Ponad dwa lata temu, w czasie jednej z odsłon wojny Izraela z terrorystycznymi organizacjami ze Strefy Gazy, napisałem swój komentarz, który zdecydowałem się przywołać ponownie dzisiaj. Tekst z maja 2021 roku oczywiście uzupełniłem o te elementy, które nadają obecnej wojnie państwa żydowskiego z terrorystami z Hamasu i Dżihadu Palestyńskiego charakter szczególny, a sama wojna jest prowadzona w sposób znacznie bardziej intensywny i z pewnością nie zakończy się kolejnym "zawieszeniem broni", "ciszą" i tak dalej. Chcę podkreślić, że podstawowe elementy mojego komentarza sprzed dwóch lat zachowują ważność.
Zdaję sobie sprawę, że reakcje na poniżej zamieszczone moje opinie będą brzmiały mniej więcej tak: "Jesteś po stronie tych, którzy zabijają niewinnych cywilów, jesteś po stronie okupantów, jesteś kompletnie nieczuły na cierpienia innych" itd. To oczywista nieprawda. Jestem przygnębiony i poruszony tym, co dzieje się w Izraelu i w Strefie Gazy. Tym bardziej chciałbym napisać kilka słów od siebie.
Na początek zdefiniujmy, od czego zaczął się obecny konflikt. 7 października 2023 roku, w żydowski szabat i święto Radość Tory (Simchat Torah) setki uzbrojonych, bezwzględnych, fanatycznych terrorystów wtargnęły na tereny państwa żydowskiego, które graniczą ze Strefą Gazy. Zaatakowane obszary Izraela nie są terenami okupowanymi. Wszystkie międzynarodowe porozumienia i uzgodnienia - takie jak formuła dwupaństwowa, wspierana także formalnie przez palestyńskie władze autonomiczne oraz kraje arabskie - zakładają, że zajęte przez kilkadziesiąt godzin miasta, miasteczka, kibuce czy osady są i pozostaną legalną, niekwestionowaną częścią państwa żydowskiego. Twierdzenia, że krwawy atak Hamasu na tereny Izraela położone przy granicy ze Strefą Gazy jest walką z "okupacją", są kłamstwem albo powielaniem najbardziej prymitywnej propagandy antyizraelskiej i antysemickiej. Odmawianie Izraelowi prawa do istnienia jest antysemityzmem, oskarżanie Izraela o okupację terytorium, które jest jego terytorium państwowym, jest antysemityzmem. Wznoszenie okrzyków w języku angielskim "From the River (Jordan) to the Sea (Mediterranean) Palestine will be free", czyli "Od rzeki Jordan do Morza Śródziemnego powstanie wolna Palestyna", jest nie tylko wrogością wobec Izraela, ale zarazem wrogością wobec Żydów i antysemityzmem, ponieważ jest to wezwanie do zniszczenia istniejącego państwa żydowskiego. Ci, którzy wznoszą te okrzyki, nawołują do wojny z Izraelem i odmawiają Żydom prawa do posiadania państwa. Szczególnie przygnębiające jest to, że takie hasła wznoszone są również w Polsce.
Wtargnięcie terrorystów z Hamasu i Palestyńskiego Dżihadu na izraelskie terytorium przy granicy ze Strefą Gazy rozpoczęło największą zorganizowaną akcję przemocy antyżydowskiej od czasów Holokaustu. Terroryści zamordowali ze szczególnym okrucieństwem co najmniej półtora tysiąca cywilów. Zabijali, torturowali, okaleczali ludzi, bez względu na wiek, płeć, obywatelstwo, zawód, stan zdrowia. Co najmniej 230 osób zostało uprowadzonych do Strefy Gazy. Obrazy z krwawej soboty, jakimi dysponujemy, choćby dzięki zapisowi z kamer samych terrorystów, pokazują okrucieństwo w skali, jaką trudno sobie przyswoić, mimo że świat zachodni i nie tylko zachodni od około ćwierćwiecza często miał do czynienia z dżihadystowskim terroryzmem. Można przywołać w pamięci miejsca, takie jak Nowy Jork, Waszyngton, Bali, Londyn, Madryt, Berlin, Paryż, Nicea, Bruksela i szereg innych. Izraelczycy - przywykli do wojen i zamachów terrorystycznych, także zamachów samobójczych w kawiarniach, dyskotekach czy autobusach - mówią, że okrucieństwo ataku z 7 października 2023 roku przerasta ich wyobrażenia o terroryzmie.
Taki był, w zasadzie taki jest, początek obecnej wojny.
Organizacje Hamas oraz Palestyński Dżihad, wspierane pieniędzmi z różnych źródeł, ale głównie z fundamentalistycznego, teokratycznego Iranu, prowadzą również od kilku tygodni ostrzał rakietowy terytorium państwa żydowskiego, tak aby spowodować możliwe największe straty, zniszczenia i chaos. Liczba rakiet, która została wystrzelona na izraelskie miasta, sięga tysięcy. Wyobraźmy sobie przez chwilę, jakie straty poniósłby Izrael, gdyby ponad dekadę temu inżynierowie i konstruktorzy izraelscy nie stworzyli systemu obrony antyrakietowej. Zaawansowana technologia daje obywatelom Izraela - Żydom i Arabom - względne poczucie, że zniszczenia i straty będą niewielkie, co nie oznacza, że życie wielu społeczności izraelskich nie zostaje wywrócone do góry nogami. Co więcej, Izrael musi w każdej chwili liczyć się z potężnym atakiem utrzymywanego i uzbrojonego również przez Iran Hezbollahu, organizacji, która faktycznie wzięła sobie za zakładnika państwo libańskie, i wbrew wszelkim ustaleniom z ostatnich lat zgromadziła arsenały dziesiątek tysięcy rakiet, wycelowanych w miasta izraelskie. W obawie przed atakiem Hezbollahu Izrael zmuszony został do ewakuacji północnych regionów kraju. Państwo żydowskie i izraelskie społeczeństwo opiekują się w tej chwili setkami tysięcy wewnętrznych uchodźców, własnych obywateli, którzy uciekają w obawie przed wojną z terrorystami z Hezbollahu i którzy zostali ewakuowani z południa Izraela po ataku z 7 października.
Autokratyczny i teokratyczny reżim w Iranie, odpowiedzialny w ostatnich latach za zamordowanie setek, jeśli nie tysięcy własnych obywatelek i obywateli, domagających się większych swobód politycznych oraz odejścia od restrykcyjnych przepisów obyczajowych, od lat wzywa do zniszczenia państwa żydowskiego. Nawoływanie do zniszczenia innego państwa jest sprzeczne z obecnym prawem międzynarodowym. Jest to wręcz zakazane przez Kartę Narodów Zjednoczonych. Nie zmienia to w niczym faktu, że w ONZ nie spotykają za to Iranu żadne restrykcje, a irańscy dyplomaci wygłaszają swoje tyrady na forach międzynarodowych. Utrzymywanie przez Iran zbrojnych grup Hamas, Dżihad Palestyński czy Hezbollah jest formą rozszerzania wpływów na Bliskim Wschodzie oraz formą zabezpieczenia swoich interesów kosztem Izraela i - to też warto przypomnieć - innych państw regionu.
Jaka panuje sytuacja obecnie w Strefie Gazy, gdzie Izrael rozpoczął zbrojną kampanię odwetową z lądu, powietrza i morza? Strefa Gazy rządzona jest w sposób dyktatorski i fundamentalistyczny przez zbrojne ugrupowanie Hamas. Członkowie tego ugrupowania mieszają się wśród rzeszy cywilów, a swoje zaplecze zbrojne i organizacyjne umieszczają w budynkach cywilnych lub obok budynków stricte cywilnych. Sieć setek kilometrów podziemnych tuneli służy jedynie Hamasowi, cierpienia mieszkańców Gazy są częścią metody wojennej Hamasu. Sednem strategii Hamasu jest zatarcie wszelkiej granicy między cywilnym życiem Gazy i jej mieszkańców a zbrojną kampanią przeciwko Izraelowi. Wojna zwana asymetryczną jest żywiołem Hamasu i jest przekleństwem dla Izraela, ponieważ państwo żydowskie w działaniach obronnych musi skierować swój odwet także na obszary cywilne. W Gazie giną cywile, Izrael zaś, nie Hamas, ponosi koszty wizerunkowe swoich działań. Tak jak w 2021 roku, tak i dzisiaj warto zwrócić uwagę na istotną, chyba zasadniczą, cechę wszystkich przekazów telewizyjnych z Gazy, które są bardzo często cenzurowane przez funkcjonariuszy Hamasu: na zdjęciach nigdy nigdzie nie zobaczymy w Gazie uzbrojonych żołnierzy tej organizacji. Nigdy. Zawsze na tych zdjęciach będą cywile. Oglądając przekazy telewizyjne ze Strefy Gazy, można odnieść wrażenie, i taki wizerunek się utrwala, że w Gazie nigdy nie było i nie ma żadnych formacji zbrojnych, żadnych ugrupowań terrorystycznych i fundamentalistycznych. Można odnieść wrażenie, że Izrael prowadzi akcję odwetową wyłącznie przeciwko cywilom. Jest to kłamstwo. Przeanalizujmy również komunikaty o zabitych i rannych w Gazie. Ich "źródłem" jest "ministerstwo zdrowia w Gazie". Ale jest to ministerstwo, nad którym kontrolę ma Hamas. Wszystkie informacje podawane przez to "źródło" wskazują na tysiące ofiar cywilnych, w tym dzieci. Nigdy nie podawane są liczby zabitych terrorystów z Gazy. Te pozornie neutralne komunikaty o zabitych nie zawierają danych o zlikwidowanych dowódcach i żołnierzach z Hamasu i innych pokrewnych zbrojnych grup. Jak można ufać tym danym ? Nie kwestionuję, że w operacji odwetowej Izraela zginęli cywile. Ale nie są oni i nie byli celem tej operacji. Fakt, że granice między terrorystami a ludnością cywilną oraz między infrastrukturą terrorystyczną a infrastrukturą cywilną zostały często zatarte, obciąża nie Izrael, ale Hamas, jego zwolenników oraz sponsorów. Sponsorów często potężnych i bogatych.
Jeszcze kilka zdań o Hamasie. Organizacja ta nigdy nie wyrzekła się dążeń do całkowitego zniszczenia państwa żydowskiego. Oficjalna "konstytucja" Hamasu zakłada unicestwienie Izraela. Kropka. Dla Hamasu i jego popleczników problemem jest samo istnienie Izraela w dowolnych granicach.
Organizacje palestyńskie rządzą Strefą Gazy od 1994 roku. Tak, to tam już w 1994 roku wrócił Jaser Arafat, legendarny przywódca palestyńskiego ruchu narodowego. W latach 1994-2005 cała administracja cywilna była w rękach palestyńskich, Izrael zarządzał natomiast terenami, na których mieszkali osadnicy żydowscy. Od 2005 roku w Strefie Gazy nie ma osadników. Stało się tak w wyniku suwerennej decyzji rządu Państwa Izrael. Przez dwa lata po wycofaniu osadników i wojska izraelskiego Autonomia Palestyńska, oparta na strukturach Organizacji Wyzwolenia Palestyny, rządziła Gazą. Potem, w 2007 roku, w wyniku krótkotrwałej i krwawej wojny domowej Hamas przejął władzę w Gazie i obalił rząd Autonomii Palestyńskiej. Wkrótce potem rozpoczął akcje zbrojne przeciwko Izraelowi, koncentrując się na walce z państwem żydowskim, a nie na budowie zalążka państwa Palestyna.
Na Zachodnim Brzegu Jordanu Autonomia Palestyńska powstawała stopniowo od 1994 roku. Dzisiaj zdecydowana większość ludności palestyńskiej mieszka pod rządami Autonomii. Miasta Ramallah, Jerycho, Nablus, Dżenin i inne są zarządzane przez administrację palestyńską. Prezydent Mahmud Abbas ma status głowy państwa, jest częstym gościem w wielu stolicach świata. Jest partnerem dla najważniejszych przywódców globalnych. Jest on, mimo faktycznego zamrożenia kontaktów izraelsko-palestyńskich na najwyższym szczeblu, głównym punktem odniesienia dla Izraela w jakichkolwiek rozważaniach politycznych. Nawiasem mówiąc, liderzy polityczni i wojskowi Hamasu korzystają ze specjalnego statusu i podróżują po Bliskim Wschodzie czy Rosji dosyć swobodnie. W czasie obecnego konfliktu stacjom telewizyjnym udzielają wywiadów "polityczni" przywódcy Hamasu, przebywający choćby w bogatym Katarze.
I tu rodzą się oczywiste pytania: jak władze palestyńskie, istniejące już ponad ćwierć wieku, wykorzystały szansę na stworzenie funkcjonującego państwa, skoro Autonomia jest zalążkiem i zapowiedzią Państwa Palestyna, a nawet przez wiele krajów jest formalnie uznana za takie państwo? Na ile przywódcy różnego rodzaju ruchów palestyńskich stworzyli ramy do powstania realnego państwa? Która z części Palestyny jest zapowiedzią odrębnego państwa? Autonomia czy hamasowskie rządy w Gazie? Ile winy za niepowstanie Palestyny ponosi Izrael, a na pewno ponosi niemało, ale ile winy ponoszą sami liderzy palestyńscy i ich sojusznicy?
Izrael jako państwo żydowskie nie powstał nagle jak deus ex machina w 1948 roku. Od końca XIX wieku żydowski ruch narodowy, zwany syjonizmem od nazwy Syjon, czyli w tradycji żydowskiej od jednej z nazw Jerozolimy, cierpliwie i nie bez wielkich problemów budował zalążki siedziby narodowej Żydów w starożytnej ojczyźnie. Budowa żydowskiej siedziby w rządzonej przez Turcję, a potem Wielką Brytanię Palestynie trwała ponad pół wieku, a jej wynik nie był przesądzony. W 1947 roku na podział Palestyny na państewko żydowskie i państewko arabskie zgodziły się Narody Zjednoczone. Żydzi palestyńscy ten podział zaakceptowali, Arabowie palestyńscy i kraje arabskie odrzucili plan. Państwo palestyńskie mogło powstać już wtedy, w 1947 roku. W latach 90. XX wieku i na początku XXI wieku państwo palestyńskie akceptował Izrael i akceptowały Stany Zjednoczone. Jednak nie powstało. Czy to wina wyłącznie Izraela? A może liderzy palestyńscy nie stanęli na wysokości zadania? Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że celem Hamasu, rządzącego w Gazie i rosnącego w siłę, nie jest utworzenie państwa palestyńskiego, ale likwidacja Izraela. Strategia ciągłego nękania państwa żydowskiego i ciągłego utrzymywania wymuszonego konfliktu z Izraelem zakłada, że państwo żydowskie będzie ciągle żyło bez pokoju i bez bezpiecznych sąsiadów, co ma przekonać Żydów izraelskich, że ich państwo nie jest wystarczająco silne, zaś światową opinię publiczną ma trwale zwrócić przeciwko Izraelowi i jego metodom obrony.
Ale tym razem jest inaczej. Okrucieństwo, terror, tortury, gwałty, morderstwa, porwania, przerażająca liczba ofiar śmiertelnych (ok. 1500 osób) i porwanych (ok. 230 osób) przekonały wszystkich bez wyjątków Izraelczyków - świeckich, religijnych, prawicowych, lewicowych, centrowych, także tych, nastawionych na ustępstwa pokojowe wobec sąsiadów - że obecna wojna jest inna. Ma rację kontrowersyjny w czasach pokoju premier Netanjahu: to druga wojna o niepodległość Państwa Izraela. Izrael nie może tej wojny przegrać, musi ją wygrać, aby przetrwać i kiedyś żyć w pokoju i bezpieczeństwie.
Przez Europę, Amerykę, kraje muzułmańskie przetaczają się protesty przeciwko izraelskiej akcji zbrojnej w Strefie Gazy. Prawo do demonstracji jest święte. Warto jednak wsłuchać się w treść wielu wystąpień i okrzyków podczas tych demonstracji. Już nie tylko Izrael, ale Żydzi jako tacy są wrogiem. Nawet w Niemczech, gdzie powinno to być szczególnie delikatną sprawą, wznoszono okrzyki wobec Żydów, świadomie zaczerpnięte z języka lat 30. Izrael jest częścią wolnego świata i nie obawia się trudnych pytań o przebieg kampanii zbrojnej przeciwko terroryzmowi ani pytań o metody prowadzonej wojny. Ale antysemickiego języka rodem z Trzeciej Rzeszy i antyizraelskiego języka nawołującego do zniszczenia współczesnego państwa żydowskiego nie da się w żaden sposób usprawiedliwić.
– autor programów "Horyzont" i "Rozmowy na szczycie" w TVN24 BiS i TVN24 GO.
Źródło: tvn24.pl