- Henryk R., znany jako "Łomiarz", był oskarżony o zaatakowanie 29 kobiet w warszawskim Śródmieściu.
- Kobiety atakował za każdym razem, kiedy wychodził zza krat.
- Wiosną 2026 roku znów wyjdzie na wolność. Dyrektor jednostki, w której przebywa, wystąpił do sądu z wnioskiem o orzeczenie środka zabezpieczającego. Chce, żeby "Łomiarz" po wyjściu z więzienia był kontrolowany. Co na to sąd?
Do sklepu mięsnego w warszawskim Śródmieściu wchodzi młody mężczyzna. Jasne włosy, około 170 centymetrów wzrostu, torba w stylu "jamnik". Jest zdyszany, ma zakrwawioną rękę. Zamawia piwo i coś na ząb.
- "Łomiarz" znów zaatakował, jest obława, proszę zobaczyć, co się dzieje na ulicy - słyszy, jak do ekspedientki mówi jedna z klientek.
Na zewnątrz słychać wycie policyjnych kogutów. Co rusz ulicą Marszałkowską przejeżdża oznakowany polonez z mundurowymi w środku, ulice patroluje Żandarmeria Wojskowa.
Młody mężczyzna nie dopija piwa, nadgryzioną parówkę rzuca do kosza na śmieci. Wychodzi.
Tego dnia Henryk R. zostaje zatrzymany, a prokuratura zarzuca mu napad na kilkadziesiąt kobiet w stolicy. Tyle że 1993 rok nie jest ostatnim, kiedy "Łomiarz" zaatakuje. Ciosy kobietom zada za każdym razem, kiedy wyjdzie na wolność. Wiosną 2026 roku skończy odbywać karę. Chce wrócić do domu.
***
Władysława słyszy komunikat w radiu: "W Warszawie grasuje mężczyzna, który atakuje starsze kobiety. Prosimy wszystkich świadków o kontakt". Idzie złożyć zeznania. To nie ona została napadnięta, ale nie może zapomnieć tego przeraźliwego krzyku z bramy i twarzy młodego mężczyzny, który uciekał tak szybko, że ledwo zdążyła spojrzeć mu w oczy.