- Etgar Keret, który stracił uprowadzonych do Strefy Gazy bliskich, w wywiadzie mówi, że to, co dzieje się w Izraelu, jego zdaniem wkrótce ogarnie cały świat.
- - Kiedy przestaniemy podejmować własne decyzje, ludzkość podzieli się wewnętrznie na ujednolicone plemiona - rasistowskie, faszystowskie, liberalne, proizraelskie, propalestyńskie i tym podobne - przewiduje.
- Jego zdaniem również kultura stanie się wkrótce "makabryczna", a opowieści, z którymi ludzie będą umieli się utożsamić, będą niestety oparte na podziale "my kontra oni".
Etgar Keret jest jednym z najważniejszych głosów izraelskiej literatury. Urodził się w 1967 r. w izraelskim Ramat Ganie w rodzinie ocalonych z Holokaustu polskich Żydów. W 2016 r. otrzymał polskie obywatelstwo. Jest autorem zbiorów opowiadań, m.in.: "Osiem procent z niczego", "Rury", "Tęskniąc za Kissingerem", "Kolonie Knellera", "Noc bez księżyca" oraz "Siedem dobrych lat". Został nagrodzony m.in. Złotą Kamerą Festiwalu Filmowego w Cannes (2007), Nagrodą Charlesa Bronfmana (2016) oraz prestiżową Nagrodą Sapira (2018). Na podstawie jego opowiadań powstało ponad 100 krótkometrażowych i kilka pełnometrażowych filmów, a jego książki zostały przetłumaczone na ponad 40 języków. Keret odwiedził teraz warszawskie Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, gdzie prowadził m.in. warsztat literacki.
W wywiadzie mówi m.in. o tym, jak z jego perspektywy - twórcy przede wszystkim opowiadań - wygląda obecna opowieść o świecie i o tym, co się w niej zmienia. - Opowieści są dziś budowane na fascynacji i ekscytacji. Nie identyfikujemy się już z bohaterami tak jak kiedyś. Jestem przekonany, że za dziesięć lat ludzie nadal będą czytać długie powieści, o ile będą zawierały jasny podział na zasadzie "my kontra oni", a w efekcie utwierdzały czytelnika w jego przekonaniach. To makabryczna wizja, ale tak budowane opowieści mogą poskutkować tym, że człowiek po lekturze podpali kościół, meczet, synagogę czy szpital - uważa.
Podejmowanie decyzji? "Poniesiemy klęskę"
Pytani o największe fenomeny kulturowe lat 70., 80. lub 90. wymieniamy takie filmy jak "Kiedy Harry poznał Sally", "Narzeczona dla księcia" czy "Titanic". - Jaki jest dzisiaj odpowiednik takiego fenomenu, wspólny dla wszystkich, niezależnie od tego, w której części świata się znajdują? To wideo z koncertu Coldplay, podczas którego szef wielkiej firmy został przyłapany na zdradzie. Nie wiemy nic o jego małżeństwie, a jednak staje się to temat z czołówek serwisów. Dzisiaj potrzebujemy incydentów wyrwanych z kontekstu - podkreśla.
- Zawsze uczę moich studentów, że opowieść to wynik decyzji podjętych przez protagonistę. Gdyby Raskolnikow po zabiciu tej kobiety postanowił zjeść lody, zamiast przyznać się do winy, to mielibyśmy "Zbrodnię i lody", a nie "Zbrodnię i karę". Decyzje kreują rzeczywistość, a żyjemy w czasach, w których podejmujemy ich coraz mniej. Często telefon wybiera za nas, co będziemy robić. Uważam, że decydowanie będzie jednym z największych wyzwań ludzkości, ale moim zdaniem poniesiemy klęskę - dodaje.
Izrael? "Mam przeczucie, że wkrótce zobaczymy to wszędzie"
Od czasu ataku Hamasu na Izrael, życie Kereta zmieniło się całkowicie. - Trzy ostatnie lata spędziłem na protestach ulicznych. Pomagałem mojemu bratu, który w tym okresie został sześciokrotnie aresztowany, straciłem bliskich, których uprowadzono i zmarli w Strefie Gazy. Moje zagubienie nie jest rezultatem ogólnoświatowego trendu, jest związane z moimi doświadczeniami. Sytuację w Izraelu uważam za sygnał ostrzegawczy. To, co się tam dzieje, jest nieludzkie, niemoralne i choć nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem, mam przeczucie, że wkrótce zobaczymy to wszędzie.
- Uważam, że w niedalekiej przyszłości świat zdominuje model, w którym państwa prowadzą ze sobą wojnę, będąc jednocześnie w stanie wojny domowej. Dzisiaj tak jest w Izraelu, który walczy z Palestyną, a w tym samym czasie setki tysięcy Izraelczyków protestuje na ulicach przeciwko tym działaniom wojennym. Ponieważ wraz z żoną sprzeciwiamy się wojnie, jesteśmy na czarnej liście - nie mogę wygłaszać prelekcji na uniwersytecie, na którym uczę od 20 lat, moje książki są bojkotowane. Na izraelskim kanale Fox News nawołują, aby nie kupować książek Davida Grossmana i Etgara Kereta, "bo kochają Arabów i nienawidzą izraelskiej armii". Więc w Izraelu padłem ofiarą kultury linczu ze strony skrajnej prawicy, a poza granicami Izraela jestem oskarżany o mordowanie palestyńskich dzieci - opowiada i zwraca uwagę na to, że "wszystko stało się binarne i proste" i na co dzień - żyjąc w skażonym takim pojmowaniem wydarzeń społeczeństwie, on sam, jak każdy, też tego doświadcza.
- W Izraelu najczęściej odwracają się ode mnie osoby, które uważają, że w Gazie nie ma ludzi bez winy, a reszta świata w obliczu tej wojny uznała, że wszyscy w Izraelu to naziści. Nie wiem, czy to liberalny faszyzm, czy po prostu faszyzm, ale wszystko sprowadza się do tego, że nie dopuszczamy żadnych elementów niejasności i wątpliwości - mówi. - Kiedy przestaniemy podejmować własne decyzje, ludzkość podzieli się wewnętrznie na ujednolicone plemiona - rasistowskie, faszystowskie, liberalne, proizraelskie, propalestyńskie i tym podobne. Nie będziemy mogli się z tego wyłamać i nie powielać wzajemnie swoich błędów, jeśli największą wartością będzie podążanie za tłumem - przestrzega.
"Historia przestaje być nasza"
Izraelski pisarz mówi, że współcześnie staliśmy się już "na tyle narcystyczni i samolubni, że nie chcemy stracić kontroli". - Ustalamy zasady i wszystko, co się w nich nie mieści, po prostu do nas nie dociera. Nie chcemy opowieści, po których nie wiemy, jak będziemy się czuli - tłumaczy.
- Nie chcemy dziś sami tworzyć. W przedtechnologicznej erze mieliśmy własne wyobrażenia, nawet jeśli czasami były błędne. Dzisiaj, jeśli nie jesteśmy czegoś pewni, to szukamy tego w internecie. Wszystkie rzeczy, które kocham w sztuce, w fikcji i w opowiadaniach, są zagrożone. Protagonista w opowieści musi być aktywny, a teraz jesteśmy pasywni. Historia przestaje być nasza, a kiedy tracimy własną opowieść, tracimy też swoje życie. (...) Staliśmy się bezsilnymi bogami. Wiemy o wszystkich złych rzeczach, które dzieją się na świecie, ale nie możemy nic z nimi zrobić. Chcemy zwalczać wszystkie niesprawiedliwości na planecie, ale myślę, że lepiej byłoby wyłączyć telefon i rozejrzeć się, czy krzywda nie dzieje się gdzieś bliżej - opowiada.
Autorka/Autor: adso
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ABIR SULTAN/EPA