Donald Tusk przeszedł test na koronawirusa. "Jestem negatywny"

Donald Tusk
Donald Tusk o swojej kwarantannie
Źródło: TVN24

- Całe życie starałem się być pozytywny, na szczęście w tych dniach okazałem się negatywny - powiedział w poniedziałek Donald Tusk, były polski premier i były szef Rady Europejskiej, a obecnie przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej, odnosząc się do pytania o wynik testu na koronawirusa. Polityk zakończył już kwarantannę.

KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. RAPORT TVN24.PL >>>

Były premier przebywa obecnie w Brukseli. Od 12 marca odbywał kwarantannę. W poniedziałkowe południe był gościem podcastu "Wolne Radio Europa" prowadzonego przez europosła Koalicji Obywatelskiej Radosława Sikorskiego.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

"Całe życie starałem się być pozytywny"

Na początku rozmowy, Tusk był pytany o to, czy może już wychodzić z domu. - Jako człowiek po kwarantannie i zdrowy, sam siebie obsługuję: czyli zakupy i tego typu rzeczy. Ale ograniczam to do absolutnego minimum. Tutaj w Brukseli jest to dozwolone. Policja nie reaguje na ludzi, którzy ćwiczą lub biegają na świeżym powietrzu, idą na spacer z psem lub z dzieckiem - mówił Tusk.

Dodał jednak, że Belgowie ściśle przestrzegają zaleceń dotyczących dystansowania się, czego pilnuje też policja.

- Test miałeś? - dopytywał Sikorski.

- Tak i jestem negatywny. Całe życie starałem się być pozytywny, na szczęście w tych dniach okazałem się negatywny - powiedział Tusk.

"Nie gorączkowałem, miałem inne symptomy"

W ubiegłym tygodniu Donald Tusk zapowiadał w "Kropce nad i", że wkrótce ma zostać poddany testowi na obecność koronawirusa w organizmie. - Nie gorączkowałem, miałem inne symptomy, ale bez gorączki. W Belgii obowiązuje zasada, że nie trzeba testować, tylko trzeba izolować tych, którzy mają symptomy bez gorączki - wyjaśniał.

Pytany o samopoczucie w trakcie kwarantanny przyznał, że najbardziej doskwiera mu tęsknota za bliskimi. - Tak się złożyło, że ta izolacja dopadła mnie w Brukseli wtedy, kiedy Małgosia, moja żona, była w Gdańsku, więc to najbardziej doskwiera. I tęsknota za dziećmi, za wnukami - wyznał.

- Nie ma też, co przesadzać, to nie jest najcięższe z moich życiowych doświadczeń - podkreślił. Zwrócił uwagę, że ma możliwość rozmowy, łączenia się z innymi przez telefon czy skype'a. - W jakimś sensie normalnie pracuję, bo ta moja praca spokojnie może być wykonywana jako tak zwany teleworking (praca zdalna - red.), więc nie użalam się nad sobą. Jest bardzo wiele osób, znam takie, które są w dużo cięższej sytuacji - dodał.

Czytaj także: