O 9.44 wyrusza z domu, o 9.59 już chodzi po sejmowym korytarzu. Antoni Macierewicz 11 kilometrów przez zakorkowaną Warszawę przejechał w niecały kwadrans. Byli szefowie służb mówią o "nadużyciu" lub "skandalu, który nie powinien mieć miejsca". Sam Macierewicz twierdzi, że to "naturalne". - Widocznie kierowca i ochrona uznały, że jest w danym momencie niezbędne użycie sygnału - przekonuje.
Najpierw sygnały świetlne, potem dźwiękowe. Antoni Macierewicz nie ma czasu do stracenia, a warszawscy kierowcy wyjścia. Miejsca byłemu ministrowi trzeba ustąpić.
Sprzed swojego domu na warszawskich Bielanach poseł Macierewicz wyruszył w czwartek dokładnie o godzinie 9:44, a już przed 10 był w gmachu przy Wiejskiej. Około 11 kilometrów przez miasto przebył w ciągu 15 minut.
Pośpiech zresztą nie mijał, poseł nie znalazł chwili na spokojną rozmowę z reporterem magazynu "Polska i Świat".
Dopytywany przez dziennikarza o poranną drogę do Sejmu, odparł: - Dlaczego pana to tak bardzo martwi? Widocznie kierowca i ochrona uznały, że jest w danym momencie niezbędne użycie sygnału. To chyba jest naturalne.
Poranne głosowania w Sejmie zaczynały się planowo o 10, ale było kilkuminutowe opóźnienie. Antoni Macierewicz zdążył na salę i głosował.
"Trzeba wstawać wcześniej po prostu"
Dla sąsiada Macierewicza, taka jazda posła to żadna nowość.
- Widzę poruszającego się pana Macierewicza na sygnale, a później 15-20 minut po tym słyszę go w radiu - opowiada Michał Burchard.
- On wykorzystuje uprzywilejowany samochód, jazdę na sygnale, stwarzając pewne niebezpieczeństwo w ruchu drogowym, po to, żeby zdążyć na czas. Trzeba wstawać wcześniej po prostu - zauważa sąsiad Macierewicza.
Dzień wcześniej też było posiedzenie Sejmu. Były szef MON również na dotarcie na Wiejską miał kwadrans. Dzięki jeździe znacznie szybszej od innych uczestników ruchu i sygnałom świetlnym kilka minut po godzinie 9 był już na miejscu.
"Taki każdy przypadek, nie tylko byłego ministra obrony, jest skandalem"
- To jest skandal po prostu, że Macierewicz takim samochodem dysponuje i że wykorzystuje do prywatnych celów możliwość jazdy na sygnale czy jako pojazd uprzywilejowany - wskazuje Tomasz Siemoniak (PO), który był poprzednikiem Macierewicza w resorcie obrony.
Prawo pozwala na omijanie przepisów ruchu drogowego, tylko gdy włączone są jednocześnie sygnały świetlne i dźwiękowe i jedynie w trzech przypadkach: w akcji związanej z ratowaniem życia lub zapewniania porządku publicznego, w razie przejazdu kolumną lub po to, by zapewnić bezpieczeństwo osobom zajmującym kierownicze stanowiska państwowe, którym inne przepisy dają ochronę.
Generał Mirosław Gawor, były szef Biura Ochrony Rządu ocenia, że czwartkowa droga Macierewicza do Sejmu "to jest pewne nadużycie". - Sejmowe głosowania to nie jest czynność, która się stała nagle, jest nieplanowana czy nieprzewidziana - wyjaśnia.
Antoni Macierewicz nie ratował życia, nie zapewniał porządku, ani nie jechał w kolumnie. Pytanie czy jazda na sygnale miała mu zapewnić bezpieczeństwo?
- Jazda na sygnale ma powodować zwiększenie bezpieczeństwa osoby ochranianej. Nieprzypadkowo tych osób mamy niewiele. Taki każdy przypadek, nie tylko byłego ministra obrony, jest skandalem i nie powinien mieć miejsca - podkreśla generał Bogusław Pacek, były komendant główny Żandarmerii Wojskowej.
"Pojazd funkcyjny" od Żandarmerii Wojskowej
Były minister 15 marca, w czasie poprzedniego posiedzenia Sejmu, też przemierzał Warszawę w sposób uprzywilejowany.
- To jest w ogóle jakiś paradoks, że osoba, która jest byłym ministrem, jeździ nadal w kolumnie uprzywilejowanej - mówi Borys Budka z Platformy Obywatelskiej.
Opozycja się skarży, bo Antoni Macierewicz od stycznia ubiegłego roku nie jest już ministrem obrony narodowej, a szeregowym posłem.
Część swoich ministerialnych przywilejów jednak utrzymał, bo zaraz po rekonstrukcji został przewodniczącym podkomisji zajmującej się sprawą katastrofy w Smoleńsku. Tę rolę pełni społecznie, ale - jak poinformowało TVN24 Ministerstwo Obrony Narodowej - Żandermia Wojskowa "wydzieliła" mu "pojazd funkcyjny" a kierowcy takich pojazdów "używają sygnałów dźwiękowych i świetlnych" zgodnie z prawem drogowym.
Reporterzy programu "Polska i Świat" zapytali MON, czy byłemu ministrowi oprócz pojazdu przysługuje również ochrona i czy w czwartek rano jazda na sygnale do Sejmu miała jakieś przyczyny i uzasadnienie.
"Szczegółowy sposób wykonywania czynności ochronnych jest informacją niejawną" - czytamy w odpowiedzi.
"Słuchaj, pytał mnie TVN24, że ponoć się rozbijasz na sygnale. Antek, jak to jest?"
O komentarz do tej sprawy reporter TVN24 poprosił Tadeusza Cymańskiego, kolegę Macierewicza z klubu parlamentarnego PiS.
- Jak są sprawy zachowań parlamentarzystów, jest marszałek Sejmu, który jest naszym ojcem - wskazuje poseł.
Obiecuje, że porozmawia na ten temat z byłym ministrem obrony. - "Słuchaj, pytał mnie TVN24, że ponoć się rozbijasz na sygnale. Antek, jak to jest?". To mogę zrobić - mówi Cymański.
Autor: ads//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24