Marek Falenta jest wiarygodny dla PiS-u, kiedy składa doniesienia na Donalda Tuska. Jak mówi o nagraniach premiera Morawieckiego, to wtedy już wiarygodny nie jest - powiedział w "Kawie na ławę" Krzysztof Hetman z PSL, komentując śledztwo prokuratury w sprawie szefa PO. Posłanka KO Kamila Gasiuk-Pihowicz mówiła o "akcie desperacji w stylu Łukaszenki". - W trakcie wojny podwyższanie świadomości społecznej zawsze ma sens - tak działania prokuratury tłumaczyła wiceminister Olga Semeniuk-Patkowska.
Warszawska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień w 2014 roku przez ówczesnego premiera Donalda Tuska. Zawiadomienie w listopadzie zeszłego roku złożył Marek Falenta i odnosiło się ono do kontroli w spółce Składy Węgla. Prokuratura w oświadczeniu przesłanym TVN24 zastrzegła, że postępowanie nie jest prowadzone "przeciwko" Tuskowi, a "w sprawie". Jak czytamy, prokuratura "na tym etapie nie przesądza dalszego biegu postępowania, jak też nie planuje przesłuchiwać w postępowaniu Donalda Tuska".
O śledztwie w sprawie Donalda Tuska rozmawiali w niedzielę goście programu "Kawa na ławę" w TVN24: wiceminister rozwoju i technologii Olga Semeniuk-Patkowska (PiS), Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO), Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) Robert Biedroń (Nowa Lewica), Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta oraz Krzysztof Hetman (PSL).
Semeniuk-Patkowska: to nie jest szykanie haków na Donalda Tuska
- W trakcie trwającej wojny podwyższanie świadomości społecznej zawsze ma sens - stwierdziła wiceminister Semeniuk-Patkowska. - Logika łączy się przede wszystkim z faktem że w 2014 roku Donald Tusk był premierem i zawiadywał wieloma tematami związanymi z relacjami polsko-rosyjskimi - dodała.
Wiceminister oceniła, że "nadinterpretacją" są twierdzenia opozycji, jakoby śledztwo wszczęte przez prokuraturę dotyczyło wyłącznie Donalda Tuska. - Dotyczy ono całej sfery, szczególnie gospodarczej, powiązań polsko-rosyjskich, które miały miejsce w ramach różnego rodzaju kontraktów, które były zawierane - powiedziała Semeniuk-Patkowska.
- Proszę dać możliwość społeczeństwu, by podwyższali świadomość społeczną, aby mogli docierać do informacji związanych z relacjami polsko-rosyjskimi - apelowała, podkreślając raz jeszcze, że śledztwo nie jest "szukaniem haków" na Donalda Tuska.
Gasiuk-Pihowicz o "akcie desperacji w stylu Łukaszenki"
W ocenie posłanki Kamili Gasiuk-Pihowicz (KO) "wykorzystanie ludzi pokroju Marka Falenty, żeby atakować lidera opozycji, to akt desperacji ze strony PiS-u w stylu Łukaszenki". - Pan Falenta jest przestępcą skazanym w aferze podsłuchowej. Raz pomógł już PiS-owi dojść do władzy, najwyraźniej próbuje po raz drugi - stwierdziła.
Dodała, że Falenta "będzie atakować Donalda Tuska za to, że próbował ratować polskie kopalnie przed zalewem rosyjskiego węgla". - Tym się zajmuje upolityczniona prokuratura Ziobry - skwitowała.
- Wszystko składa się w jedną całość. Ma pan przedsiębiorcę, który importuje rosyjski węgiel, ma pan Rosję, która chce zwiększać import rosyjskiego węgla do Polski, ma pan partię, która potraja import rosyjskiego węgla w czasie pierwszych lat rządów. I wszyscy mają jeden interes - odsunąć od polityki Donalda Tuska - powiedziała posłanka. W jej opinii "jest to sprawa szyta bardzo grubymi nićmi przez upolitycznioną prokuraturę, która chce atakować premiera Tuska, dając wiarę zeznaniom przestępcy".
Biedroń: jeśli ktokolwiek zaciera dzisiaj ręce, to Putin
- Zbliżają się wybory, wszyscy wiemy, że polowanie na czarownice musi się rozpocząć i ono się rozpoczęło - komentował Robert Biedroń.
Powiedział, że śledztwo przeciwko Tuskowi prowadzi "prokuratura, która jest całkowicie upolityczniona i uzależniona od widzimisię ministra sprawiedliwości". - Mamy do czynienia z pisokraturą, nie prokuraturą - stwierdził. Dodał, że "PiS, żeby utrzymać władzę, nie zawaha się wykorzystać każdego narzędzia, a szczególnie prokuratury".
W ocenie Biedronia "Falenta jest człowiekiem skompromitowanym, kryminalistą, który odsiedział wyrok i niedawno wyszedł". - To facet, który handlował rosyjskim węglem, prowadził niejasne interesy z Federacją Rosyjską, był dobrze przyjmowany na Kremlu. Od takich ludzi trzeba się trzymać jak najdalej - mówił lider Nowej Lewicy.
Jego zdaniem "mamy do czynienia z sytuacją niezwykle dziwną, w której Prawo i Sprawiedliwość zamiast bronić polskich interesów uruchamia po raz kolejny pana Falentę i wykorzystuje go do celów politycznych". - Jeśli ktokolwiek zaciera dzisiaj ręce, to na pewno Putin na Kremlu - stwierdził Biedroń.
Dera o Falencie: to nie jest człowiek do końca wiarygodny
Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta stwierdził, że skoro prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie Tuska, to "widocznie ma jakieś przesłanki". - Jeśli szuka pan klucza, to najpierw mieliśmy aferę podsłuchową, której głównym aktorem był pan Falenta, a potem były działania polegające na tym, że tylko tę jedną spółkę kontrolowano (powiązaną z Falentą - red.). A było kilkanaście lub kilkadziesiąt podmiotów, które sprowadzały (rosyjski) węgiel - mówił Dera.
Prowadzący Konrad Piasecki przypomniał w tym miejscu, że w liście wysłanym w 2019 roku do prezydenta Andrzeja Dudy z hiszpańskiego więzienia Marek Falenta szantażował Prawo i Sprawiedliwość i groził, że jeśli będzie musiał odsiedzieć wyrok, powie całą prawdę o aferze podsłuchowej i ujawni listę 12 osób - głównie polityków PiS i funkcjonariuszy CBA - którzy byli w nią zamieszani.
Pytany, czy w związku z tym uważa, że Falenta jest wiarygodny, Dera odparł: - Moim zdaniem to nie jest do końca człowiek wiarygodny. Niech to pytanie pan zada prokuratorowi.
Hetman: kto skłonił Falentę do złożenia takiego zawiadomienia po dziewięciu latach?
- Falenta jest wiarygodny dla PiS-u, kiedy składa doniesienia na Donalda Tuska. Jak mówi o nagraniach Morawieckiego, to wtedy już wiarygodny nie jest - stwierdził Krzysztof Hetman z PSL. Jego zdaniem "tu nie chodzi o to, żeby złapać króliczka, ale żeby go gonić". - Ważne, że można wmieszać Donalda Tuska w kolejną sytuację aferalną - ocenił.
Według niego kluczowe pytanie brzmi, "kto skłonił Falentę do złożenia takiego zawiadomienia po dziewięciu latach?".
- Po dziewięciu latach prokuratura podejmuję tę sprawę tuż przed wyborami. Na pewno jest jakieś drugie dno. Chodzi o to, żeby dołożyć kolejny raz Donaldowi Tuskowi - stwierdził polityk PSL.
Hennig-Kloska: cel osobisty pana Falenty widzę tylko jeden
- To jest niezła komedia. Mam wrażenie, że politycy PiS-u najpierw się ucieszyli, że Falenta skarży Tuska, a dopiero potem przeczytali, o co skarży - komentowała Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050.
Posłanka zastanawiała się, jakie motywacje kierują Falentą. - Może uznał, że to ostatnia prosta, by wydobyć od państwa polskiego jakieś odszkodowanie. Stąd on składa zawiadomienie, a prokuratura je przepuszcza i podejmuje - stwierdziła.
Zaznaczyła, że "cel osobisty pana Falenty widzi tylko jeden". - Myślę, że mniej zależy mu na tym, by dopaść Donalda Tuska, a bardziej na tym, by uzyskać osobiste korzyści, bo należy do biznesmenów, którzy przykleili się do władzy, szantażują ją i od lat czerpał z tego daleko idące korzyści - oceniła Hennig-Kloska.
"W polityce nie chodzi o miłość. Naszym celem jest odsunięcie PiS od władzy"
Goście "Kawy na ławę" rozmawiali także o zbliżających się wyborach. Na pytanie, czy umowa między PSL i Polską 2050 o wspólnym starcie to "małżeństwo z rozsądku czy z miłości", europoseł ludowców Krzysztof Hetman odparł, że "z pewnością z rozsądku, bo rozsądne jest odsunięcie PiS od władzy".
- W polityce nie chodzi o miłość. Naszym celem jest odsunięcie PiS od władzy. Połączenie środowisk, szczególnie naszych, tę szansę zwiększa wielokrotnie - dodał. Powtórzył, że "najlepsze byłyby dwa bloki wyborcze", zastrzegając, że "mogłyby być także trzy", gdyby opozycji nie udało się skonsolidować w dwóch.
Hetman zapewnił, że porozumienie nie wynika z obawy, że PSL samodzielnie nie przekroczy progu wyborczego.
Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) stwierdziła, że Szymon Hołownia spełnia zapowiedź z wyborów prezydenckich - wytyczenia "trzeciej drogi po stronie demokratycznej opozycji". Podkreśliła, że porozumienie nie byłoby możliwe, gdyby nie zaufanie liderów obu partii. - Dla mnie polityka nie jest o miłości, jest o skuteczności i realizacji celów - powiedziała Hennig-Kloska. Zaliczyła do nich transformację energetyczną, naprawę edukacji, gospodarkę, "którą trzeba uspokoić" i "pewne kwestie porządku w spółkach skarbu państwa i spółkach komunalnych".
Współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń powiedział, że nie wierzy już w jedną listę, chociaż - jak zaznaczył - "my, jako Lewica, jesteśmy otwarci na każdy wariant". Jego zdaniem "przede wszystkim trzeba podpisać pakt sejmowy" na wzór porozumienia opozycji w Senacie. Przypomniał, że liderzy Lewicy przekazali przywódcom innych ugrupowań zarys takiego porozumienia. Zadeklarował otwartość na porozumienie Lewicy z KO.
Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO) opowiedziała się za jedną listą, która "dawałaby największe szanse na zwycięstwo". Zaznaczyła, że "decyzja Hołowni i Kosiniaka-Kamysza tego nie przekreśla". - Cieszymy się, że zostało zawarte porozumienie, mamy trzy podmioty po stronie opozycyjnej. Lepiej niż cztery - dodała. Wyraziła obawę, że deklaracje gotowości do wspólnego startu w wyborach "mogą nie mieć poparcia po stronie Lewicy".
"Jedyna rzecz, która was łączy, to nienawiść do PiS"
Wiceminister rozwoju i technologii Olga Semeniuk-Patkowska (PiS) zapewniła że nie niepokoi jej porozumienie PSL i Polski 2050. - Jak można czuć niepokój? Przysłuchując się tym wszystkim wypowiedziom opozycji, czuję u państwa siłę w tej bezsilności - powiedziała. Dodała, że "jedyny punkt programowy opozycji to odsunięcie PiS od władzy". - Waszym wspólnym mianownikiem jest idea liberalna, na którą społeczeństwo, odkąd PiS rządzi, nie chce się zgodzić - dodała.
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Andrzej Dera stwierdził, że porozumienie Polski 2050 i PSL "jest bardzo dobrze zrobioną koalicją". - Widziałem już parę koalicji, które były w Sejmie, a potem ci posłowie jakoś dziwnie przebiegali, bo idzie głównie o pieniądze z dotacji - powiedział. Dodał, że w przypadku partii Polski 2050 i PSL "jeśli wejdą do Sejmu, nie będzie tego typu problemów, jest to dobrze zapisane na papierze". Według Dery między obydwoma ugrupowaniami "różnice są ogromne". - Jedyna rzecz, która was łączy, to nienawiść do PiS, w odróżnieniu od społeczeństwa, które daje mandat PiS-owi z takiego powodu, że jest wiarygodny - stwierdził.
Hołownia i Kosiniak-Kamysz zapowiedzieli wspólny start w wyborach
Liderzy Polski 2050 Szymon Hołownia i PSL Władysław Kosiniak-Kamysz poinformowali w czwartek o wspólnym starcie obu formacji w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Ugrupowania powołają wspólny koalicyjny komitet wyborczy. Każda z partii powoła odrębny sztab wyborczy, obydwa mają ściśle koordynować swoje pracę. Obie partie zadeklarowały także przeznaczenie porównywalnych środków z funduszu wyborczego każdej z nich na finansowanie koalicyjnego komitetu wyborczego; subwencja wyborcza przysługująca koalicji wyborczej ma zostać podzielona między partie w równych częściach. Zapisany sposób podziału miejsc na listach wyborczych zakłada, że na wspólnej liście koalicyjnego komitetu wyborczego każda partia będzie wystawiała połowę kandydatów.
Źródło: TVN24, PAP