferencja przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Borysa Budki oraz prezydenta Warszawy, wiceprzewodniczącego PO Rafała Trzaskowskiego. Budka mówił, że jego formacja proponuje opozycji rozmowę o przyszłości Polski oraz stworzenie Koalicji 276. Wyjaśnił, że 276 to liczba posłów potrzebna do obalenia prezydenckiego weta, by - jak mówił - móc realizować zmiany w Polsce.
Według Matyi "to jest bardzo dobre stwierdzenie, od którego można zacząć współpracę partii opozycyjnych". - Ale na spotkaniu pod hasłem Koalicja 276 nie było czterech, pięciu, sześciu liderów politycznych – zauważył.
- Ten projekt wyglądałby inaczej, gdyby w ten weekend stanęli (Szymon) Hołownia, (Władysław) Kosiniak-Kamysz, (Włodzimierz) Czarzasty, (Adrian) Zandberg i panowie Budka i Trzaskowski, i to powiedzieli – ocenił.
Uznał jednak, iż "bardzo dobrze, że taka propozycja jest". - Zobaczymy, jak ona zostanie zoperacjonalizowana i na ile uda się Platformie (Obywatelskiej) zbudować realne zaufanie między przynajmniej częścią partii, o których mówi się w tej ofercie – dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24