Piotr Świerczek w reportażu "Siła kłamstwa" ujawnił dokumenty dotyczące katastrofy smoleńskiej, które nie zostały opublikowane przez podkomisję Antoniego Macierewicza. Materiały, do których dotarł dziennikarz "Czarno na białym", nie pasują do forsowanej przez obecnie rządzących teorii o zamachu. Przez lata wokół katastrofy pojawiało się jednak wiele tez. Przypominamy, co mówili między innymi przedstawiciele PiS, prorządowe media oraz jak zmieniała się ta narracja.
Antoni Macierewicz ukrył dokumenty i dowody, które nie pasują do tezy o bombie i zamachu.
Co najmniej od grudnia 2020 roku Antoni Macierewicz i inni członkowie podkomisji dysponują materiałami, analizami i zagranicznymi raportami, które albo wprost wykluczają zamach, albo wskazują na katastrofę jako przyczynę tragedii z 2010 roku.
Amerykański raport obalający tezę o zamachu, który kosztował 8 milionów złotych, został przez podkomisję Macierewicza ukryty.
OBEJRZYJ REPORTAŻ "SIŁA KŁAMSTWA"
Reporter "Czarno na białym" TVN24 Piotr Świerczek dotarł do dokumentów dotyczących katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem. Jego ustaleniom zaprzeczają rządzący, a opozycja i komentatorzy mówią o kłamstwach, manipulacjach i fałszowaniu danych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Podkomisja Macierewicza ukryła dowody niezgodne z tezą o zamachu. Reporter dotarł do dokumentów
Przedstawiamy kalendarium tego, jak w poszczególnych latach wyglądała narracja Antoniego Macierewicza, przedstawicieli władzy, osób związanych z PiS i prorządowych mediów na temat katastrofy.
Rok 2010. Anna Sikora: przed wylotem wykryto wyciek ze środkowego silnika
- Przed wylotem Tu-154, dnia 10 kwietnia, wykryto wyciek ze środkowego silnika, o którym nie powiadomiono pilotów - mówiła Anna Sikora z PiS w październiku 2010 roku na posiedzeniu parlamentarnego zespołu Macierewicza.
Rok 2011. Antoni Macierewicz: wyłączenie zasilania, samolot ponad brzozą
- Katastrofa była bezpośrednio spowodowana wyłączeniem zasilania tego samolotu, który jest zaopatrzony w niezależne i awaryjne systemy zasilania - twierdził natomiast sam Macierewicz w sierpniu 2011 roku.
"Istnieje bardzo silne domniemanie, że samolot był ponad brzozą, co najmniej 3-4 metry nad nią" - dodawał w rozmowie z "Niezależną" we wrześniu 2011 roku.
Rok 2011. Antoni Macierewicz: nagle wyszła mgła, nie wiemy skąd
Również we wrześniu 2011 roku Antoni Macierewicz mówił o okolicznościach katastrofy: - Nagle wyszła mgła, nie wiemy skąd, nie było jej przecież w żadnej prognozie, nic jej nie zapowiadało, a nagle wszystko zostało zasłonięte.
Ówczesny pełnomocnik części rodzin smoleńskich, kojarzony wtedy z PiS, mecenas Rafał Rogalski rozwinął tę teorię w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" 26 stycznia 2011 roku. "Mamy tu poszlaki, które mogą wskazywać, że sztuczna mgła była planowana przez stronę rosyjską" - powiedział.
Rok 2011. "Gazeta Polska Codziennie": tupolew został zestrzelony
27 września 2011 roku redakcja "Gazety Polskiej Codziennie" podała na okładce tytuł "Tupolew został zestrzelony. Sensacyjne ustalenia ekspertów".
"Samolot Tu-154 z prezydentem Polski Lechem Kaczyńskim na pokładzie został zestrzelony - uważają niezależni eksperci. Autorzy raportu pt. 'Zbrodnia Smoleńska. Anatomia zamachu' odpowiadają na pytania, których rządowa komisja Jerzego Millera nie odważyła się nawet postawić. Ich praca wykazuje masę błędów i zaniechań popełnionych w oficjalnym dochodzeniu. Dowodzi, jaką farsą było badanie tej sprawy przez rządy Rosji i Polski. Autorzy raportu stwierdzają: 'Przyczyną katastrofy był wybuch nad samolotem głowicy konwencjonalnej rakiety z ładunkiem termobarycznym'" - opisywano to wydanie na stronie gazety.
Dodano, że "raport wskazuje dowody oparte m.in. na rekonstrukcji przebiegu katastrofy, relacjach świadków, analizie szczątków i badaniach ciał".
Rok 2011. "Gazeta Polska Codziennie": Sześć osób mogło przeżyć. Nikt ich nie ratował
Zaledwie dwa dni później, 29 września 2011 roku, na okładce "Gazety Polskiej Codziennie" napisano: "Katastrofa smoleńska: Sześć osób mogło przeżyć, nikt ich nie ratował, mówią niezależni eksperci".
"Naoczni świadkowie mówią, że kilka godzin po katastrofie widzieli ciała leżące twarzą do ziemi. Oznacza to tylko jedno - nikt nawet nie próbował ratować ofiar katastrofy. Część pasażerów mogła przeżyć. Rosjanie, fałszując protokoły sekcji zwłok, przede wszystkim ukryli to, że niektórzy pasażerowie Tu-154 mogli przeżyć moment zderzenia maszyny z ziemią" - cytowano fragment tekstu na łamach portalu "Niezależna".
Rok 2011. "Gazeta Polska Codziennie": 10 dowodów na zamach
"10 dowodów na zamach w Smoleńsku" - taki tytuł pojawił się na okładce "Gazety Polskiej Codziennie" 30 września 2011 roku.
"Czy pod Smoleńskiem doszło do zwykłej katastrofy, czy też do zamachu? 'Gazeta Polska Codziennie' prezentuje 10 faktów, które świadczą o tym, że do śmierci 96 osób na pokładzie Tu-154M przyczyniły się osoby trzecie. Gdy samolot znajdował się na wysokości 15 m nad ziemią, zanikło zasilanie głównego komputera pokładowego FMS i rejestratorów lotu. Polski Tu-154M był wówczas ok. 60–70 m przed miejscem pierwszego zderzenia z gruntem. Ani MAK, ani komisja Jerzego Millera nie potrafili wyjaśnić tego faktu, potwierdzonego m.in. przez polską prokuraturę wojskową. Prof. Wiesław Binienda, ekspert od katastrof lotniczych, współpracujący m.in. z amerykańską NASA i koncernem Boeing, udowodnił, że skrzydło Tu-154M nie mogło zostać urwane po zderzeniu z brzozą" - pisano między innymi.
Rok 2011. "Gazeta Polska Codziennie": tupolew stracił skrzydło 26 metrów nad ziemią
"Gazeta Polska Codziennie" w wydaniu z 18 listopada 2011 roku również zamieściła tytuł odnoszący się do katastrofy smoleńskiej. Brzmiał on: "Ekspert NASA: Tupolew stracił skrzydło 26 metrów nad ziemią".
"Kolejne badania prof. Biniendy przybliżają nas do prawdy o przyczynach katastrofy smoleńskiej. Wiemy, że brzoza nie mogła urwać skrzydła, jest nawet wielce prawdopodobne, że cała historia z tym drzewem w roli głównej to wyłącznie mistyfikacja. Udowodniono także, że wszystkie urządzenia w rządowym tupolewie przestały działać kilkanaście metrów nad ziemią" - czytamy w opisie archiwalnego wydania.
Rok 2012. "Gazeta Polska": tupolewa rozerwały dwie eksplozje
12 września 2012 roku "Gazeta Polska" poinformowała z kolei swoich czytelników, że "Tupolewa rozerwały dwie eksplozje. Oficjalny raport sejmowy potwierdza".
"Dokument Zespołu Parlamentarnego prezentuje wyniki prac ekspertów, którym udało się zrekonstruować wydarzenia ostatnich sekund lotu Tu-154M w dniu 10 kwietnia 2010 r. Z tej rekonstrukcji wynika, że najbardziej prawdopodobną przyczyną tragedii były eksplozje, które zniszczyły samolot w powietrzu, a to oznacza, że bezpośrednią odpowiedzialność za tragedię ponoszą nie piloci i warunki atmosferyczne, lecz wciąż nieustalone 'osoby trzecie'" - czytamy.
Rok 2013. "Gazeta Polska": samolot wystawiono terrorystom
W numerze "Gazety Polskiej" z 13 lutego 2013 roku zamieszczono tytuł "Tu-154 wystawiono terrorystom".
"- W Tu-154M 101 nie było żadnej osłony przeciwrakietowej - tzw. systemu obrony biernej - bo Rosjanie nie zamontowali go podczas remontu - mówi 'GP' wysoki rangą oficer Wojska Polskiego z kręgów zbliżonych do MON, pragnący zachować anonimowość. Jak wyjaśnia, na polecenie gen. Błasika Szefostwo Wojsk Lotniczych, czyli gestor (zarządca, dysponent - przyp. red.), w porozumieniu z inżynierami z Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych wystąpiło o zamontowanie tego systemu, co było tym bardziej zasadne, że rządowe tupolewy wykonywały loty do Iraku i Afganistanu, gdzie mogły być zaatakowane przez terrorystów. - Jednak Departament Zaopatrywania Sił Zbrojnych wykreślił ten wniosek, a także wiele innych propozycji modernizacji tupolewów, zgłoszonych przez podwładnych gen. Błasika. Wycięcie systemu obrony biernej MON uzasadnił… koniecznymi oszczędnościami" - czytamy w archiwalnym opisie numeru.
Rok 2013. "Gazeta Polska": to jednak był trotyl
Natomiast 6 marca 2013 roku czytelnicy "Gazety Polskiej" mogli przeczytać na okładce: "To jednak był trotyl".
"Analizy laboratoryjne pierwszych próbek z wraku Tu-154M wykazały obecność trotylu - dowiedziała się 'Gazeta Polska'. - To kolejne potwierdzenie, że na wraku tupolewa były materiały wybuchowe - podkreślają nasi rozmówcy" - napisano pod tytułem.
Rok 2013. Antoni Macierewicz: trzy osoby przeżyły
W kwietniu 2013 roku Antoni Macierewicz oświadczył, że "może powiedzieć z olbrzymią dozą pewności czy prawdopodobieństwa, że relacje o tym, że trzy osoby przeżyły są wiarygodne". - Mamy te informacje z trzech różnych, niezależnych źródeł. Przy czym dwie z nich pochodzą od ludzi, którzy - żeby tak oględnie powiedzieć, nie precyzując dokładnie i nie identyfikując do końca tych ludzi - (...) zawodowo zajmują się weryfikacją informacji - dodał.
Rok 2013. Adam Hofman o "świadkach"
Ówczesny poseł PiS Adam Hofman był 11 kwietnia 2013 roku pytany w TVN24 o tę wypowiedź Macierewicza na temat trzech osób, które miały przeżyć tragedię. Powiedział, że informacja ta nie znalazła się w najnowszym raporcie PiS nt. przyczyn katastrofy.
- Rozmawiałem z Macierewiczem na ten temat. Pytałem go o tę jego opinię. On uważa, że są na to dowody świadków, ale nie są na tyle mocne, żeby umieścić to w raporcie. Więc to będzie przedmiotem dalszego badania. Ja więcej informacji na ten temat nie mam - mówił.
Polityk PiS pytany, dlaczego Macierewicz mówi publicznie o niestwierdzonych informacjach, odpowiedział: - W jego opinii to są wiarygodne zeznania świadków.
- Jakich świadków? - pytał prowadzący. - Świadków ze Smoleńska - odparł Hofman. Jak powiedział poseł, to "kto jest informatorem, będzie elementem dalszego dociekania".
Rok 2013. Jarosław Kaczyński: pamiętam, jak mnie przekonywano, że być może mój brat przeżył
Od słów Macierewicza nie dystansował się Jarosław Kaczyński, który w tamtym czasie - 15 kwietnia 2013 roku na konferencji w Rybniku - powiedział: - Pamiętam, jak mnie przekonywano 10-ego, jeszcze z rana, byłem w szpitalu u swojej mamy, że być może mój brat przeżył, bo przecież trzy osoby przeżyły. Doskonale to pamiętam. To były informacje, zdaje się, z polskiego MSZ.
Prokuraturę Generalną w sprawie tych słów Macierewicza zawiadamiał wówczas Leszek Miller.
Rok 2014. "wSieci": ukryty dowód na wybuch
27 stycznia 2014 roku tygodnik "wSieci" umieścił na swojej okładce tytuł "Ukryty dowód na wybuch".
"Co najmniej 20 tys. elementów samolotu. Szczątki maszyny niczym śnieg pokrywające teren przed smoleńskim lotniskiem. Tak naprawdę wyglądało miejsce katastrofy Tu-154M. Czy można to wytłumaczyć inaczej niż potężną eksplozją?" - czytamy w archiwalnym internetowym wydaniu gazety.
Autor artykułu napisał: "Dotarliśmy do raportu archeologów, którzy w październiku 2010 r. ten teren badali. Z naszych informacji wynika, że w posiadaniu dokumentu są również prowadzący śledztwo wojskowi prokuratorzy. Jak dotąd nic z tą wiedzą jednak nie zrobili. Sensacyjny raport spokojnie leży w aktach sprawy". Według tygodnika, z raportu archeologów wynika, że "Tu-154M rozpadł się co najmniej na 20 tys. elementów".
Rok 2014. Jacek Kurski: Macierewicz szkodzi sprawie
W kwietniu 2014 roku o sprawie w TVP Info mówił Jacek Kurski, ówczesny poseł Solidarnej Polski, do niedawna prezes telewizji państwowej. - Zamach jest rzeczą, która buduje pozycję Antoniego Macierewicza i rodzaj psychicznego uzależnienia od niego Jarosława Kaczyńskiego i szkodzi sprawie - mówił wtedy.
- Ja nie wykluczam żadnej możliwości, ja nie mówię, że na pewno (zamachu - przyp. red.) nie było. Natomiast wydaje mi się jednak, że gdyby miał być wybuch, to byłby w momencie, gdy samolot miałby prawidłowo wylądować, czyli nad pasem startowym. Cała tajemnica katastrofy samolotu polega na tym, że on jest 130 metrów od pasa, w związku z czym został zwiedziony na bok, wyprowadzony w pole i wpuszczony w błoto i w krzaki. Tu, jeśli była perfidia czyjaś, osób trzecich, wieży kontroli lotu, Rosjan, to polegała na wyprowadzeniu samolotu na niechybną śmierć. Ale po co wtedy wybuch? To jest absurd. W związku z tym Macierewicz szkodzi sprawie - ocenił Kurski.
- Jarosław Kaczyński jest uzależniony od Macierewicza, dobrze rozumiem? Tak psychicznie? - pytała go prowadząca.
- Wydaje mi się psychologicznie, że tak. Jako najbardziej radykalny, jako stawiający tezy najdalej idące. W ten sposób można wytłumaczyć wszystko. Ale sam Macierewicz w to nie wierzy, bo jeżeli mówi, że był wybuch u góry, strzeliło, a potem trzy osoby przeżyły i potem je dobijano, to znaczy, że to jest tworzenie jakiegoś rodzaju uzależnienia, jakiegoś kościoła smoleńskiego, którego on jest szafarzem relikwii w postaci kolejnych nowych, chorych teorii - odpowiadał Kurski.
Rok 2016. Antoni Macierewicz o "wadzie" samolotu
Natomiast Macierewicz mówił w marcu 2016 roku o możliwej "wadzie fabrycznej", która "doprowadziła przynajmniej do dwóch międzynarodowych katastrof". Nie zbadano tego elementu samolotu - powiedział, ale nie doprecyzował o jakie katastrofy chodzi.
W tym okresie, w marcu 2016 roku, twierdził również, że wada techniczna "nie jest możliwa do ujawnienia, do wykrycia bez zbadania konkretnej wskazanej części samolotu i to zbadania niszczącego". - Nie wystarczy obejrzeć tą część, trzeba ją poddać takim badaniom laboratoryjnym, które sprawią, że zostanie ona zniszczona, nie będzie można jej odtworzyć - przekonywał.
Czy mógłby pan powiedzieć, o jaką część chodzi? - był pytany przez dziennikarzy Macierewicz. - Nie, nie mogę - odparł. - Nie chcę wskazywać precyzyjnie tych elementów, które mogą być przedmiotem później manipulacji szkodzącej procesowi wyjaśniania - argumentował.
Rok 2016: "Gazeta Polska Codziennie": tupolew uderzył kołami w ziemię
Na okładce "Gazety Polskiej Codziennie" z 19 listopada 2016 roku widniał tytuł "Tupolew uderzył kołami w ziemię".
Opisywano, że "wyniki badań sekcji zwłok pary prezydenckiej jednoznacznie wskazują na to, że samolot Tu-154M, którym leciała delegacja do Katynia 10 kwietnia 2010 r., uderzył w ziemię kołami, a nie jak podaje wersja MAK-u i raport Jerzego Millera, w pozycji odwróconej". "Ustalenia polskich i zagranicznych biegłych potwierdzają zeznania naocznych świadków wydarzenia. Badanie biegłych to kolejny dowód na to, że raporty Millera i Anodiny mijają się z prawdą" - dodano.
Rok 2017. Antoni Macierewicz: uderzył w ziemię dlatego, że się rozbił
W lutym 2017 roku Antoni Macierewicz był z wizytą na Lubelszczyźnie, gdzie poruszył temat katastrofy pod Smoleńskiem. - Ten samolot nie dlatego się rozbił, że uderzył w ziemię, tylko dlatego uderzył w ziemię, że się rozbił - oświadczył między innymi.
Rok 2017. "Gazeta Polska": tupolew leciał i płonął
Później tego samego roku, 7 czerwca 2017 r., "Gazeta Polska" zamieściła na okładce tytuł "Nowy świadek: tupolew leciał i płonął".
"Jest kolejny, naoczny świadek katastrofy smoleńskiej - ustaliła 'Gazeta Polska'. Był on 10 kwietnia 2010 r. w pobliżu lotniska, ale do tej pory rosyjscy śledczy nie zajęli się wyjaśnieniem tego, co widział. To wskazuje, że Rosjanie nie przeprowadzili podstawowych działań związanych z postępowaniem karnym dotyczącym wyjaśnienia i znalezienia winnych tragedii" - podano.
"- Szedłem rano w stronę lotniska. Początkowo była bardzo gęsta mgła, ale zaczęła się przerzedzać i wtedy usłyszałem lecący samolot. Chwilę później go zobaczyłem: leciał i płonął, na jego boku był ogień. A później usłyszałem huk i zapanowała cisza - opowiada Rosjanin, który rano 10 kwietnia 2010 r. szedł w kierunku swojej posesji. 'Gazeta Polska' i Telewizja Republika dysponują nagraniem rozmowy, która została przeprowadzona z nim kilka dni temu w Smoleńsku" - podał tygodnik.
Rok 2018. "Gazeta Polska": kto majstrował przy skrzydle?
21 lutego 2018 w "Gazecie Polskiej" pojawił się artykuł "Kto majstrował przy skrzydle Tu-154? Nieznane nagranie z nocy przed katastrofą".
"Powstaje raport dotyczący nagrań z kamer przemysłowych z nocy poprzedzającej wylot Tu-154 nr 101 do Smoleńska - dowiedziała się 'Gazeta Polska'. Lotniskowe kamery zarejestrowały nie tylko nieprawidłowości w pracy BOR, ale i osoby dokonujące nieustalonych czynności przy lewym skrzydle samolotu. Na nagraniu z Wojskowego Portu Lotniczego Warszawa-Okęcie widać światło latarki - jest zbyt ciemno, a kamery za bardzo oddalone, aby można było dostrzec twarze osób znajdujących się przy lewym skrzydle Tu-154. Tuż przed godz. 5 w nocy, przez blisko 15 minut, zarejestrowani na nagraniu osobnicy dokonują jakichś czynności przy tej części skrzydła, gdzie według podkomisji smoleńskiej nastąpiła seria eksplozji (a zdaniem Rosjan i komisji Millera doszło do zderzenia z brzozą)" - napisano.
Rok 2018. "Gazeta Polska": Tu-154 został zniszczony w wyniku eksplozji
"Gazeta Polska" 18 kwietnia 2018 roku zamieściła na okładce tytuł "Wszystkie dowody na eksplozję".
W gazecie znalazł się artykuł, w którym napisano między innymi: "Raport techniczny - poparty autorytetem światowej klasy specjalistów - przynosi konkretne dowody na to, iż Tu-154 z 96 osobami na pokładzie został zniszczony w wyniku eksplozji. 'W raporcie technicznym podkomisji badającej katastrofę smoleńską są tylko kłamstwa, nieścisłości i nieprawdziwe dane. Bardzo smutne jest, że wielka narodowa tragedia jest sprowadzona do kolejnych kłamstw Antoniego Macierewicza' - to reakcja polityków PO na raport techniczny przygotowany przez podkomisję smoleńską. Niestety, nie podali żadnych przykładów owych kłamstw i nieścisłości. Dokument nie spodobał się też Rosjanom, którzy zarzucili stronie polskiej 'upolitycznianie tematu katastrofy smoleńskiej' - choć raport skupia się wyłącznie na kwestiach technicznych".
Rok 2021. "Gazeta Polska": podłożyli ładunki w dwóch tupolewach
22 września 2021 roku na okładce "Gazety Polskiej" widniało: "Podłożyli ładunki w dwóch tupolewach. W tym, którym latał Tusk, nie zostały odpalone".
Z zamieszczonego w gazecie artykułu "Podłożyli materiały wybuchowe w dwóch tupolewach. Szokujące wnioski raportu smoleńskiego" czytelnicy mogli dowiedzieć się, że "na rejestratorze CVR, czyli 'czarnej skrzynce' rejestrującej dźwięki z kokpitu, nagrał się dźwięk eksplozji z Tu-154 - ujawnił Antoni Macierewicz na VII Nadzwyczajnym Zjeździe Klubów 'Gazety Polskiej', prezentując nagranie z ostatnich sekund lotu".
W innym fragmencie tekstu czytamy: "- Zwykle eksplozja nie jest nagrywana przez skrzynki głosowe, ponieważ rejestratory nie są w stanie zapisać dźwięku przed zniszczeniem, wszystko dzieje się zbyt szybko. Tutaj pierwszy wybuch nie nastąpił jednak wewnątrz samolotu, lecz na skrzydle, zatem czas dojścia dźwięku do kabiny pilotów był dużo dłuższy - wyjaśnił szef podkomisji smoleńskiej".
Rok 2022. "Gazeta Polska": to był wybuch termobaryczny
Tytuł "To był wybuch termobaryczny. Dowody na rosyjską zbrodnię w Smoleńsku" pojawił się na okładce "Gazety Polskiej" 6 kwietnia 2022.
W opublikowanym w magazynie artykule "To był wybuch termobaryczny. Rosyjska zbrodnia w Smoleńsku: motyw, sprawcy, dowody" napisano: "Narzędzie zbrodni? Ładunek termobaryczny, czyli klasyczne materiały wybuchowe wzbogacone w paliwo. Ślady? Pozostałości substancji eksplozywnych i charakterystyczne zniszczenia samolotu. Sprawca? Rosyjskie służby specjalne, które remontowały samolot Tu-154, a następnie przejęły śledztwo i niszczyły liczne dowody. Motyw? Chęć likwidacji polskiej elity, która w 2010 roku - podobnie jak dzisiaj władze Ukrainy - stała na przeszkodzie w realizacji imperialnych planów Kremla. Poszlaki? Sfałszowane sekcje zwłok, 'samobójstwa' świadków, tajne rozmowy".
Rok 2022. Jarosław Kaczyński o rocznicy "zamachu"
Zaledwie cztery dni później, 10 kwietnia 2022 roku w 12. rocznicę katastrofy smoleńskiej, Jarosław Kaczyński mówił, że "była rzeczywiście katastrofa". - Ale czy tylko katastrofa, czy zwykła katastrofa, czy wypadek, czy zbieg okoliczności? - pytał.
Lider PiS mówił też, że "dowody trzeba umieć zebrać". - To było niesłychanie trudne, to trwało bardzo wiele lat - stwierdził.
- Początkowo w gruncie rzeczy poza przeświadczeniem, poza wolą dotarcia do prawdy nie mieliśmy nic. Mieliśmy tylko ludzi, którzy chcieli do tej prawdy dotrzeć. Był Antoni Macierewicz, i jest oczywiście nadal, i byli inni. I praca trwała długo, bardzo długo. Może za długo, ale z obiektywnych powodów - mówił dalej.
- Dzisiaj wiemy, co się stało. Mamy tę odpowiedź. Mamy tę odpowiedź, po raz pierwszy pełną, konsekwentną, odpowiadającą na wszystkie pytania, a także zweryfikowaną przez wiele różnych także będących poza Polską ośrodków - mówił.
- Będzie w najbliższych dniach i tygodniach o tym mowa, będzie to przedstawione opinii publicznej. I to jest ta zmiana, ta wielka zmiana, o której chciałem właśnie dzisiaj, w 12. rocznicę katastrofy, w 12. rocznicę zbrodni, zamachu, państwu powiedzieć - dodał Kaczyński.
Rok 2022. Raport podkomisji smoleńskiej. Tezy Antoniego Macierewicza
11 kwietnia 2022 roku na konferencji podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz przedstawił kolejny raport dotyczący katastrofy. Mówił między innymi o akcie "bezprawnej ingerencji strony rosyjskiej na statek powietrzny". - Głównym i bezspornym dowodem tej ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na sto metrów przed minięciem przez samolot brzozy - utrzymywał.
Dalej twierdził, że "podkomisja precyzyjnie zidentyfikowała miejsce, czas i dźwięk eksplozji, która zniszczyła skrzydło i zapoczątkowała katastrofę". - Jej kontynuacją była następna eksplozja w centropłacie kilka centymetrów nad ziemią, która zniszczyła cały samolot i zabiła polską delegację z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele - powiedział.
CZYTAJ WIĘCEJ NA KONKRET24: Kolejny raport podkomisji Macierewicza o katastrofie w Smoleńsku. Weryfikujemy tezy
Przekonywał też, że "w kopiach nagrań z kokpitu samolotu zidentyfikowany został odgłos wybuchu w lewym skrzydle w momencie, gdy samolot znajdował się pomiędzy bliższą, radiolatarnią a brzozą, nad terenem, na którym nie było żadnych przeszkód".
Mówił też, że "brytyjskie laboratorium potwierdziło obecność materiałów wybuchowych RDX, trotyl, pentryt w 89 z 238 przebadanych próbek".
- Podkomisja ustaliła, że u większości ofiar występują możliwe do identyfikacji obrażenia będące wynikiem eksplozji, których zróżnicowanie z innymi obrażeniami było możliwe już na etapie oględzin zwłok na miejscu - mówił w czasie konferencji Macierewicz.
Powiedział też: - Na koniec trzeba przypomnieć, że w roku 2018, o czym niestety media zapomniały, wtedy zapomniały… Rada Europy, jedna z najważniejszych instytucji europejskich, w swoim raporcie i rezolucji przywołała prace podkomisji wskazujące na eksplozję jako przyczynę katastrofy smoleńskiej.
Rok 2022. Wiesław Binienda: drzwi zostały wbite jak żyletka na metr głęboko w ziemię
Podczas prezentacji raportu głos zabrał 11 kwietnia 2022 roku także prof. Wiesław Binienda. Mówił o zniszczeniu drzwi pasażerskich na lewej burcie samolotu jako kolejnym dowodzie na wybuch na pokładzie. - Drzwi zostały wbite jak żyletka na metr głęboko w ziemię - przekonywał. Dodał, że "musiały zostać wystrzelone z kadłuba jeszcze w powietrzu przez wysokie ciśnienie wewnętrzne".
Źródło: "Gazeta Polska", "Gazeta Polska Codziennie", TVP Info, "Gazeta Wyborcza", niezależna.pl, "wSieci", Konkret24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24