Z sześcioosobowego personelu pielęgniarskiego Domu Pomocy Społecznej w Biskupicach (Łódzkie) nie ostał się nikt. Trzy osoby są zakażone koronawirusem, pozostałe trzy mają zwolnienie lekarskie. A w domu 88 schorowanych pensjonariuszy potrzebuje pomocy. Dyrektor placówki apeluje: proszę, niech ktoś przyjdzie do pracy.
W ośrodku w Biskupicach pozytywne wyniki testów na obecność wirusa SARS-CoV-2 otrzymało prawie trzydzieści osób. W tym gronie są m.in. pielęgniarki pracujące w domu opieki oraz pensjonariusze, którzy zostali odizolowani i podlegają specjalistycznej opiece.
Personel medyczny zajmujący się podopiecznymi liczył sześć osób. Po tym, jak trzy z nich uzyskały dodatni wynik testu na koronawirusa, a trzy kolejne poszły na zwolnienie lekarskie, w DPS-ie nie pozostał nikt, kto mógłby zawodowo świadczyć usługi pielęgniarskie. Część obowiązków przejął co prawda personel z innych działów, ale w ośrodku nadal pozostaje prawie setka pensjonariuszy. To cierpiące na choroby psychiczne osoby w podeszłym wieku. 20 z nich jest zakażonych (wcześniej część pensjonariuszy z COVID-19 przetransportowano do szpitala) i przebywa w oddzielonej strefie.
Potrzeba pomoc
W związku z trudną sytuacją kadrową placówki, z apelem o wsparcie pielęgniarskie zwróciła się dyrekcja DPS i starosta sieradzki.
"Kochani, rzadko Was o coś proszę, ale tym razem sprawa jest naprawdę poważna. Potrzebna jest każda para rąk. (…) Potrzebny jest od zaraz personel do opieki nad pensjonariuszami. Pielęgniarki i pielęgniarze chętni do pomocy w tej trudnej sytuacji, proszeni są o kontakt z dyrektorem placówki Sławomirem Janiakiem" - napisał na swoim profilu na Facebooku Mariusz Bądzior.
Dyrektor ośrodka na antenie Radia Łódź wyjaśnił, że w placówce nie ma obecnie ani jednej pielęgniarki, która mogłaby świadczyć usługi. Dodał, że nieoceniona będzie pomoc choćby dwóch osób mogących wykonywać określone usługi medyczne, niezbędne w tego typu ośrodku.
- Mamy bardzo trudną sytuację. Proszę, niech ktoś przyjdzie do pracy - apelował Sławomir Janiak, dyrektor DPS w Biskupicach.
Po apelach znalazła się jedna osoba, która przyjechała z pomocą. W sobotę i w niedzielę ratownik medyczny wszedł do ośrodka, zabezpieczony od stóp do głowy środkami ochrony osobistej. Zajął się pensjonariuszami.
Sytuacja - jak przyznaje dyrektor ośrodka - trochę się ustabilizowała, ale apel o ręce do pracy pozostaje aktualny.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź