Mają leczyć chorych na COVID-19. "Nie mamy nawet respiratorów i mieć nie będziemy"

Od 21 października szpital powiatowy w Wieruszowie ma leczyć chorych na COVID-19
Szpital w Wieruszowie ma leczyć chorych na COVID-19
Źródło: TVN24

Decyzją wojewody łódzkiego szpital powiatowy w Wieruszowie ma stać się placówką zakaźną. - Nie rozumiem tej decyzji. W szpitalu nigdy nie było respiratorów i nie będzie, bo nie mamy anestezjologa, który mógłby taki sprzęt obsługiwać - mówi dyrektorka placówki, która była gościem TVN24.

O tym, że powiatowy szpital w Wieruszowie, który do tej pory przyjmował pacjentów z podejrzeniem zakażenia koronawirusem, testował ich i - w razie potwierdzenia zakażenia - tych potrzebujących hospitalizacji kierował do innych placówek, ma stać się szpitalem zakaźnym szefowa placówki dowiedziała się 16 października. Od 21 października hospitalizowani mają być tam chorzy na COVID-19.

Ponad 8,5 tysiąca nowych zakażeń koronawirusem. 49 osób zmarło.

Do tej pory testowali i kierowali dalej

- Mieliśmy do tej pory trzy łóżka izolacyjne, gdzie testowaliśmy pacjentów z podejrzeniem koronawirusa. Ci w lepszym stanie kierowani byli do domu, a ci w gorszym do szpitali drugiego stopnia - mówi Eunika Adamus, dyrektor szpitala powiatowego w Wieruszowie. Teraz to ma się zmienić. Dlatego w placówce trwają gorączkowe przygotowania do tego, by stała się ona szpitalem zakaźnym. Jak przyznaje Adamus, to ogromne wyzwanie.

Szpital boryka się między innymi z brakiem personelu. - Lekarze dyżuranci, którzy pracują także w innych miejscach, odmówili pracy w szpitalu zakaźnym. Obawiają się, że jeśli się zakażą, to nie będą mogli pracować w innych miejscach - przekazuje dyrektorka.

- Chcemy pracować, personel chce, ale tak jak do tej pory. -zaznacza.

CZYTAJ SPECJALNY RAPORT TVN24.PL O KORONAWIRUSIE

"Nigdy nie było respiratorów i nie będzie"

Jednak to nie koniec kłopotów dyrekcji. Wieruszowska placówka, która ma zajmować się opieką nad chorymi na COVID-19, nie ma respiratorów. - W naszym szpitalu nigdy nie było respiratorów i nie będzie, bo nie mamy anestezjologa, który mógłby taki sprzęt obsługiwać. Nie ma łóżek covidowych i nigdy nie było. To są normalne łóżka dla pacjentów, którzy do tej pory byli leczeni na różne schorzenia - podkreśla Adamus. I dodaje: - Na pewno nie kupię respiratora. Mam pieniądze, mogłabym kupić, ale nie będzie miał go kto obsłużyć.

Kolejnym problemem jest to, co zrobić z pacjentami aktualnie hospitalizowanymi na oddziale wewnętrznym. - Muszę ich wypisać, a to są bardzo ciężkie stany. Mamy mnóstwo wątpliwości, to jest bardzo trudna operacja - komentuje dyrektorka.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE >>>

Dagmara Zalewska, rzecznik prasowy wojewody łódzkiego, podkreśla: - Bardzo wiele zależy od woli dyrekcji. Apelujemy, by skupić się na działaniu i pomocy mieszkańcom naszego województwa, bo taki jest w tej chwili wymóg tego czasu. Zalewska przypomina też o tym, że już wcześniej sytuacja wymagała przeorganizowania pracy szpitali. Przykład? Szpital w Zgierzu, który w marcu został przekształcony w placówkę wyłącznie dla chorych na COVID-19.

- Dyrektorzy placówek są z nami w stałym kontakcie, a takie przeniesienia organizowaliśmy już wielokrotnie - zapewnia Zalewska.

Czytaj także: