Chcieli wejść z dziećmi na rozpoczęcie roku szkolnego. Nie wpuszczono ich

Źródło:
tvn24.pl
Lublin. Rodzice stali przed szkołą. Chcieli wejść ze swoimi dziećmi do środka
Lublin. Rodzice stali przed szkołą. Chcieli wejść ze swoimi dziećmi do środkaRodzice
wideo 2/5
szkoła

Przed jedną ze szkół podstawowych w Lublinie zebrał się spory tłum osób, których strażnik miejski nie chciał wpuścić do placówki. Wszystko przez decyzję dyrekcji, że z uczniami klas pierwszych może wejść na apel inaugurujący rok szkolny tylko jeden z opiekunów. Rodziców uczniów z klas drugich i trzecich nie wpuszczono wcale. Dyrektorka tłumaczy decyzję względami bezpieczeństwa.

- W zeszłym roku wszystko było w porządku. Mój syn szedł do pierwszej klasy. Byłem z nim na apelu, a później przeszliśmy do sali lekcyjnej, żeby spotkać się z wychowawczynią. Teraz była istna komedia. Staliśmy przed budynkiem, a strażnik miejski, który pracuje w szkole mówił nam, że nas nie wpuści, bo taka jest decyzja dyrekcji – mówi ojciec jednego z uczniów drugiej klasy Szkoły Podstawowej numer 30 w Lublinie.

Prosi o zachowanie anonimowości. Tak samo zresztą jak i pozostali nasi rozmówcy, którzy w poniedziałek, 4 września, przyszli ze swoimi dziećmi z klas drugich i trzecich na rozpoczęcie roku szkolnego.

Przed szkołą stało sporo osóbRodzice

Matka: byliśmy zażenowani

- Jako że nas nie wpuszczono, wychowawcy poszczególnych klas wychodzili przed budynek z karteczkami, na których napisane było "2c" czy "3a" i zabierali nasze dzieci do poszczególnych klas. Byliśmy zażenowani całą sytuacją. Zebrania rodziców z wychowawcami zaplanowane są na kolejny tydzień, a już pierwszego dnia nowego roku szkolnego jest wiele spraw do omówienia – opowiada jedna z mam.

Dodaje, że w tłumie stali też rodzice uczniów klas pierwszych.

- Dyrekcja szkoły zadecydowała, że na apel przeznaczony dla uczniów klas pierwszych może wejść tylko jeden rodzic. A przecież dla tych dzieci to był pierwszy dzień w szkole, czyli ogromne przeżycie. To nie mieści się w głowie, że dziecko przychodzi na apel z rodzicami i może wejść tylko z mamą lub z tatą – zaznacza nasza rozmówczyni.

Inną mamę też dziwią te zasady. - Dyrekcja szkoły powołuje się na względy bezpieczeństwa, ale co byłoby niebezpiecznego w tym, że oboje rodziców pierwszoklasistów towarzyszyłoby swoim dzieciom w apelu, a rodzice uczniów klas drugich i trzecich weszliby z nimi do sal lekcyjnych i spotkali się z wychowawcami? – zastanawia się.

Dyrektorka: w razie dużego ścisku mogłoby dojść do omdleń

Dyrektorka szkoły Małgorzata Wiślicka (jest na tym stanowisku od września 2020 roku) przyznaje, że mogła podejść do sprawy "nieco mniej restrykcyjnie".

ZOBACZ TEŻ: Dyrektor szkoły odwołany za "nieetyczne zachowanie". Pokazał w sieci zdjęcia z nową partnerką

- Nie spodziewałam się jednak, że dojdzie do takie sytuacji. Chodziło mi tylko i wyłącznie o komfort uczniów i względy bezpieczeństwa. W przypadku apelu pierwszoklasistów - w razie dużego ścisku mogłoby dojść na przykład do omdleń. Mowa o sześciu klasach, w których jest łącznie 127 uczniów. Dodając do każdego z uczniów oboje rodziców, mamy ponad 250 osób (o ile każdy uczeń przyszedłby z dwoma opiekunami – przyp. red.) – mówi.

Niedługo będą się odbywały zebrania rodziców z wychowawcami

Dodaje, że to jednak nie od rodziców pierwszoklasistów miała sygnały oburzenia, ale od rodziców uczniów klas drugich i trzecich, których dzieci spotykali się ze swoimi wychowawcami w klasach, a nie na apelu.

- Uznałam, że skoro niedługo będą odbywały się zebrania rodziców z wychowawcami, to nie ma potrzeby, aby rodzice byli obecni jeszcze podczas pierwszego dnia roku szkolnego – tłumaczy Wiślicka.

Nie wpuszczono ich do środkaRodzice

Dyrektorka przyznaje, że nie pamięta dokładnie, jak zorganizowano to we wrześniu 2022 roku. - Zresztą byłam wtedy w innej placówce na miejskiej inauguracji roku szkolnego. Jednak nawet jeśli rodzice faktycznie mogli rok temu wchodzić do budynku, to od tego czasu miało miejsce kilka incydentów - przekonuje.

- Składałam zawiadomienie na policję, bo swego czasu wokół szkoły kręcił się mężczyzna, który wyszedł z więzienia, gdzie odbywał wyrok za pedofilię. Był też ktoś, kto chciał wejść na teren szkoły z nożem – opowiada dyrektorka.

Był komunikat na stronie szkoły

Gdy pytamy, dlaczego nie wyszła do rodziców i nie wyjaśniła im powodów swojej decyzji, stwierdziła że była akurat na apelu czwartoklasistów w innym budynku.

- Informacja o tym, że na apel pierwszoklasistów może wejść tylko jeden z rodziców danego ucznia, a rodzice uczniów klas drugich i trzecich nie wejdą do budynku, pojawiała się na stronie szkoły już w środę, 30 sierpnia. W piątek, 1 września, dodaliśmy jeszcze kolorową grafikę. Każdy z rodziców wiedział więc jakie są zasady, bo musiał przecież wejść na stronę szkoły, żeby zobaczyć o której godzinie rozpoczynają się spotkania – wyjaśnia Wiślicka.

Jedna z mam, z którymi rozmawialiśmy, komentuje że nie każdy wchodził na stronę szkoły, bo informacja o godzinie rozpoczęcia roku była znana już wcześniej.

Żeby odebrać dziecko rodzice korzystają z domofonu

Dodaje, że dyrekcja stosuje też restrykcyjne zasady na co dzień.

- Nie możemy wejść na korytarz, gdy odbieramy dzieci ze szkoły. Ciśniemy się w niewielkim przedsionku, w którym zmieści się dosłownie kilka osób. Reszta musi stać na zewnątrz. Czy to deszcz czy śnieg. Jeśli nie uda się odebrać dziecka, gdy schodzi z wychowawcą z lekcji, trzeba dzwonić domofonem do świetlicy. A nieraz musimy długo czekać aż ktoś odezwie się po drugiej stronie. Zdarzyło się też, że pani ze świetlicy nie dosłyszała imienia i nazwiska dziecka – co nie jest niczym nadzwyczajnym, bo przy domofonie jest często bardzo głośno – i wypuściła nie tego ucznia, którego powinna – opowiada.

Dyrektorka szkoły przekonuje, że gdyby rodzice byli wpuszczani na korytarz, to zostałby on szybko zapełniony, bo nie jest zbyt duży. Dodaje, że za niewpuszczaniem rodziców na korytarz przemawia też zachowanie niektórych – "dorosłych przecież" – osób.

- Był pan, który notorycznie palił w przedsionku papierosy, mówiąc że może to robić, czym prowokował do kłótni - wspomina dyrektorka.

ZOBACZ TEŻ: Senat odrzucił lex Czarnek 3.0

Dyrektorce przykro, że wydarzenia przyćmiły tak ważny dzień jak rozpoczęcie roku szkolnego. I zapowiada, że sporne kwestie zostaną omówione podczas spotkania z radą rodziców.

Rzeczniczka kuratorium: na pewno źle się stało

Rodzice wysłali skargę do kuratorium.

- Przepisy nie regulują zasad wchodzenia rodziców do szkół. Każda z placówek ustala swoje zasady, bo i każda z nich ma inny charakter. Na pewno źle się stało, że rodzice stali przed budynkiem i nie zostali wpuszczeni – mówi Jolanta Misiak, rzeczniczka Kuratorium Oświaty w Lublinie.

ZOBACZ TEŻ: Uczniowie warszawskich podstawówek wskazali, jak chcieliby docierać do szkoły

Dodaje, że dyrektorka złożyła wyjaśniania, tłumacząc że chodziło jej o względy bezpieczeństwa.

- Miejmy nadzieję, że takie sytuacje nie będą już miały miejsca i dyrekcja dojdzie w tej materii do porozumienia z radą rodziców, tak aby podczas inauguracji roku dzieciom mogli towarzyszyć opiekunowie. Należy to już do szkolnej tradycji. Kuratorium nie będzie w tę sprawę ingerowało – podkreśla rzeczniczka.

Magistrat: za organizację pracy szkoły odpowiada dyrektor

Ingerować nie zamierzają też władze miasta.

"SP nr 30 jest jedną z największych szkół w Lublinie (uczęszcza tam blisko 1,2 tys. uczniów - przyp. red.). Zasady funkcjonowania danej szkoły, w tym m.in. kwestie związane z wchodzeniem rodziców do budynku, są ustalane w statucie placówki" – pisze nam w mailu Justyna Góźdź z biura prasowego prezydenta Lublina.

Dodaje że co do zasady, chodzi przede wszystkim o zapewnienie bezpieczeństwa uczniów oraz ochrona przed wejściem do szkoły osób nieuprawnionych.

"Za organizację pracy szkoły odpowiada dyrektor, zaś statut uchwala Rada Pedagogiczna danej szkoły. Miasto nie ingeruje w te działania" – zaznacza.

Autorka/Autor:Tomasz Mikulicz

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Rodzice

Pozostałe wiadomości

Chorują pacjenci, lekarze i cały personel. Warszawski Szpital Południowy jest niemal sparaliżowany przez grypę. Tak źle nie było od dawna. Fala zakażeń rozlewa się zresztą po całym kraju. Chorych przybywa, a do końca sezonu jeszcze daleko.  

"Takiego gwałtownego ataku się nie spodziewaliśmy". Praca szpitala na granicy paraliżu

"Takiego gwałtownego ataku się nie spodziewaliśmy". Praca szpitala na granicy paraliżu

Źródło:
Fakty TVN

- Prezydent Andrzej Duda wszystkie ustawy niszczące polski wymiar sprawiedliwości, cały system ustrojowy, podpisywał. Odpowiedzialność za ten chaos ponosi prezydent - mówił w "Kropce nad i" członek PKW Ryszard Kalisz. Komentował przyjęcie przez Sejm ustawy incydentalnej, na mocy której - jeśli wejdzie w życie - o ważności wyborów nie będzie orzekała nieuznawana izba Sądu Najwyższego. 

"Odpowiedzialność za ten chaos ponosi prezydent"

"Odpowiedzialność za ten chaos ponosi prezydent"

Źródło:
TVN24

Najbogatszy człowiek świata i jeden z najważniejszych stronników Donalda Trumpa znowu miesza się w wewnętrzną politykę Niemiec. Elon Musk poparł skrajnie prawicową Alternatywę dla Niemiec i przekonywał widownię na wiecu, że Niemcy powinni odejść od ciągłego poczucia winy za dawne grzechy.

Republikański senator po słowach Muska: boję się, że tracimy 80 lat historii

Republikański senator po słowach Muska: boję się, że tracimy 80 lat historii

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

Służby interweniowały na jednej ze stołecznych ulic wobec pijanego mężczyzny z urazem głowy. Trafił on do karetki, w której czekał na przyjęcie na Szpitalny Oddział Ratunkowy przy Lindleya. W międzyczasie zasnął. Kiedy się obudził, stał się agresywny, zaatakował ratownika medycznego.

Czekał w karetce na przyjęcie do szpitala. Zaatakował ratownika medycznego

Czekał w karetce na przyjęcie do szpitala. Zaatakował ratownika medycznego

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prezydentka Meksyku Claudia Sheinbaum poinformowała, że jej kraj przyjął w ciągu ostatniego tygodnia ponad 4 tysiące osób deportowanych ze Stanów Zjednoczonych. W ramach programu "Meksyk bierze cię w objęcia" w przygranicznych miastach postawiono obozy namiotowe dla dziesiątków tysięcy osób, gdzie mają one otrzymać schronienie, żywność i opiekę medyczną.

Przyjęli cztery tysiące deportowanych z USA, w tym obywateli innych państw

Przyjęli cztery tysiące deportowanych z USA, w tym obywateli innych państw

Źródło:
PAP

- Ataki hybrydowe przeprowadzane między innymi na Bałtyku nie powinny pozostawać bez odpowiedzi - stwierdził minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Podkreślił, że nie może być tak, że statki rosyjskiej floty cieni "niszczą prywatną własność europejskich krajów i że to pozostaje bez konsekwencji".

Sikorski: nie może być tak, że stare krypy niszczą prywatną własność

Sikorski: nie może być tak, że stare krypy niszczą prywatną własność

Źródło:
PAP

We wtorek po godzinie 5 polskiego czasu blisko Ziemi przeleci asteroida wielkości szkolnego autobusu. 2025 BS4 porusza się z prędkością 16 kilometrów na sekundę i minie naszą planetę w odległości około 822 tysięcy kilometrów. Wydarzenie poprzedzi przelot innego ciała niebieskiego, 2025 BF5.

Jest wielkości autobusu i mknie szybciej niż pocisk. Przeleci koło nas jeszcze tej nocy

Jest wielkości autobusu i mknie szybciej niż pocisk. Przeleci koło nas jeszcze tej nocy

Źródło:
Newsweek, NASA CNEOS, naukawpolsce

"Wybory" się odbyły, frekwencja dopisała, a główny bohater triumfuje. Na Białorusi wszystko zgodne ze scenariuszem. To będzie siódma kadencja Aleksandra Łukaszenki. Poparcie dla niego nie jest stuprocentowe, ale niewiele brakuje. "To wszytko to stuprocentowa fikcja" - mówi białoruska opozycja, a komentatorzy zwracają uwagę na incydent przed lokalem wyborczym.

Incydent z psem Łukaszenki. Komentatorzy: najlepiej oddał stosunek do wyborów

Incydent z psem Łukaszenki. Komentatorzy: najlepiej oddał stosunek do wyborów

Źródło:
Fakty TVN

Henrik Landerholm, doradca premiera Szwecji do spraw bezpieczeństwa narodowego, w poniedziałek zrezygnował ze stanowiska. Wcześniej media ujawniły, że mógł narazić bezpieczeństwo kraju, zostawiając tajne dokumenty po spotkaniu. W sprawie wszczęto śledztwo.

Zgubił telefon, zapomniał o tajnych dokumentach. Doradca premiera podał się do dymisji

Zgubił telefon, zapomniał o tajnych dokumentach. Doradca premiera podał się do dymisji

Źródło:
PAP

- Nasze myśli powinniśmy skierować ku milionom ofiar, które nigdy nam nie powiedzą, co przeżywały, co czuły, ponieważ pochłonęła je Zagłada - powiedział Marian Turski, ocalały z nazistowskiego obozu Auschwitz, podczas uroczystości z okazji 80. rocznicy jego wyzwolenia. Tova Friedman mówiła, że "wszyscy mamy obowiązek nie tylko pamiętać, ale także ostrzegać i uczyć, że nienawiść rodzi więcej nienawiści". Głos zabrali także Janina Iwańska i Leon Weintraub.

"Została nas tylko garstka"

"Została nas tylko garstka"

Źródło:
TVN24, PAP

- Ocalali z Auschwitz nie przyjechali po to, żeby tylko wspominać. Oni tu przyjechali dla nas i to, że dzisiaj mówią językiem ludzi mocno zaniepokojonych, to bardzo wiele świadczy - powiedział w "Faktach po Faktach" w dniu 80. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr Cywiński. Zapytany, jak opowiadać o Holokauście, żeby to w nas zostawało trwale, mówił, że fundamentalna jest edukacja, natomiast "druga rzecz to jest nauczenie nas samych, co to jest pamięć". Podkreślił, że "nauka historii to nie jest to samo, co nauka pamięci".

"Za mało wzmacnialiśmy odporność młodych pokoleń na demagogię i populizm"

"Za mało wzmacnialiśmy odporność młodych pokoleń na demagogię i populizm"

Źródło:
TVN24

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski miał zapewnić marszałka Sejmu Szymona Hołownię, że "z jego strony jest zielone światło dla procesu ekshumacji" ofiar rzezi na Wołyniu. Pełnomocnik rządu do spraw odbudowy Ukrainy Paweł Kowal mówił w "Faktach po Faktach", że "pierwsze wnioski są analizowane", a "niektóre są już w trakcie realizacji". Nie zdradził jednak daty rozpoczęcia prac ekshumacyjnych.

Co z ekshumacjami na Wołyniu? "Jestem przekonany, że to unikalny moment"

Co z ekshumacjami na Wołyniu? "Jestem przekonany, że to unikalny moment"

Źródło:
PAP, TVN24

Policjanci poszukują napastnika, który w poniedziałek około godziny 15 zaatakował 60-letniego mężczyznę ostrym narzędziem w Olkuszu (woj. małopolskie). - Życiu poszkodowanego nie zagraża niebezpieczeństwo. Robimy co w naszej mocy, żeby jak najszybciej ustalić tożsamość sprawcy i go zatrzymać - przekazuje komisarz Marcin Kwiecień z olkuskiej komendy miejskiej.

Drony, śmigłowiec i psy tropiące. Szukają mężczyzny, który zaatakował 60-latka

Drony, śmigłowiec i psy tropiące. Szukają mężczyzny, który zaatakował 60-latka

Źródło:
tvn24.pl, interia.pl

Notowania największych amerykańskich firm związanych z rozwojem sztucznej inteligencji (AI) oraz jej infrastrukturą zaliczyły ostry spadek na giełdzie. Pojawienie się DeepSeek podało w wątpliwość dotychczasowy model rozwoju AI, który opierał się na gigantycznych inwestycjach - wskazał "Washington Post".

"Moment Sputnika". Nowa aplikacja z Chin zaskoczyła rynek

"Moment Sputnika". Nowa aplikacja z Chin zaskoczyła rynek

Źródło:
Reuters, PAP

W poniedziałek opublikowany został list gończy za Dawidem Danielem Złotkowskim, który w centrum Głogowa (Dolnośląskie) próbował potrącić autem przechodniów. Wcześniej decyzję o jego tymczasowym aresztowaniu wydał sąd.

Próbował taranować przechodniów. Wydano za nim list gończy

Próbował taranować przechodniów. Wydano za nim list gończy

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Artur Olech został odwołany ze stanowiska prezesa PZU. Taką decyzję podjęła rada nadzorcza - poinformowała spółka w komunikacie. Rada powołała jednocześnie Andrzeja Klesyka do czasowego wykonywania czynności prezesa zarządu.

Prezes PZU odwołany

Prezes PZU odwołany

Źródło:
PAP

Ekolodzy i sąsiedzi Chin obawiają się konsekwencji budowy zapory wodnej, którą Pekin wznosi w Tybecie. Choć ma to być największy tego typu obiekt na świecie, nie podano szczegółów projektu. - Dyskrecja Chin podsyca nieufność - ocenia ekspertka cytowana przez "The New York Times".

"Wielki i tajemniczy projekt" na pograniczu budzi obawy sąsiadów

"Wielki i tajemniczy projekt" na pograniczu budzi obawy sąsiadów

Źródło:
The New York Times, tvn24.pl

W Walencji termometry w poniedziałek pokazały prawie 27 stopni Celsjusza. To najwyższa w ponad stuletniej historii pomiarów temperatura w styczniu. Miejscami było jeszcze goręcej. Niezwykłe ciepło jest związane z burzą Herminia, która zaledwie kilkaset kilometrów dalej przyniosła intensywne opady śniegu.

Prawie 27 stopni w środku zimy. Padł styczniowy rekord

Prawie 27 stopni w środku zimy. Padł styczniowy rekord

Źródło:
Daria de Leon, Leonoticias, ENEX, Las Provincias

Na trasie S2 zderzyły się dwa auta: osobowe i ciężarowe. Lądował helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dwie osoby trafiły do szpitala, w tym dziecko. Były duże utrudnienia w ruchu.

Trasa S2 stanęła w korku po wypadku. Dwie osoby trafiły do szpitala, w tym dziecko

Trasa S2 stanęła w korku po wypadku. Dwie osoby trafiły do szpitala, w tym dziecko

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski zwyciężyłby zarówno w pierwszej, jak i drugiej turze wyborów prezydenckich w maju - wynika z nowego sondażu Opinia24. Na drugim miejscu znalazł się kandydat PiS Karol Nawrocki, a na trzecim Sławomir Mentzen z Konfederacji.

Najnowszy sondaż prezydencki

Najnowszy sondaż prezydencki

Źródło:
Opinia24

Proboszcz bazyliki św. Brygidy w Gdańsku zainstalował na dachu świątyni panele fotowoltaiczne. Przekonuje, że instalacji nie widać z dołu, więc nie burzy "wizerunku architektonicznego kościoła". Poza tym panele są zamontowane w bezpieczny sposób. Chociaż ksiądz zapłacił już mandat nałożony przez pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków, ma nadzieję, że instalację uda się ocalić. - Instalacji fotowoltaicznych na średniowiecznych, gotyckich, zabytkowych kościołach w Gdańsku po prostu być nie może - komentuje z kolei rzecznik konserwatora.

Fotowoltaika na dachu średniowiecznego kościoła. Proboszcz zapłacił mandat, ale paneli nie ściągnął

Fotowoltaika na dachu średniowiecznego kościoła. Proboszcz zapłacił mandat, ale paneli nie ściągnął

Źródło:
TVN24

Krokodyl pojawił się na plaży w australijskim stanie Queensland. Nietypowy gość wywołał spore zamieszanie wśród plażowiczów - zwierzęta te dość rzadko zapuszczają się tak daleko na południe stanu. Gad szybko znikł ludziom z oczu, a lokalne służby starają się go znaleźć i zabezpieczyć.

Nietypowy widok na plaży. "Nie mogłam uwierzyć własnym oczom"

Nietypowy widok na plaży. "Nie mogłam uwierzyć własnym oczom"

Źródło:
ABC News

Janusz Palikot opuścił w poniedziałek areszt śledczy we Wrocławiu. Były poseł i biznesmen wpłacił 2 miliony złotych kaucji, na co miał czas do końca stycznia. Palikot trafił do aresztu w październiku ubiegłego roku, jest podejrzany o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 milionów złotych. - Jestem człowiekiem niewinnym, co udowodnię - mówił po opuszczeniu aresztu.

Janusz Palikot opuścił areszt, uzbierał dwa miliony złotych

Janusz Palikot opuścił areszt, uzbierał dwa miliony złotych

Źródło:
PAP

Nowa Zelandia złagodziła przepisy wizowe dla osób pracujących zdalnie - pisze BBC. Tamtejsze władze mają nadzieję, że pobudzi to rozwój turystyki. 

Łagodzą przepisy wizowe, aby przyciągnąć "cyfrowych nomadów"

Łagodzą przepisy wizowe, aby przyciągnąć "cyfrowych nomadów"

Źródło:
BBC

W obu silnikach samolotu Jeju Air, który rozbił się w grudniu o betonowe ogrodzenie na pasie startowym lotniska Muan w Korei Południowej, znaleziono szczątki ptaków. Z opublikowanego wstępnego raportu ze śledztwa nie wynika jednak, co mogło być bezpośrednią przyczyną katastrofy, w której zginęło 179 osób.

Wstępny raport po katastrofie samolotu Jeju Air. Oto co wykryto w silnikach

Wstępny raport po katastrofie samolotu Jeju Air. Oto co wykryto w silnikach

Źródło:
Reuters, tvn24.pl
Auschwitz jest w nas. Niemal co czwarty Polak dotknięty wojenną traumą?

Auschwitz jest w nas. Niemal co czwarty Polak dotknięty wojenną traumą?

Źródło:
tvn24.pl
Premium
"Uchodźcy z TikToka" w chińskiej aplikacji. "Prędzej oddałbym swoje DNA partii komunistycznej, niż wrócił na Instagram"

"Uchodźcy z TikToka" w chińskiej aplikacji. "Prędzej oddałbym swoje DNA partii komunistycznej, niż wrócił na Instagram"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Rozpowszechniany przekaz brzmi alarmująco: oto niemieckie konsorcjum ma pierwszeństwo na wydobywanie węgla ze złoża na Śląsku, a Jastrzębska Spółka Węglowa "musiała ustąpić Niemcom". Wyjaśniamy, o co naprawdę chodzi w tej historii.

Niemcy "mają pierwszeństwo" do polskiego złoża węgla? Potrójna manipulacja

Niemcy "mają pierwszeństwo" do polskiego złoża węgla? Potrójna manipulacja

Źródło:
Konkret24