Marszałek Sejmu Elżbieta Witek zapowiada zawiadomienie prokuratury o fałszerstwie ekspertyzy napisanej na zlecenie Biura Analiz Sejmowych. Z korespondencji mailowej, do której dotarł portal tvn24.pl wynika, że konstytucjonalista napisał ekspertyzę zgodnie z wytycznymi BAS. - Jestem oburzony tą sytuacją. Od wczoraj otrzymuję dużo wyzwisk – mówi nam dr hab. Michał Bernaczyk.
Konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego – jak ujawniliśmy we wtorek - w napisanej na zlecenie Biura Analiz Sejmowych ekspertyzie wywodził, że prawo nie pozwala na przekazanie przez samorządy danych wyborców Poczcie Polskiej, której żądanie opiera się na decyzji premiera Mateusza Morawieckiego "wydanej z rażącym naruszeniem prawa".
W reakcji na naszą publikację Elżbieta Witek zapowiedziała na środowej konferencji prasowej złożenie zawiadomienia do prokuratury. - Opinia w sprawie udostępniania danych wyborców nie została przygotowana przez Biuro Analiz Sejmowych. Bezprawnie wykorzystano logo Sejmu RP i BAS-u, ktoś się podszywa pod Biuro – oceniła marszałek. Pokazała także dziennikarzom dokument na druku z logo Sejmu i nagłówkiem "Biuro Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu".
Marszałek nasyła prokuraturę, hejterzy atakują
Michał Bernaczyk podkreśla w rozmowie z nami, że jako ekspert zewnętrzny współpracował z Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej i Biurem Analiz Sejmowych od 2012 roku.
- Nie byłem związany z żadną opcją, współpracowałem z politykami różnych stron. Jestem zaskoczony i oburzony tą sytuacją. Od wczoraj otrzymuję dużo wyzwisk. Szkoda mi tych urzędników i prokuratorów, którzy będą musieli brać udział w tej farsie – mówi nam konstytucjonalista.
- W piątek (24 kwietnia – red.) zadzwoniła do mnie pani z BAS-u, a potem otrzymałem maila ze zleceniem napisania ekspertyzy. Napisałem ją i wysłałem do BAS-u. To, co się potem tam działo, było już poza mną – wyjaśnia ekspert. Wcześniej w sprawie przygotowania ekspertyzy nikt inny się z nim nie kontaktował.
Mail ze zleceniem z BAS
Mail, do którego dotarliśmy, jest podpisany przez urzędniczkę pełniącą funkcję specjalisty ds. rozliczeń finansowych w BAS. Informuje naukowca, że "z gabinetu Wicemarszałek Sejmu RP poseł Małgorzaty Kidawy-Błońskiej do Biura Analiz Sejmowych wpłynęło zamówienie z prośbą o wykonanie opinii prawnej" na temat dopuszczalności zastosowania art. 99 ustawy o covid "w celu udostępnienia danych ze spisu wyborców".
Zgodnie z przyjętymi w Sejmie zasadami wicemarszałkowie izby, podobnie jak szefowie sejmowych komisji mogą w BAS zamawiać ekspertyzy, wskazując zewnętrznych ekspertów, którzy mają je sporządzić.
Urzędniczka BAS-u w mailu prosi o wysłanie danych do umowy, wskazuje termin na napisanie ekspertyzy (do 28 kwietnia), a także określa jej objętość (4-12 stron) i stawkę za stronę (120-175 zł brutto).
Urzędniczka załącza wzór umowy "zatwierdzony Zarządzeniem Szefa Kancelarii Sejmu" i prosi o wysłanie jej gotowej ekspertyzy w pliku zapisanym w "edytorze WORD".
Konstytucjonalista wysyła ekspertyzę
W poniedziałek 27 kwietnia Bernaczyk odpisuje urzędniczce, wysyłając zamówioną ekspertyzę zapisaną w pliku WORD z dopiskiem "Wrocław, 25 kwietnia 2020 r.". Dokument ma nagłówek "Biuro Analiz Sejmowych" i logo Sejmu. Ekspert - jak zaznacza - napisał opinię na pliku pochodzącym z BAS-u, w którym była ustawiona wymagana przez Biuro czcionka.
Treść zleconej przez BAS ekspertyzy ujawniliśmy w tvn24.pl we wtorek. Rzecznik rządu Piotr Mueller powiedział nam wówczas, że opinię w BAS zamówiła wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.
- BAS jest narzędziem. Każdy poseł, tym bardziej wicemarszałek ma możliwość zwrócenia się o opinię prawną – tłumaczył w naszym tekście rzecznik.
Witek: to jest sfałszowanie
Dzień później marszałek Sejmu oświadczyła na konferencji prasowej, że "w przestrzeni medialnej pojawia się nieprawdziwa informacja o tym, jakoby Biuro Analiz Sejmowych przygotowało +druzgocącą w swojej treści+ opinię dot. dopuszczalności zastosowania art. 99 ustawa z 16 kwietnia dotyczącą udostępnienia danych ze spisu wyborców".
Witek wyjaśniła, że gotowa ekspertyza trafiła do BAS 27 kwietnia i zastrzegła, że opinia nie jest opinią BAS, tylko opinią jednego z profesorów uczelni wrocławskiej. Przedstawiła także dokument na druku z logo Sejmu i nagłówkiem "Biuro Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu".
– To jest znaczek Sejmu, tutaj jest logo BAS-u i ta opinia funkcjonuje w przestrzeni medialnej. To jest sfałszowanie. Macie państwo napisane w rogu: "Wrocław 25 kwietnia". No BAS jest w Warszawie, nie we Wrocławiu, to po pierwsze. Po drugie, ta opinia wpłynęła 27 kwietnia i przed wpłynięciem jej do Sejmu ona nie ma prawa funkcjonować – przekonywała.
Kidawa-Błońska: sprawa powinna zostać wyjaśniona
Małgorzata Kidawa-Błońska pytana o sprawę przez PAP powiedziała w środę, że opinia została zlecona 23 kwietnia br., a sporządzona 27 kwietnia br.
- Stanowczo potępiam fałszowanie dokumentów i uważam, że ta sprawa powinna zostać wyjaśniona przez prokuraturę – zaznaczyła wicemarszałek.
Opinia trafiła do gabinetu wicemarszałek Sejmu przez wiceszefa BAS Przemysława Sobolewskiego.
"Opinia sporządzona przez eksperta zewnętrznego, który został wskazany przez podmiot uprawniony" – głosi nagłówek dokumentu.
Poniżej wielkimi literami czytamy:
"OPINIA ZEWNĘTRZNA
AUTOR WSKAZANY PRZEZ POSEŁ MAŁGORZATĘ KIDAWĘ-BŁOŃSKĄ,
WICEMARSZAŁKA SEJMU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ".
I dalej: "BAS-790-20A" i "Warszawa, 27 kwietnia 2020 r.".
"Potencjalne ryzyko karnoprawne"
W napisanej dla BAS ekspertyzie Bernaczyk zaznaczył, że "w obowiązującym porządku prawnym (według stanu na 25 kwietnia 2020 r.)" nie istnieje możliwość udostępnienia Poczcie Polskiej "danych ze spisu wyborców" na podstawie art. 99 ustawy antycovidowej.
W opinii podkreślił również, że "ewentualne udostępnienie danych osobowych wyborców rodziłoby potencjalne ryzyko karnoprawne dla personelu odpowiedzialnego za prowadzenie spisu wyborców", a także "odpowiedzialność cywilną jednostek samorządu terytorialnego z tytułu bezprawnego udostępnienia danych osobowych".
"Decyzja (premiera - red.) w obecnym kształcie powinna zostać wyeliminowana z obrotu prawnego, zaś w przypadku zaniechania adresata (tzn. niezłożenia wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy) wskazane byłoby podjęcie działań, np. przez Rzecznika Praw Obywatelskich" – podkreślił Bernaczyk.
Źródło: tvn24.pl PAP