Opinie i wydarzenia
"Rzeź małych sklepów" i "promocja wielkich koncernów". Dwie niedziele handlowe w miesiącu?
W czwartek Sejm zajął się pierwszym czytaniem projektu ustawy dotyczącego przywrócenia dwóch niedzieli handlowych w miesiącu. Ryszard Petru (Trzecia Droga) uzasadniając projekt, wskazał, że w 2018 roku gdyby zwolennicy zakazu handlu w niedzielę mieli dobre intencje, to zakazaliby sprzedaży w każdą niedzielę bez wyjątków. Jak mówił, zakaz przełożył się na upadek trzydziestu tysięcy sklepów i był "promocją wielkich koncernów międzynarodowych", a proponowany kompromis przyczyni się do utworzenia "dwudziestu tysięcy nowych miejsc pracy w handlu". Jan Mosiński (PiS) stwierdził, że projekt burzy zachodni model work life balance i "powinien wylądować w koszu". Natomiast Izabela Mrzygłocka (KO) zwróciła uwagę, że zakaz handlu miał wesprzeć małe, rodzinne sklepy. - Według statystyk mieliśmy do czynienia z ich likwidacją na szeroką skalę - dodała. Zdanie to poparła Magdalena Sroka (PSL), podkreślając, że zakaz "nie przyczynił się do wsparcia małych, lokalnych sklepów". Przemysław Wipler (Konfederacja) podkreślił "rzeź małych sklepów". - Za to zbudowały się dwie wielkie sieci handlowe - wskazał. Elżbieta Burkiewicz (Polska 2050) zakaz handlu nazwała "promowaniem kombinacji i nieuczciwej konkurencji". Żaneta Cwalina-Śliwowska (Trzecia Droga) wymieniła wiele branż, które muszą pracować w niedzielę, od pracowników centrów logistycznych, e-handlu, czy sieci handlowych. - Skończmy z hipokryzją [...]. Zróbmy tak, aby zarabiali więcej - stwierdziła. Natomiast Arkadiusz Sikora (Lewica) mówił o tym, że powinno się "zwiększyć nadzór nad sieciami, gdzie są łamane prawa pracownicze". Adrian Zandberg zwrócił się do Ryszarda Petru. - Ryszard, czy biura poselskie twojej partii są otwarte w niedzielę? - zapytał. Z sali posłowie odpowiedzieli mu "tak" i "właśnie tak".