- Tworząc grafiki, musimy wspomagać się pracownikami na umowach cywilno-prawnych, bo mogą oni pracować więcej niż 40 godzin w tygodniu - mówi tvn24.pl rzecznik Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi, Adam Stępka. Przyznaje, że sytuacja robi się trudna, bo w województwie z możliwości pracy w pogotowiu z powodu kwarantanny lub zakażenia wyłączonych jest już kilkadziesiąt osób.
Od kilku dni ratownicy w Łodzi dostają informacje z wykazem dyżurów, które na razie nie są obsadzone. I tak jeszcze wczoraj nie było wiadomo, kto ma jeździć dziś w nocy w dwóch karetkach: brakuje kierowników zespołu oraz kierowców.
Pełnej obsady jeszcze wczoraj nie miały sobotnie cztery składy karetek, w niedzielę osiem - w tym trzy, które mają jeździć w nocy.
"Zainteresowanych prosimy o kontakt telefoniczny" - apelują przedstawiciele Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego. Muszą liczyć na to, że dodatkowej pracy podejmą się pracownicy na umowach cywilno-prawnych.
- Sytuacja jest trudna. Żeby zapewnić płynność pracy zespołów karetek, korzystamy z pomocy ratowników na takich umowach, bo mogą oni pracować dłużej niż pracownicy etatowi - informuje Adam Stępka, rzecznik pogotowia.
Dodaje, że na razie nie zdarzyło się jeszcze, żeby nie miał kto wyjechać na dyżur. Osób wyłączonych z pracy z powodu koronawirusa jednak szybko przybywa.
- Wiosną mierzyliśmy się już z podobnym problemem. Wtedy udało nam się tak zorganizować, że nasze problemy w najmniejszym stopniu nie odbiły się na bezpieczeństwie potrzebujących pomocy. Wierzymy, że tak też będzie tym razem - mówi Stępka.
Piramida wyłączeń
Tylko w Łodzi w tym tygodniu z powodu kwarantanny z dyżurów wyłączonych było 17 osób. W położonym kilkadziesiąt kilometrów na południe Bełchatowie w izolacji było 18 ratowników.
- Mamy bardzo rygorystyczne zasady sanitarne, korzystamy ze śluz odkażających, dezynfekujemy sprzęt i korzystamy z kombinezonów ochronnych. Niestety, przez ten mur zabezpieczeń wirus czasami się przedostaje - wyjaśnia Stępka.
Zachorowanie jednego z ratowników jest dla pogotowia fatalną wiadomością - z grafików znikają na kwarantannę wszystkie osoby, które pracowały z zakażonym danego dnia.
- Izolacji wymagają też pracownicy, którzy korzystali z tego samego sprzętu. Trzeba działać prewencyjnie, bo pogotowie nie może być źródłem zakażeń dla pacjentów. Niestety, oznacza to tyle, że na każdego zakażonego przypada co najmniej pięć dodatkowych osób, które nie mogą pracować - wylicza Stępka.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24