Jarosław Kaczyński przemawiał w niedzielę z okazji 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej. - Dzisiaj wiemy, co się stało - powiedział lider PiS i wicepremier. Zapewnił, że "będzie to przedstawione opinii publicznej". - To jest ta zmiana, o której chciałem właśnie dzisiaj, w 12. rocznicę katastrofy, w 12. rocznicę zbrodni, zamachu, państwu, powiedzieć - dodał.
W niedzielę przypada 12. rocznica katastrofy smoleńskiej. Przez cały dzień w Warszawie odbywały się uroczystości z udziałem władz państwowych i miejskich. Wieczorem przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu głos zabrał prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński.
Mówił, że w ostatnich latach pandemia COVID-19 uniemożliwiła organizację spotkań przed Pałacem Prezydenckim w rocznice. - Dziś minęły trzy lata. Trzy lata ważne dla sprawy, dla której się tutaj spotykamy. Zawsze, kiedy tu jesteśmy, myślimy o oddaniu hołdu, o przypomnieniu tych wszystkich, (...) którzy zginęli w drodze do Katynia, którzy zginęli, chcąc oddać hołd, tym, którzy zginęli - powiedział.
Jak mówił, dziś też "chcemy oddać hołd, chcemy zachować pamięć, chcemy, żeby ta pamięć trwała dziś, jutro, za rok, za dwa, za dziesięć, za dwadzieścia". - Ona jest częścią naszej tożsamości, jest częścią pamięci narodowej - przekonywał.
Jarosław Kaczyński: mieć przeczucie, a mieć dowody, to wielka różnica
Przypominał, że podczas 96 marszów pamięci, zawsze mówił o "wielkiej potrzebie prawdy, o dążeniu do prawdy, o dążeniu do tego, by odpowiedzieć na pytanie, co się naprawdę stało". - Bo była rzeczywiście katastrofa. Ale czy tylko katastrofa, czy zwykła katastrofa, czy wypadek, czy zbieg okoliczności? - pytał.
- Wielu z nas w umysłach i w sercach miało wielkie wątpliwości. Bardzo wielu wiedziało tak naprawdę, że to nieprawda, że ta cała opowieść, którą słyszeliśmy oficjalnie, z prawdą nie ma nic wspólnego. Ale mieć przeczucie, mieć nawet najgłębsze przekonanie, a mieć dowody, mieć zamkniętą, konsekwentną odpowiedz na pytanie, co doprowadziło do tej tragedii, to wielka różnica - kontynuował.
Według niego "to różnica, która ma znaczenie nie tylko w tej sferze, która dotyczy wymiaru sprawiedliwości, odpowiedzialności, ale to także różnica moralna".
Kaczyński: dzisiaj wiemy, co się stało
Ocenił, że w ciągu ostatnich trzech lat nastąpiła "wielka zmiana" w wyjaśnianiu okoliczności katastrofy. - Zmiana ta wynika nie tylko z tego tragicznego kontekstu, w którym dzisiaj się spotykamy. Bo tym kontekstem jest wojna w Ukrainie, są niesłychane zbrodnie, jest potwierdzenie – nie pierwszy raz, ale po raz pierwszy tak blisko, tak bezpośrednio - że Rosja się nie zmieniła, że postkomunizm – bo w Rosji jest postkomunizm - jest równie zbrodniczy jak komunizm - dodał.
Lider PiS mówił dalej, że "dowody trzeba umieć zebrać". - To było niesłychanie trudne, to trwało bardzo wiele lat - stwierdził.
- Początkowo w gruncie rzeczy poza przeświadczeniem, poza wolą dotarcia do prawdy nie mieliśmy nic. Mieliśmy tylko ludzi, którzy chcieli do tej prawdy dotrzeć. Był Antoni Macierewicz, i jest oczywiście nadal, i byli inni. I praca trwała długo, bardzo długo. Może za długo, ale z obiektywnych powodów - mówił dalej.
- Dzisiaj wiemy, co się stało. Mamy tę odpowiedź. Mamy tę odpowiedź, po raz pierwszy pełną, konsekwentną, odpowiadającą na wszystkie pytania, a także zweryfikowaną przez wiele różnych także będących poza Polską ośrodków - mówił.
- Będzie w najbliższych dniach i tygodniach o tym mowa, będzie to przedstawione opinii publicznej. I to jest ta zmiana, ta wielka zmiana, o której chciałem właśnie dzisiaj, w 12. rocznicę katastrofy, w 12. rocznicę zbrodni, zamachu, państwu, powiedzieć - dodał Kaczyński.
"Dlaczego akurat ta delegacja, dlaczego akurat Lech Kaczyński"
Ocenił przy tym, że "przed nami oczywiście inne pytania". - W szczególności to jedno, które stawiali i będą stawiać ci, którzy odrzucają tę prawdę i z pewnością będą ją dalej odrzucać: Dlaczego? Dlaczego akurat ta delegacja, dlaczego akurat Lech Kaczyński? - pytał.
W jego opinii "tutaj nie ma żadnej wątpliwości i te ostatnie wydarzenia, ta zbrodnicza napaść jest weryfikacją też tej odpowiedzi". - Otóż Lech Kaczyński prowadził w sposób konsekwentny - i, co najważniejsze, umiał to robić - politykę zmierzająca do przeciwstawienia się rosyjskim planom. Planom, które potrafił rozszyfrować, które potrafił opisać i przewidzieć - mówił.
Dodał, że "tutaj nie chodzi tylko o przemówienie w Tbilisi czy później o przemówienie (...) na Westerplatte". - Tu chodzi o jego konsekwentną politykę, o znalezienie klucza do integrowania tej części Europy, klucza energetycznego. Tu chodzi o plany otoczenia niejako Rosji rurociągami, które z innych niż rosyjskie źródeł dostarczałaby Europie gaz i ropę. Tu chodzi o odbudowę polskiego patriotyzmu - powiedział.
Dodał, że Lech Kaczyński "miał odwagę" między innymi udzielić Gruzji "pomocy broni". - Czyli przyczyny były. (...) Czyj interes? Tak, był interes, interes Moskwy - mówił szef Prawa i Sprawiedliwości.
Lider PiS: wzywam całą wolną Europę do wielkiej mobilizacji w obronie Ukrainy
To - jego zdaniem - stawia pytanie i zadanie. - To pytanie o odpowiedzialność za tę zbrodnie. O to, jak mają być potraktowani i ostatecznie ustaleni (....) ci, którzy podjęli decyzję, i ci, którzy ją wykonali. Tu, w Polsce, ale przede wszystkim tam, w Rosji. To zadanie wielkie i trudne, nie ukrywam tego, ale trzeba je podjąć w interesie Polski, w interesie naszego regionu, ale także w interesie wolnej Europy - mówił.
- Bo mamy dzisiaj taki wybór. Ten wybór rozgrywa się dzisiaj na Ukrainie, ale może przenieść się w tym swoim najostrzejszym wojennym wydaniu także i dalej - ocenił.
Przekonywał: "to jest pytanie o to, czy będziemy nadal wolni, czy będziemy żyli pod groźbą terroru terrorystycznego, bandyckiego państwa". - Zwracam się do tych na Zachodzie. To, co widzą dzisiaj na Ukrainie, może się zdarzyć nie tylko tam, nie tylko w Polsce, bo może to ich nic nie obchodzi. To się może zdarzyć także w Paryżu, to się może zdarzyć jeszcze łatwiej w Berlinie i w Rzymie - mówił Kaczyński.
Jak ocenił, "tchórzostwo i głupota zawsze przegrywają, a w Moskwie potrafią to wykorzystać". - Dlatego z tego miejsca wzywam całą wolną Europę do wielkiej mobilizacji w obronie Ukrainy. W obronie wolności - zaapelował.
- Częścią tej obrony jest ostateczne, także w sensie personalnej odpowiedzialności, wyjaśnienie tej sprawy i postawienie wszystkich sprawców przed sądem. I to jest nasz cel. To jest cel, który musimy zrealizować - wskazywał.
Katastrofa smoleńska
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu Tu-154M w Smoleńsku zginęli wszyscy pasażerowie i załoga samolotu - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, a także ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja, w tym wielu przedstawicieli polskich elit politycznych, wojskowych i kościelnych, a także środowisk pielęgnujących pamięć o zbrodni katyńskiej zrzeszonych w Federacji Rodzin Katyńskich, zmierzali na uroczystości w Lesie Katyńskim.
Badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. Jej raport został opublikowany w lipcu 2011 roku. Nie wskazano jednej konkretnej przyczyny ani nazwisk winnych.
We wnioskach końcowych raportu eksperci wskazali, że przyczyną wypadku było "zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24