Prokuratura zarzucała Mariuszowi M. nieumyślne spowodowanie zatrucia dwojga własnych małoletnich dzieci niewłaściwie użytym środkiem ochrony roślin.
Zdaniem śledczych "działanie podejrzanego, polegające na zakupieniu silnie trującego środka deratyzacyjnego i jego zastosowanie bez zapoznania się z instrukcją obsługi i bez specjalistycznego przeszkolenia, spowodowało u dwojga małoletnich dzieci - bliźniąt - chorobę realnie zagrażającą życiu".
"Jako rodzic poniósł konsekwencje swojego zachowania"
Zachowanie Mariusza M. zostało ocenione przez prokuratora jako kwalifikujące się do wystąpienia z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania karnego, a nie z aktem oskarżenia.
- Wpływ na takie zakończenie postępowania karnego miała postawa podejrzanego w trakcie trwającego śledztwa. Przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia, które w pełni korelowały ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym. Dotychczas nie był karany. Jako rodzic poniósł konsekwencje swojego zachowania związane z długotrwałym, specjalistycznym leczeniem dzieci - wskazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku Bartosz Maliszewski. Jak dodał, dopełniona została również najistotniejsza przesłanka formalna tego wniosku. - Zarzucony mu czyn nie jest zagrożony karą wyższą niż pięć lat pozbawienia wolności - zaznaczył prokurator.
Wobec tego prokurator, uznając, że zarówno wina jak i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne, okoliczności popełnienia przestępstwa nie budzą żadnych wątpliwości, a postawa sprawcy wskazuje, iż pomimo warunkowego umorzenia postępowania karnego, będzie przestrzegał porządku prawnego – skierował wniosek w trybie art. 336 Kodeksu postępowania karnego (warunkowe umorzenie postępowania) i art. 67 Kodeksu karnego (zatarcie skazania).
- O ile sąd wniosek ten uwzględni, zostanie uznana wina podejrzanego, ale nie będzie on osobą skazaną i karaną. Prokurator zawnioskował o dwuletni okres próby i świadczenie pieniężne na określony cel społeczny (Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej) - podsumował prokurator Maliszewski.
Miały kłopoty z oddychaniem
Przypomnijmy: do zatrucia dwójki dzieci, bliźniąt, chłopca i dziewczynki w wieku dziewięciu lat doszło w połowie października zeszłego roku na terenie jednego z gospodarstw rolnych w gminie Płońsk. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że przyczyną zatrucia były opary preparatu, który ojciec dzieci stosował do zwalczania nornic.
Dzieci trafiły do szpitala w Warszawie, a ich stan określano wówczas jako ciężki. Z ustaleń dochodzenia wynikało, że po zastosowaniu preparatu 13 października, następnego dnia objawy zatrucia, w tym kłopoty z oddychaniem wystąpiły u chłopca, a dzień później także u jego siostry. Chłopiec najpierw trafił do szpitala w Płocku, a następnie do placówki w Warszawie - tam też przewieziono dziewczynkę.
Autorka/Autor: katke/gp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock