Jarosław Kaczyński nie weźmie udziału w posiedzeniu komisji w sprawie uchylenia jego immunitetu. Jak przekazał rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek, powodem nieobecności są przeprowadzane w szpitalu badania. Wcześniej Kaczyński skierował pismo do komisji, w którym uzasadnił, że jego słowa - za które miałby zostać pociągnięty do odpowiedzialności - padły w "zupełnie specyficznej sytuacji". Do treści pisma dotarł TVN24.
Rzecznik PiS Rafał Bochenek poinformował, że w związku z badaniami w szpitalu prezes PiS Jarosław Kaczyński nie pojawi się na piątkowym posiedzeniu sejmowej komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych. Bochenek zaznaczył, że badania były zaplanowane wcześniej.
Komisja regulaminowa ma zdecydować, czy uchylić immunitet prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. O wyrażenie zgody na pociągnięcie Kaczyńskiego do odpowiedzialności karnej wnioskował poseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza.
Kaczyński miał jego zdaniem skłamać na jego temat, kiedy zeznając przed komisją śledczą w sprawie Pegasusa, stwierdził, że Brejza miał dopuszczać się "bardzo poważnych i wyjątkowo odrażających przestępstw". Tłumaczył w ten sposób użycie Pegasusa wobec ówczesnego szefa kampanii Koalicji Obywatelskiej.
Kaczyński wyjaśnia
Kaczyński skierował do komisji regulaminowej pismo. Do jego treści dotarł TVN24. Prezes PiS "nie wyraża zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności" w tej sprawie. W uzasadnieniu stwierdził, że wnioskodawca (czyli poseł Brejza) nie uwzględnił "zupełnie specyficznej sytuacji świadka zeznającego obowiązkowo przed organem Państwa na podstawie odpowiednich przepisów proceduralnych".
Zdaniem Kaczyńskiego "zasady odpowiedzialności w takim przypadku są zupełnie inne niż w przypadku wypowiedzi medialnych".
"Zeznania na temat Krzysztofa Brejzy nie były spontaniczne, ale stanowiły odpowiedź na pytania dwóch członków komisji". "Co zdaniem Krzysztofa Brejzy świadek winien uczynić przed komisją: odmówić odpowiedzi, czy skłamać (przedstawić inne od własnego zapatrywanie), by chronić dobrostan Posła? To pytanie obrazuje daleko idącą nieracjonalność oskarżenia prywatnego" - czytamy w uzasadnieniu.
Powołując się na wyroki sądów, Kaczyński twierdzi, że "wypowiedzi świadka, naruszające dobra osobiste innej osoby, nawet mylne i chybione pozostają legalne; wystarczy, że działa w dobrej wierze, przed właściwym organem i bez obraźliwej formy".
Kwestia mediów
"Wnioskodawca eksponuje mocno, że zeznania były upublicznione przez media. W jakim stopniu obciąża to świadka zeznającego przed komisją? Należy postawić pytanie - czy włączone kamery miały skłonić świadka do nieszczerych zeznań, czy odmowy odpowiedzi na pytania komisji? Czy ważniejsza była realizacja obowiązku prawnego, czy dbałość o komfort psychiczny innego polityka - wysokiego funkcjonariusza publicznego?" - pyta prezes PiS. Dodał, że obecność mediów na posiedzeniu nie jest decyzją świadków.
Kaczyński przywołał też fragmenty swoich zeznań, które miały zmiękczać jego stanowisko i wskazywać na to, że nie było kategoryczne, a subiektywne - wspomniał, że użył określeń takich jak "według mojego rozeznania (...) ale oczywiście one muszą być potwierdzone przez sąd" oraz "według mojej oceny".
Prezes PiS dodał, że świadek nie jest zobowiązany, by opatrywać swoje wypowiedzi takimi zastrzeżeniami, "osłabiać je de facto". "W tym przypadku, uczyniono to, co w istocie było przejawem poszanowania dobrych obyczajów i dbałości o standardy wypowiedzi politycznej, co tylko potwierdza, że nie chodziło o żadne treści dyfamacyjne".
Zdaniem Kaczyńskiego jeśli wniosek Brejzy zostałby uwzględniony, to komisja "uczyniłaby kolejny milowy krok polskiego parlamentaryzmu w kierunku odrzucenia obowiązujących standardów prawnych".
"W stosunku do każdego polityka opozycji można postąpić analogicznie do niniejszej procedury, z wykorzystaniem sejmowych organów statutowych, pozostających pod faktyczną kontrolą politycznych kolegów autora wniosku, to znaczy: - powołać sejmową komisję śledczą, - dopuścić do obrad media, - wezwać na świadka, co rodzi prawny obowiązek udzielenia odpowiedzi, obwarowany sankcjami, - zadać pytania prowadzące do odpowiedzi - zgodnej z przekonaniami świadka - naruszającej interesy wizerunkowe 'kolegi' członka komisji, wymuszając tym samym odpowiedź o danym charakterze, - a następnie pozwolić na ściganie takiego polityka - świadka" - podsumował Kaczyński.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP