Oscary w tym roku na pewno nie trafią w ręce dwójki reżyserów - Kathryn Bigelow i Bena Afflecka. Choć ich filmy nominowane są w głównej kategorii, oni sami nie zdobyli szansy na walkę o tytuł najlepszego reżysera. Affleck ma dodatkowo do przełknięcia gorzką pigułkę: Irańczycy zapowiedzieli, że nakręcą własną, tym razem "poprawną" wersję jego filmu "Operacja Argo".
Kathryn Bigelow miała mieć nominację w kieszeni. Jej "Wróg numer jeden", choć będzie walczył o tytuł najlepszego filmu, okazał się jednak zbyt polityczny dla członków Akademii. Bigelow nie zdobędzie więc statuetki za reżyserię.
"Okradziono ją" - napisała wprost na Twitterze jedna z producentek filmu, Megan Ellison. Jessica Chastain, odbierając w czwartek nagrodę Critics Choice dodała, że jej nominacja za pierwszoplanową rolę w filmie Bigelow to "słodko-gorzka pigułka", bo na szansę z pewnością zasłużyła też Kathryn.
Film o misji ścigania i zabicia Osamy bin Ladena od początku budził kontrowersje. Grupa senatorów nazwała go "zwodniczym", ponieważ sugeruje, że informacje, które pomogły schwytać terrorystę, wymuszone zostały torturami. Senacka komisja wywiadu zarządziła też postępowanie sprawdzające, czy Bigelow i scenarzysta Mark Boal (który nominację dostał) korzystali z tajnych informacji CIA.
"To sprawka Waszyngtonu"
Krytyk gazety "Los Angeles Times" Kenneth Turan napisał bez ogródek, że brak nominacji dla Bigelow to sprawa polityczna. - To sprawka Waszyngtonu - uważa. Sama Bigelow nie zabrała głosu w sprawie, ale Boal powiedział, co myśli. - Nikt z nas nie byłby nominowany, gdyby nie Kathryn, jej geniusz i talent. Za to zawsze będziemy jej wdzięczni - twierdzi. - Nie rozumiem tego zupełnie - dodaje Amy Pascal z Sony Pictures, które jest dystrybutorem "Wroga numer jeden". - Bigelow to centrum, to środek ciężkości tego filmu - uważa.
Wcześniej zarówno Boal, jak i Bigelow, zaprzeczali, jakoby wykorzystali w scenariuszu tajne informacje wywiadu.
Niektórzy jednak widzą w braku nominacji pozytywne skutki. Jak uważa Pete Hammond, felietonista popularnego portalu Deadline, brak nominacji za reżyserię zwiększa szanse na nagrodę dla najlepszego filmu.
Iran nakręci własną wersję "Argo"
Bez Oscara zostanie też w tym roku Ben Affleck, który wyreżyserował "Operację Argo". Film opowiada prawdziwą historię odbicia szóstki pracowników amerykańskiej ambasady z ogarniętego zamieszkami Iranu.
Film nie spodobał się Irańczykom. Teheran zapowiedział właśnie, że rząd sfinansuje produkcję, która opowie o wydarzeniach z "Argo" z punktu widzenia Iranu. Władze oskarżają Afflecka o przekłamania i niekorzystne pokazanie Irańczyków, a także propagowanie "islamofobii".
Wiadomo już, że obraz wyreżyseruje mało znany w Iranie reżyser Ataollah Samanian. Jest więcej niż pewne, że będzie to "prawdziwy" film o 444 dniach, w czasie których Iran przetrzymywał 52 amerykańskich zakładników. - To będzie wielka produkcja i odpowiedź na "Argo" - powiedział Samanian irańskiej agencji Mehr. Scenariusz do filmu już podobno powstał.
Obejdą się smakiem
Sam Affleck nie komentuje sprawy, wypowiedział się za to Kenneth Taylor, kanadyjski ambasador w Iranie, który ukrywał szóstkę Amerykanów przez trzy miesiące. W filmie gra go Victor Garber. - Nie jestem pewien, co nie podoba się Irańczykom - powiedział Taylor w rozmowie z "The New York Times". - Ale ciekawie będzie zobaczyć, jak pokażą te wydarzenia - dodał.
Zarówno Bigelow, jak i Affleck zostali za reżyserię nominowani do Złotych Globów i BAFTY.
Oprócz Bigelow i Afflecka reżyserami, których filmy walczą w głównej kategorii, a którzy musieli obejść się smakiem, jest Tom Hooper ("Les Miserables. Nędznicy") i Quentin Tarantino ("Django").
Autor: jk/tr / Źródło: Los Angeles Times, The New York Times, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: A.M.P.A.S./Warner Bros