W kopalni Zofiówka prognoza zagrożeń stosowana profilaktyka i sposób wykonywania robót były prawidłowe - uznała komisja Wyższego Urzędu Górniczego. W kwietniu w katastrofie zginęło tam 10 górników.
- Prognoza zagrożeń, stosowana profilaktyka, sposób wykonywania robót górniczych - wszystko to było robione w zgodnie z przepisami, z obecną wiedzą naukową i obecnym doświadczeniem, jakie polskie górnictwo węgla kamiennego posiada - poinformował w czwartek podczas konferencji prasowej przewodniczący komisji, dyrektor Departamentu Górnictwa WUG Zbigniew Rawicki.
W Zofiówce zginęło 10 górników.
Szef specjalnej komisji podkreślił, że do tragedii doszło w rejonie, gdzie kumulowało się wiele podziemnych zagrożeń: zagrożenie metanowe, zagrożenie tąpaniami oraz zagrożenie wyrzutami metanu i skał. Oceniono, iż kopalnia w odpowiedni sposób rozpoznawała te ryzyka i stosowała profilaktykę adekwatną do prognozowanego oraz rzeczywistego zagrożenia, nie była jednak w stanie przewidzieć wstrząsu. Nie było też prawnego obowiązku przeprowadzania specjalnych badań sorpcyjności węgla, które wykonano później na zlecenie komisji - jeden z jej wniosków dotyczy właśnie rozszerzenia badań sorpcyjności węgla. W swoim sprawozdaniu komisja WUG sformułowała łącznie 20 wniosków, z których sześć skierowano do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, sześć do wszystkich przedsiębiorców górniczych, pięć do jednostek naukowo-badawczych, a trzy do jednostek ratownictwa górniczego. Jedno z zaleceń dotyczy np. wyposażenia górników w specjalne, niewielkie i lekkie aparaty tlenowe, które umożliwiałyby natychmiastowe skorzystanie z nich w razie zagrożenia. Jastrzębska Spółka Węglowa została zobowiązana do wykonania projektu technicznego kontynuacji robót w rejonie katastrofy, określającego pięć etapów działań koniecznych do podjęcia, aby wznowić tam prace górnicze. Projekt ten musi następnie zaakceptować specjalna komisja WUG ds. zagrożeń w zakładach górniczych.
Prace specjalnej komisji
Zadaniem komisji WUG było wyjaśnienie, dlaczego doszło do tąpnięcia oraz wypływu tak dużej ilości metanu, powodującego atmosferę beztlenową. Poza przedstawicielami nadzoru górniczego, w składzie komisji znaleźli się przedstawiciele Akademii Górniczo-Hutniczej, Politechniki Śląskiej, Głównego Instytutu Górnictwa, związków zawodowych, Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach i Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
W ramach prac komisji powołano pięć zespołów, które zajęły się odpowiednimi ekspertyzami dla ustalenia przyczyn i określenia działań zapobiegawczych. Sporządzono opracowania dotyczące geofizycznych podstaw wstrząsu, analizę geomechaniczną, analizę zagrożenia metanowego i potencjalnego wyrzutu gazów i skał. Oceniono też akcję ratowniczą. Jeden z zespołów analizował potencjalny wpływ prowadzonych robót górniczych na katastrofę. Zadaniem specjalistów było również wypowiedzenie się ws. przyszłości rejonu katastrofy.
Na wyniki prac komisji czekały rodziny zmarłych górników, a także władze kopalni i Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Od rekomendacji nadzoru górniczego zależeć będą dalsze losy rejonu, gdzie doszło do katastrofy. - Jakiekolwiek dalsze prace w tym rejonie zależą od zaleceń nadzoru górniczego - powiedział rzecznik JSW Tomasz Siemieniec.
Drążyli wyrobisko, gdy doszło do wybuchu. Zginęło 10 górników
Do katastrofy w kopalni Zofiówka doszło 23 kwietnia br. Dwa dni później prezes Wyższego Urzędu Górniczego Adam Mirek powołał specjalną komisję do wyjaśnienia przyczyn i okoliczności tragedii. Na czele zespołu ekspertów, naukowców i przedstawicieli nadzoru górniczego stanął dyrektor Departamentu Górnictwa WUG Zbigniew Rawicki.
Jak wstępnie ustalono, katastrofę spowodowało tąpnięcie wywołane wstrząsem o magnitudzie ponad 2,5 stopnia. Wstrząs ten, poza zniszczeniami w wyrobisku, w którym zginęli ludzie, spowodował duży wypływ metanu - zawartość tego gazu w chodniku zaraz po wypływie wynosiła ok. 100 proc., po pewnym czasie spadając do 80-90 proc. Górnicy udusili się w atmosferze nienadającej się do oddychania. W rejonie katastrofy nie drążono w tym czasie chodnika, lecz wykonywano prace o charakterze profilaktyczno-zapobiegawczym. Ten rejon objęty był IV, najwyższą kategorią zagrożenia metanowego, III (również najwyższą) kategorią zagrożenia wyrzutami gazów i skał oraz zagrożeniem tąpaniami w I stopniu, w dwustopniowej skali.
Równolegle z nadzorem górniczym okoliczności wypadku w Zofiówce wyjaśnia Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, która prowadzi postępowanie dotyczące "sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach poprzez dopuszczenie do prowadzenia robót górniczych w rejonie zagrożonym ryzykiem tąpnięcia i wypływem metanu".
W sobotę 23 kwietnia ok. godz. 3.40 w chodniku robót przygotowawczych w pokładzie 412 na poziomie 900 metrów kopalni Zofiówka doszło do wstrząsu. W jego rejonie było 52 pracowników; 42 wyszło o własnych siłach. Wstrząsowi towarzyszył wypływ metanu, nie doszło jednak do zapalenia ani wybuchu tego gazu. Do zdarzenia doszło podczas prac związanych z drążeniem wyrobiska i wierceniem długich otworów strzałowych.
Czytaj też: Związkowcy chcą gwarancji bezpieczeństwa dla górników, którzy będą zeznawać w sprawie katastrof w kopalniach
Grupę czterech z dziesięciu poszukiwanych górników znaleziono w dniu wypadku wieczorem ok. 220 metrów od czoła przodka. Dwa dni później ratownicy dotarli do dwóch kolejnych pracowników. Dalsze cztery ofiary wydobyto na powierzchnię po czterech dobach akcji ratowniczej. Do katastrofy w Zofiówce doszło trzy dni po tragedii w kopalni Pniówek, również należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W wyniku wybuchów metanu życie straciło tam 16 osób - dziewięć ofiar to górnicy i ratownicy górniczy, którzy po pierwszym wybuchu ruszyli na pomoc poszkodowanym. Siedmiu innych pracowników dotąd nie odnaleziono - ze względu na ekstremalnie trudne warunki pod ziemią, zagrożony rejon, gdzie pozostali zmarli górnicy, został otamowany. Dotąd nie udało się wydostać ciał górników oraz przeprowadzić pod ziemią wizji lokalnej.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24