Policzek wymierzony Chrisowi Rockowi przez Willa Smitha jeszcze długo będzie głośny w amerykańskim przemyśle rozrywkowym. Dziennikarze filmowi próbują odtworzyć to, co działo się za kulisami incydentu, między innymi rozważane wyprowadzenie Smitha z sali. Przypominają jednak, że konflikt między hollywoodzkimi gwiazdorami trwa od lat.
Skandaliczny incydent z udziałem Chrisa Rocka i Willa Smitha, przyćmił niedzielną galę wręczenia Oscarów. Rock obśmiał wygląd Jady Pinkett Smith, która zgoliła głowę w związku z łysieniem plackowatym. W reakcji na żart z choroby żony i wyglądu nią spowodowanego Will Smith wszedł na scenę i spoliczkował komika. Następnie w wulgarnych słowach kazał mu przestać mówić o niej.
Branżowe media piszą o "oscarowym policzku" ("Oscar slap"), a zdarzenie nadal pozostaje głównym tematem amerykańskich mediów, zajmujących się przemysłem rozrywkowym. I przypominają, że konflikt między gwiazdorami sięga jeszcze 2016 roku.
Wieloletni konflikt Chrisa Rocka i Willa Smitha
Między innymi dziennikarz "Variety" Clayton Davis początku konfliktu na lini Rock-rodzina Smith doszukuje się w komentarzu Rocka, który w 2016 roku prowadził ceremonię wręczenia Nagród Akademii.
Była to edycja, gdy Akademia Filmowa mierzyła się z falą krytyki związaną z tym, że drugi rok z rzędu w kategoriach aktorskich nominowano jedynie przedstawicieli rasy kaukaskiej. Jedną z gwiazd, które wzywały do bojkotu Oscarów była Jada Pinkett Smith.
Wśród gwiazd pojawiły się głosy wzywające Chrisa Rocka do rezygnacji z prowadzenia gali. Komik nie zrezygnował, a w trakcie ceremonii komentował apele do bojkotu. - Oscary bojkotowane przez Jadę, to tak samo jakbym bojkotował gacie Rihanny. Nie zostałem tam zaproszony - rzucił Rock.
Był to też rok, gdy Smith uważany był za jednego z faworytów do Oscara za rolę w filmie "Wstrząs". Aktora stawiano obok Leonarda DiCapro, któremu "Zjawa" przyniosła upragnionego aktorskiego Oscara. Wielu komentatorów tłumaczyło rozgoryczenie Pinkett Smith tym, że mąż nie otrzymał oscarowej nominacji.
Clayton Davis zwraca uwagę, że Rock po tamtej oscarowej gali, przez lata swoich występów standuperskich, żartował z żony Smitha, co miało budzić wściekłość aktora. Czarę goryczy najprawdopodobniej przelał komentarz Rocka dotyczący fryzury Jady Pinkett Smith, która już w 2018 roku otwarcie opowiedziała o tym, że zmaga się z łysieniem plackowatym.
W ubiegłym tygodniu aktorka opublikowała wideo na swoim profilu na TikToku, które połączyła z piosenką Indii Arie "I Am Not My Hair". Wyznała w nim między innymi, że czuje się wyzwolona, odkąd zdecydowała się całkiem zgolić głowę.
Dziennikarze zgodnie oceniają, że Rock powinien być wyczulony w kwestii afroamerykańskich fryzur i tego, że wiele Afroamerykanek mierzy się z łysieniem plackowatym. Był producentem popularnego dokumentu "Good Hair".
W filmie z 2009 roku jako narrator wprowadza widza w świat włosów i branży fryzjerskiej w USA. Ukazuje problemy Afroamerykanów związane z jakością i wyglądem ich włosów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: WILL SMITH OPUBLIKOWAŁ OŚWIADCZENIE
Oscarowy policzek - relacja zza kulis
Inny dziennikarz "Variety" Michael Schneider rozmawiał z wiceszefem amerykańskiej stacji ABC Robem Millsem, który był odpowiedzialny ze strony stacji za transmisję gali oscarowej. Mills zaznaczył, że scenariusz nie przewidywał żadnego żartu dotyczącego Pinkett Smith. Relacjonował, że w reżyserce zorientowano się, że coś jest nie tak, gdy Rock powiedział, że Smith go uderzył.
Po zajściu widzowie nie mieli szansy zobaczenia, co się dzieje, bo doszło do wstrzymania transmisji na kilka minut. - Słyszeliśmy, że Denzel Washington i Tyler Perry ruszyli w stronę Willa, żeby zobaczyć, co się dzieje i spróbować go uspokoić - relacjonował Mills.
Natomiast Matt Donnelly - również na łamach "Variety" - powołując się na anonimowe źródła z otoczenia władz Akademii FIlmowej, pisze, że "dyskutowane było wyprowadzenie Smitha z ceremonii, zastanawiano się nad innymi scenariuszami, gdy w tym czasie aktor został wywołany na scenę jako zdobywca Oscara za rolę w 'King Richard: Zwycięska rodzina'".
W środę rano do mediów trafił list, zaadresowany do członków Akademii, a podpisany przez szefostwo AMPAS, w którym zaznaczono, że Akademia "podejmie decyzję o podjęciu właściwych kroków wobec pana Smitha". "Zgodnie z prawem stanu Kalifornia, dotyczącym członków organizacji non-profit - takich jak Akademia - oraz w myśl naszych standardów postępowania, sprawa musi zostać objęta oficjalnym procesem, który potrwa kilka tygodni" - wyjaśniono.
Scott Feinberg na łamach "The Hollywood Reporter" przewiduje, że najprawdopodobniej Smith, który jest członkiem Akademii, zostanie zawieszony w swoich prawach. Jednak mało prawdopodobne jest, aby Rada Gubernatorów zdecydowała o odebraniu Smithowi Oscara.
Wystarczy sobie przypomnieć, że pomimo usunięcia z Akademii Romana Polańskiego i Harveya Weisteina, nie odebrano im zdobytych nagród. Feinberg przytacza również słowa Whoopi Goldberg - laureatka Oscara, była prowadząca galę - obecnie również członkini Rady Gubernatorów. - Nie zamierzamy mu odebrać Oscara. Będą konsekwencje, tego jestem pewna, ale nie sądzę, żeby chodziło o odebranie nagrody - powiedziała laureatka Oscara z 1991 roku za drugoplanową rolę w "Duchu" Jerry’ego Zuckera.
Jeszcze w poniedziałek "The Hollywood Reporter" potwierdziło, że Rada Gubernatorów (ciało zarządzające Akademią) ma zebrać się w środę wieczorem czasu pacyficznego. Decyzji Akademii można się spodziewać w nocy ze środy na czwartek polskiego czasu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: OSCARY 2022 -WYNIKI. KTO DOSTAŁ OSCARA?
Źródło: Variety, Hollywood Reporter, tvn24.pl