Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Doktor Piotr Rycielski, psycholog z Centrum Badań nad Bullyingiem Instytutu Psychologii na Uniwersytecie SWPS w Warszawie, powiedział w programie "Tak jest" w TVN24, że "im młodsze dzieci, tym więcej przemocy bezpośredniej".
- Szturchnięcia, agresja fizyczna, przepychania - to rodzaj przemocy w młodych grupach wiekowych - wyjaśniał Rycielski. Mówił, że u nastolatków "dominuje przemoc relacyjna, czy taka przemoc w białych rękawiczkach". - Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której cała klasa nie odzywa się do jednej osoby, i to trwa tygodniami albo miesiącami - tłumaczył.
Rodzice też się czują wykluczeni
Temu, kto najczęściej doświadcza przemocy w szkole, przyjrzały się niedawno dziennikarki Maria Mikołajewska i Justyna Suchecka. W programie "Tak jest" Suchecka powiedziała, że rodziców dzieci, które doświadczają hejtu, łączy poczucie bezsilności.
- Razem z Marią rozmawiałyśmy przede wszystkim z matkami, bo kiedy mówimy rodzice, to tak naprawdę odzywały się głównie kobiety, które mają nastoletnie dzieci, które są wykluczone z grupy - mówiła.
Dziennikarka opowiadała, że tacy rodzice też się czują wykluczeni. - Oni mówią na przykład na zebraniu rodziców: "moje dziecko ma problem z waszymi dziećmi", a inni rodzice mówią: "Ale jaka to jest przemoc? Nikt nie pobił" - opisywała Suchecka.
Długotrwałe konsekwencje
Rycielski powiedział, że osoby prześladowane mają często objawy somatyczne. - Bóle głowy, bóle brzucha, poczucie lęku, poczucie depresji - wymienił. Podkreślił jednak, że konsekwencje odczuwa cała klasa.
- Pomoc systemowa musi objąć całą klasę, bo konsekwencje przemocy spotykamy w całej klasie. Tam jest niechęć do chodzenia do szkoły, niechęć do nauki, gorsze wyniki szkolne - zaznaczył.
Ponadto, jak powiedział psycholog, z badań wynika, że przemoc jest wszędzie, w miastach i na wsi, we wszystkich grupach. - Chłopcy częściej stosują przemoc fizyczną, a dziewczyny - relacyjną - wyjaśnił Rycielski.
Jak dodała Suchecka, osoba przeniesiona z klasy, gdzie doświadczała przemocy, może zachować mechanizmy obronne. - Wycofuje się z kontaktów już na starcie, w nowej klasie bardzo często jest jej trudno się zaprzyjaźnić, bo bardzo dobrze pamięta, jakie były konsekwencje jej poprzednich relacji - tłumaczyła.
Z badań wynika, że przemoc dotyka w dużym stopniu młodych ludzi neuroróżnorodnych, neuroatypowych. Rycielski przekazał, że w tej grupie doświadczanej przemocy jest 3-5 razy więcej.
Klasa musi być grupą, potrzebna jest edukacja
Jak walczyć z przemocą w szkole? - Myślę, że bardzo dużą rolę odgrywa psychoedukacja, dlatego tutaj znów z wielką uwagą powinniśmy się pochylić nad edukacją zdrowotną, która jest nieobowiązkowa, bo to jest przedmiot, który miał zawierać jej elementy - odpowiedziała Suchecka.
- Jeżeli od początku będziemy dbali o to, żeby grupa była rzeczywiście grupą, a nie zestawem uczniów i uczennic, to te nasze szanse na zapobieganie przemocy są po prostu większe - podkreśliła dziennikarka.
Rycielski powiedział, że z jego obserwacji wynika, iż nauczyciele nie rozmawiają z uczniami o mechanizmach przemocowych, chociaż młodzi dostrzegają przemoc. - Porządnej psychoedukacji w tym obszarze nie dostają - stwierdził.
Suchecka zwróciła też uwagę na to, jaki wzorzec dostają młodzi od dorosłych. - Młodzi ludzie słyszą wiele innych rzeczy. Widzą, jak nauczyciele komentują rzeczy w mediach społecznościowych. Widzą, jak zachowują się ich rodzice w mediach społecznościowych. Ja często słyszę od nastolatków, że oni woleliby nie widzieć, co ich tata pisze na Twitterze - powiedziała.
Autorka/Autor: fil/kg
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Burdun Iliya/Shutterstock