Prezes Agrounii Michał Kołodziejczak w trakcie protestu rolników w Koszutach w Wielkopolsce został skuty w kajdanki i wylegitymowany. Blokada drogi w tej miejscowości zakończyła się po godzinie 18. Rolnicy domagali się spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim i deklaracji, że po ewentualnym wecie prezydenta w sprawie "piątki dla zwierząt" prace nad ustawą nie będą kontynuowane.
Rolnicy zatarasowali w środę ciągnikami drogi w całej Polsce. Blokadę zorganizowano między innymi w okolicach Sieradza, gdzie z protestującymi rozmawiał nasz reporter. Usłyszał, że "wieś jest wkurzona" i żąda obietnicy, że ustawa o ochronie zwierząt ostatecznie nie zostanie znowelizowana. - Mamy informacje o ponad dwustu miejscach, w których rolnicy powiedzieli "dość". Nie zgadzamy się na złe prawo i na pomiatanie nami - mówił Michał Kołodziejczak, lider AGROunii, która koordynuje protesty.
W środę pojawił się na blokadzie drogi krajowej nr 1 w Koszutach (woj. wielkopolskie). - Jesteśmy w Koszutach, to legendarne miejsce, gdzie strajki odbywały się w latach 90. To tutaj policja pałowała rolników, to tutaj nas bili. Tutaj nie chcieli, żeby rolnicy dochodzili do głosu. Ale dzisiaj my nie odpuścimy. Mamy jasne warunki, żądamy spotkania z premierem i to jak najszybszego. To on jest odpowiedzialny za to, co dzieje się w kraju - mówił w środę w trakcie protestu Michał Kołodziejczak.
Protestujący podpalili opony. Kiedy na miejsce przyjechała straż pożarna, doszło do szamotaniny. W jej trakcie policja wylegitymowała Michała Kołodziejczaka. Funkcjonariusze założyli mu kajdanki i odprowadzili do radiowozu. Niedługo potem został on wypuszczony i znowu stanął przed kamerami.
- Nie wiem, dlaczego policja to zrobiła. To było nadużycie uprawnień, ręce mnie bardzo bolą. Funkcjonariusze rozchylali mi je tak, żeby bardziej bolało. Poniosły ich emocje, zrobili błąd. Służby chcą nas ze sobą skłócić, skłócić ze strażakami. My jednak się nie damy, będziemy twardo dążyć do swego - zaznaczył.
Maciej Święcichowski z wielkopolskiej policji tłumaczył, że "był względny porządek". - W pewnym momencie doszło jednak do takiej sytuacji, że straż pożarna jadąc na sygnale chciała przejechać przez drogę, a była tam osoba (prezes Agrounii - red.), która uniemożliwiała przejazd straży. W związku z tym zostały zastosowane kajdanki, poszliśmy z panem do radiowozu, pan został wylegitymowany i po wylegitymowaniu został zwolniony - powiedział Święcichowski.
Policja podkreśliła, że nie doszło do żadnego zatrzymania Kołodziejczaka, a były to standardowe procedury wykonywane w podobnych sytuacjach.
Po godzinie 18 rolnicy dobrowolnie zeszli z drogi i zakończyli blokadę w Koszutach.
Ultimatum
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad informowała o blokadach na A4 (podkarpackie), drodze krajowej nr 22 w Czarlinie (pomorskie), drodze krajowej nr 10 w Nakle nad Notecią (kujawsko-pomorskie), drodze krajowej nr 11 w Gościejewie (wielkopolskie), DK nr 6 w Darżynie (pomorskie), drodze krajowej 76 w Sieciaszkach Pierwszych (lubuskie) i we Włostowie (świętokrzyskie).
Michał Kołodziejczak żądał spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim. - Wiemy, w jakiej sytuacji jest kraj. Nie chcemy pogłębiać kłopotów i chaosu. Jednocześnie nie możemy pozwalać na to, żeby bez konsultacji narzucano na nas złe i szkodliwe prawo - zaznaczył.
Zapowiedział, że jeżeli do piątku spotkanie z prezesem rady ministrów nie dojdzie do skutku, protesty będą "zaostrzone". Nie doprecyzował, na czym to zaostrzenie miałoby polegać.
- Nie robimy tego z pobudek politycznych. Daleko nam do opozycji w Sejmie, która chce doprowadzić do destabilizacji. My chcemy rozmawiać i pomagać, również w walce z pandemią. Będziemy wysyłać wolontariuszy do walki z koronawirusem. Ale trzeba nas traktować tak, jak na to zasługujemy. To my będziemy opozycją - mądrą i zdolną do rozmów z rządem - mówił lider AGROunii.
Oś sporu
Sejm we wrześniu uchwalił nowelę ustawy o ochronie zwierząt, która między innymi zakazuje hodowli zwierząt na futra i wprowadza ograniczenia uboju rytualnego. Za jej przyjęciem głosowało 356 posłów, 75 było przeciw, a 18 wstrzymało się od głosu.
Nowelizacja wprowadza między innymi zakaz hodowli zwierząt na futra z wyjątkiem królika. Nowela przyznaje prawo do rekompensaty z budżetu państwa z tytułu zaprzestania chowu lub hodowli zwierząt futerkowych. Przepisy dotyczące zakazu hodowli zwierząt na futra mają wejść w życie po upływie 12 miesięcy od ogłoszenia noweli.
W ubiegłym tygodniu Senat wprowadził do ustawy ponad 30 poprawek. Senatorowie opowiedzieli się m.in. za wykreśleniem ograniczenia uboju rytualnego drobiu oraz umożliwieniem hodowli zwierząt na futra na dotychczasowych zasadach do 31 lipca 2023 r. i prowadzenia uboju rytualnego na dotychczasowych zasadach do 31 grudnia 2025 r. Teraz poprawki Senatu rozpatrzy Sejm.
- Chcemy obietnicy od premiera, że w momencie odrzucenia tej szkodliwej ustawy przez prezydenta Dudę, praca nad nowelizacją zostanie porzucona - deklarował Kołodziejczak.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź