Tylko w Małopolsce do pracy po wakacjach nie wróciło ponad tysiąc nauczycieli - wynika z danych Związku Nauczycielstwa Polskiego. Na Mazowszu jest 1008 ofert pracy w szkołach. Niepełne jeszcze dane ZNP już pokazują skalę problemu. - Około pięciu tysięcy nauczycieli odeszło ze szkoły we wrześniu, przechodząc na emeryturę, świadczenie kompensacyjne lub urlop dla poratowania zdrowia - mówi Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka ZNP.
Związek Nauczycielstwa Polskiego co roku we wrześniu zbiera dane o tym, ilu nauczycieli wybrało się na emerytury, skorzystało z tak zwanych świadczeń kompensacyjnych (to forma wcześniejszej emerytury) lub zwolnienia lekarskiego i urlopu dla poratowania zdrowia. Z zebranych danych - na razie cząstkowych - wynika, że takich nauczycieli jest wyraźnie więcej niż w poprzednich latach.
- Już w czerwcu zaczęły do nas docierać informacje o odejściach nauczycieli z pracy - zastrzega Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka ZNP. I dodaje: - Było ich coraz więcej pod koniec wakacji i dlatego teraz, na początku września, postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda sytuacja.
Związkowcy liczą
Na razie ZNP ma niepełne dane z pięciu województw: pomorskiego, łódzkiego, śląskiego, małopolskiego i wielkopolskiego. - Wynika z nich, że około pięciu tysięcy nauczycieli odeszło ze szkoły we wrześniu, przechodząc na emeryturę, świadczenie kompensacyjne lub urlop dla poratowania zdrowia - wylicza Kaszulanis.
Na przykład w Wielkopolsce (to dane z 80 procent oddziałów ZNP, bez Poznania) na emerytury wybrało się 393 nauczycieli (rok temu 208), ze świadczeń kompensacyjnych skorzystało 166 osób (73 w 2019 roku), zaś z urlopu dla poratowania zdrowia - 701 osób (425 przed rokiem).
W Małopolsce do pracy po wakacjach nie wróciło 1000 nauczycieli. Według lokalnego ZNP to dwa razy więcej niż w latach ubiegłych.
- Nie ma się temu co dziwić, bo jeśli ktoś jest w grupie ryzyka [w związku z zagrożeniem koronawirusem - przyp. red.], ma te choroby współistniejące, to trudno wymagać, żeby jednak ryzykował zdrowiem czy życiem - mówił w TVN24 Arkadiusz Boroń, prezes małopolskiego ZNP. I przypominał, że związkowcy krytykują niski poziom zabezpieczeń przed koronawirusem, brak badań przesiewowych czy szczepień na grypę.
Czego boją się nauczyciele?
Zdaniem Sławomira Broniarza, prezesa Związku Nauczycielstwa Polskiego, to, że nauczyciele nie wracają do pracy, to też "negatywna ocena tego, co dzieje się w oświacie, ogromne obawy o zdrowie własne i bliskich".
Jego ocena jest zbieżna z wynikami badań przeprowadzonymi tuż przed rozpoczęciem roku przez fundację Ja, Nauczyciel, która badała, czego obawiają się nauczyciele wobec epidemii.
"Bardzo boję się powrotu do szkoły i potraktowania nas jak mięsa armatniego - bez masek, bez większych wymagań wobec setek uczniów"; "Boję się tego, że mogę przynieść chorobę do domu i zarazić moje małe dzieci i starszych rodziców"; "Mam syna przyjmującego leki obniżające odporność. Jeśli ktoś z nas zachoruje, on będzie w najgorszej sytuacji" - odpowiadali w ankietach nauczyciele i nauczycielki. I to nie były osamotnione głosy. Lęk o zdrowie własne i osób najbliższych: rodziców, dziadków, osób w podeszłym wieku, dzieci, współmałżonków, u których występują choroby współistniejące, deklarowało ponad 66 proc. badanych. To najczęściej zgłaszana obawa - wynika z raportu, który opisaliśmy w tvn24.pl.
Dystans wobec danych ZNP zachowuje minister edukacji Dariusz Piontkowski. - Są to dane przytaczane przez ZNP, to są te dane mało wiarygodne. ZNP wielokrotnie podawało dane, które nie sprawdziły się w rzeczywistości - stwierdził Piotnkowski w rozmowie z TVN24. Zapewniał, że Ministerstwo Edukacji Narodowej nie ma sygnałów o tym, by dochodziło do masowego zwalniania się nauczycieli.
Ofert pracy przybywa
Niepokojem mogą napawać dane z kuratoriów oświaty. 14 września, na początku trzeciego tygodnia nauki, w banku ofert pracy w szkołach na Mazowszu było 1008 ogłoszeń, a w samej Warszawie - 179. W Małopolsce już w czasie roku szkolnego (od 1 września) opublikowano ponad 450 nowych ofert pracy dla nauczycieli. Na Śląsku w tym samym czasie nowych ofert było ponad 370, a w Wielkopolsce ponad 140.
Trzy tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego pisaliśmy, że samorządy drżały, iż najstarsi nauczyciele będą odchodzili z pracy również jesienią. W Poznaniu około 1050 spośród około 9,5 tysiąca nauczycieli ma więcej niż 60 lat. W Gdańsku powyżej tego wieku jest 618 nauczycieli i do tego 753 pracowników administracji i obsługi placówek oświatowych. W całym mieście pracuje około 7700 nauczycieli. Warszawa ma ponad 4300 nauczycieli w wieku powyżej 60 lat (wszystkich jest ponad 30 tysięcy).
- Nauczyciele po sześćdziesiątym roku życia oczywiście zawsze mają wybór, natomiast nie będzie tak, że taki pedagog będzie mógł prowadzić zdalnie naukę, dlatego że skończył sześćdziesiąt lat - mówiła wówczas wiceminister edukacji Marzena Machałek w TVN24. Dodawała, że "taki nauczyciel" zyskał też prawo do przejścia na emeryturę i "to jego decyzja". - Nie możemy jednak spowodować dzisiaj, że będzie dowolność, że kto się boi, ten nie idzie do pracy - mówiła wiceminister edukacji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock