Znamy go jako Michaela Keatona. Hollywoodzki aktor w jednym z ostatnich wywiadów stwierdził jednak, że niebawem, po 50 latach kariery, zamierza używać swojego właściwego nazwiska: Michael Douglas. Gwiazdor "Birdmana" czy "Soku z żuka" jest kolejną światową sławą, która w ostatnim czasie porzuca swój sceniczny pseudonim.
Michael Keaton - który w czwartek obchodzi 73. urodziny - w jednym z ostatnich wywiadów zapowiedział, że nie zamierza dłużej używać scenicznego nazwiska. Nominowany do Oscara za rolę w filmie "Birdman" aktor oficjalnie nazywa się Michael John Douglas.
"Musiałem szybko coś wymyślić"
Dlaczego przez ponad 50 lat nie korzystał z prawdziwego nazwiska? "Zmusiły" go do tego przepisy obowiązujące w największym amerykańskim związku zawodowym aktorów ekranowych SAG-AFTRA. Zgodnie z tymi regulacjami nowi członkowie nie mogą rejestrować się, używając tych samych personaliów, co przyjęci wcześniej członkowie SAG-AFTRA. Do związku należeli już gwiazdor "Wall Street" czy "Fatalnego zauroczenia" Michael Douglas oraz prowadzący telewizyjne talk show Mike Douglas.
- Przeglądałem chyba - nie pamiętam dokładnie - książkę telefoniczną - wspomniał Keaton w rozmowie z "People". - Musiałem szybko coś wymyślić i nagle stwierdziłem, że to brzmi sensownie - tłumaczył genezę swojego pseudonimu scenicznego.
Aktor, który wrócił do swojej słynnej postaci w najnowszym filmie Tima Burtona "Beetlejuice Beetlejuice", zapowiedział, że w najbliższej przyszłości coraz częściej będzie pojawiać się jako "Michael Keaton Douglas". W filmie Burtona nadal podpisany jest jako "Michael Keaton".
Emma Stone: mówcie mi po prostu "Emily"
Keaton to kolejna hollywoodzka sława, która w ostatnim czasie zdecydowała się wrócić do swojego prawdziwego nazwiska. Pod koniec lipca w rozmowie z "The Hollywood Reporter" Emma Stone wyznała, że chciałaby być znowu "Emily".
W 2004 roku, gdy Stone chciała dołączyć do SAG-AFTRA, "Emily Stone" było już zajęte. Przyjęta została początkowo jako "Riley Stone", ale po dwóch latach zmieniła imię na "Emma" - na cześć swojej idolki ze Spice Girls - Emmy Bunton - bo nie mogła się przyzwyczaić do "Riley".
W ostatnim wywiadzie dwukrotna zdobywczyni Oscara zwróciła uwagę, że od pewnego czasu coraz częściej ludzie w Hollywood zaczęli się do niej zwracać per "Emily". - Z różnych powodów doszłam do wniosku, że nie mogę tak dalej i po prostu mówcie mi "Emily" - dodała.
Źródło: Deadline, NME, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/NINA PROMMER