- Myślą, że tramwaj zatrzyma się w miejscu. A przecież to jest jak statek - potrzebuje czasu, żeby wytracić prędkość - opowiada motorniczy, który ma na "koncie" kilku potrąconych pieszych i kilkanaście rozbitych aut - chociaż nigdy nie zawinił. Żeby takich przypadków było mniej, Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne Łódź zaprosiło nas na nietypowy eksperyment.