Policjanci patrolujący jedną z miejscowości w gminie Dorohusk (woj. lubelskie) zauważyli kłęby dymu. Płonął stojący pod drewnianą wiatą samochód. Ogień mógł się szybko rozprzestrzenić. Mundurowi zaalarmowali domowników i razem z nimi podczepili auto pod ciągnik, żeby wyciągnąć je spod wiaty. Przyjechała też straż pożarna.
Auto stało pod drewnianą wiatą. Wydobywały się z niego kłęby dymu, co zwróciło uwagę policjantów patrolujący jedną z miejscowości w gminie Dorohusk.
"Widząc zagrożenie, szybko ruszyli z pomocą. Przystąpili do gaszenia ognia, zawiadamiając o pożarze domowników. Liczyła się każda chwila, gdyż zagrożone były sąsiednie budynki gospodarcze" - pisze w komunikacie komisarz Ewa Czyż z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
Udało się zapobiec rozprzestrzenianiu się ognia
Mundurowi wspólnie z domownikami podczepili auto pod ciągnik. Tym sposobem wyciągnęli je spod wiaty, dzięki czemu nie doszło do rozprzestrzenienia się ognia.
"W tym czasie na miejsce dotarli strażacy, którzy ugasili płonące auto. Na szczęście nikt nie ucierpiał" – zaznacza policjantka.
ZOBACZ TEŻ: "Całe auto było objęte ogniem"
Przyczyną pożaru mogły być elektronarzędzia
Jak się okazało w samochodzie znajdowały się elektronarzędzia, które mogły przyczynić się do powstania pożaru.
Wstępnie wykluczony został udział osób trzecich.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Chełm